Niereformowalne PZU
„Bylebyś zapłacił...”
W numerze 3. ANGORY przeczytałam list pt. „Bylebyś zapłacił...” i skojarzyłam, że takich poborców kasy jest więcej, nie tylko w ośrodkach egzaminacyjnych na prawo jazdy. Mój przykład jest nieco inny. Po kolizji samochodowej w 2015 r. leżałam w szpitalu przez kilkanaście dni. Za ten czas PZU, ubezpieczenie indywidualne na życie, gwarantowało mi odszkodowanie, ponieważ płaciłam składki na wypadek leczenia szpitalnego z powodu nieszczęśliwego wypadku. Jednakże PZU dopatrzyło się w tym leczeniu choroby, która według nich powstała wcześniej, tylko ja ją ukryłam. Dziwnym sposobem choroba ujawniła się po wypadku... Ale i to PZU kwestionuje, bo nie przywiozło mnie pogotowie do szpitala, tylko po kilku dniach swoim samochodem z objawami choroby (czyli skutków wypadku) przywiozła mnie rodzina. Po leczeniu i kilku zabiegach sytuacja się unormowała, objawy ustąpiły i wróciłam do domu. Zakład Ubezpieczeń odmówił zapłaty odszkodowania w wyniku leczenia szpitalnego (LS). Najlepszą radę otrzymałam od pracownika PZU O. Krosno: „Proszę się zwrócić o odszkodowanie do kierowcy, który spowodował kolizję...”. Medal dla pani za biurkiem, która potrafi zrobić na poczekaniu z klienta idiotę, bo ten nie wie, za co i po co płaci ubezpieczenie co miesiąc.
Po tym wydarzeniu stwierdziłam, że PZU jest ponadczasowe i niereformowalne. Przykładem jest moja polisa. Po wieloletnim płaceniu składek jako pracownik w kilkutysięcznym zakładzie przeszłam od 2006 r. na indywidualne wpłaty, jako emerytka. Otrzymałam listownie polisę, warunki i gwarancje na ubezpieczenie: 1) śmierć ubezpieczonego spowodowana NW; 2) trwały uszczerbek i leczenie szpit. spowodowane NW; 3) urodzenie dziecka; 4) osierocenie dziecka; 5) śmierć rodziców, teściów. Reasumując: muszę zginąć w wypadku, bo za normalne „zjedzenie przez korozję wieku” rodzinie nie wypłacą. Rodzice i teściowie nie żyją, dzieci moje są dorosłe. Na cud też nie liczę, że w wieku 66 lat urodzę dziecko! Nic dodać, nic ująć (...).
Dla pocieszenia Autora listu dodam, że ja też oblałam wiele lat temu egzamin na prawo jazdy na torach kolejowych w Krośnie... Pozdrawiam. WIKTORIA (nazwisko i adres internetowy
do wiadomości redakcji)