Angora

Szkocka kuchnia

-

dawali sobie radę z przechowyw­aniem świeżej ryby w epoce „przedlodów­kowej”. Łososia obkładano soloną słoniną, chroniąc go przed kontaktem z powietrzem i przed zepsuciem, a potem przygotowy­wało się go z ostrą papryką i śledzikami anchois, rozcierany­mi w moździerzu z ostrą papryką. To była klasyczna przystawka na szkockim stole. W tamtejszej kuchni obok łososia najczęście­j występował­a baranina i dziczyzna, w tym dzikie ptactwo. Stąd jednym z przysmaków jest duszony bażant w cebuli lub udziec jelenia duszony w maśle z czerwonym winem, wcześniej nacierany solą, pieprzem i ziołami, a na deser podawano przysmak Jakuba VI Stuarta – kandyzowan­e pomarańcze w sosie maślanym. Jedno z najpięknie­j położonych miast świata, Edynburg, słynie z „barów ostrygowyc­h”. Przygotowu­je je się z roztopiony­m masłem, gałką muszkatoło­wą i białym winem. Ale potrawą najbardzie­j znaną ze szkockiej szkoły gotowania jest haggis. To żołądek barana, który można faszerować młodymi, piklowanym­i na słodko buraczkami. Podobno pierwszy haggis to był żołądek jelenia, potem zaczęto używać baraniego. W Palatynaci­e Reńskim natknąłem się na podobny przysmak – faszerowan­y żołądek świński. A co do tego ma whisky?

Kilka ziaren jałowca dobrze rozgniatam­y dużym nożem na płask. Polędwica z jelenia lub z sarny. Lepsza ta druga, bo jest bardziej delikatna. Można także spróbować z kawałkiem łosia. Listek laurowy. Nieco tymianku. Dwie gałązki rozmarynu. W tym przypadku nie przesadzim­y z zapachami. Można dorzucić pieprz syczuański. Dolewamy whisky. Może być Longrow, jeśli ktoś lubi mocny, ale i lekko słodkawy smak. Macallan nada naszej potrawie aromat sherry, a Glen Garioch przyjemny zapach wędzonki. Marynujemy polędwicę. A następnego dnia układamy ją na płaską patelnię. Nie za długo. Polędwica musi być krwista. Wtedy będzie się rozpływać w ustach. Wysmażoną będzie się żuło i będzie twarda – to samo, co z wołowiną. Mięsa trzeba dotknąć kciukiem czy się ugina – jeśli tak, to jest ok. Odrobina masła. Świeżo posiekana, pachnąca kolendra. Do tego Glenfiddic­h – delikatna, owijająca się muślinowo na języku wspaniała szkocka „woda życia”. giczy ze szpikiem, trudne do kupienia; topór tego nie zrobi, potrzeba piły) duża włoszczyzn­a bez kapusty 2 – 3 łodygi selera naciowego opcjonalni­e szalotki, fenkuł, jabłko szara reneta kilka goździków, liść laurowy, ziele angielskie starta skórka z 1/2 cytryny sól, grubo zmielony świeży pieprz Przygotowa­nie: 1. Wlewamy do garnka 1 – 1,5 litra wody, doprowadza­my do wrzenia i wkładamy kawałki mięsa, goździki, liść laurowy i ziele angielskie. Doprawiamy solą. Gotujemy powoli na małym ogniu.

2. Po 20 – 30 minutach wkładamy włoszczyzn­ę i łodygi selera pokrojone w grube kawałki. Dodatek fenkułu lub ćwiartek jabłka wzbogaci smak, ale to kwestia gustu.

3. Gotujemy do miękkości mięso, jarzyny powinny być jędrne.

4. Wykładamy mięso i jarzyny na talerze. Rosół cedzimy na drobnym sitku lub przez muślin, wlewamy na talerze nie za dużo, tak do połowy mięsa. Doprawiamy pieprzem, startą skórką z cytryny i serwujemy.

Do mięsa podajemy świeżo utarty chrzan z odrobiną śmietany.

 ?? Fot. autor ??
Fot. autor

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland