Jarosław Kaczyński chce widzieć wszystkich na kolanach
Profesor Jadwiga Staniszkis dla „Die Welt”:
73-letnia Jadwiga Staniszkis to jedna z najbardziej znanych polskich socjolożek. Przez wiele lat była najważniejszą intelektualistką w otoczeniu Kaczyńskiego. Teraz ostro go krytykuje: jej zdaniem rządząca partia uciska ludzi i niszczy państwo prawa.
„Die Welt”: – Jak pani profesor trafiła do polityki?
Jadwiga Staniszkis: – Jestem chronicznie bezpartyjna. Jak długo jednak kierowana przez Jarosława Kaczyńskiego partia Prawo i Sprawiedliwość była w opozycji i często wyszydzano ją gorzko i nieuczciwie, trzymałam jej stronę. Słabszych trzeba bronić.
W: – Kiedy ostatnio rozmawiała pani dłużej z Kaczyńskim?
J.S.: – Nie pamiętam. Znamy się z czasów studenckich. Ostatnio widziałam się z nim podczas wielkiej demonstracji PiS w grudniu. Działacze PiS zaprosili mnie do pierwszego rzędu. Zobaczył mnie wtedy i zapytał: Co ty tutaj robisz?
W: – Często chwaliła pani Kaczyńskiego.
J.S.: – Uważam go za jednego z najinteligentniejszych, jeśli w ogóle nie za najbardziej inteligentnego polityka w Polsce. I bardzo go lubię. Myślałam, że on i jego ludzie są w stanie zbudować nowoczesne państwo bez korupcji i mimo trudnych warunków gospodarczych zapewnią krajowi rozwój. Taka szansa nadal istnieje. Mają wizję, której poprzedni rząd nie miał.
W: – Obecnie stała się jednak pani najbardziej znaną intelektualistką z kręgu PiS krytykującą rozwój sytuacji. Co się pani nie podoba?
J.S.: – Nie rozumiem, dlaczego ta ekipa tak bardzo upiera się przy koncentracji władzy. Skąd takie ograniczone rozumienie demokracji? Skąd ta wschodnia kultura prawna? PiS nie dopuszcza myśli, że konstytucja ogranicza jej władzę. Z takim rozumowaniem dawno już przecież skończyliśmy.
W: – To Kaczyński, chociaż nie pełni żadnej funkcji, nadaje kierunek. Jakim jest człowiekiem?
J.S.: – Kaczyński to mądry, trochę religijny człowiek, ale bez empatii do innych ludzi. Na pewno nie jest antysemitą. Ma żelazną wolę i swoją ideę: pokażę wszystkim, że wszystko mogę. Chciałby widzieć wszystkich na kolanach. To jest infantylne, taki infantylny autokratyzm. To oddolne stanowienie prawa, przekonanie, że parlament może pouczać Trybunał Konstytucyjny, czym jest prawo, zacieranie podziału władzy, to przecież czysty bolszewizm. Do tego to ciągłe odwoływanie się do „prostego ludu”, za którym kryje się w rzeczywistości pogarda dla ludu. Kryje się za tym wiara: gdy damy ludziom więcej pieniędzy do ręki, będą siedzieć cicho. Ludzie chcą jednak czegoś więcej.
W: – Wiele się ostatnio zmieniło i wieszczy się nawet koniec powstałej w 1989 roku III Rzeczypospolitej…
J.S.: – Kiedy Goci podbili Rzym, ich książę Athaulf powiedział: „Nie będziemy niszczyć instytucji Rzymu, ponieważ to one będą zmieniać nasze rozkazy w obowiązujące prawo”. Tak należało zrobić i teraz. Kaczyński tego nie rozu- mie. Jego partia zachowuje się niezwykle prymitywnie. Chce wszystkich i wszystko podporządkować sobie. Łamie charaktery. Kaczyński znakomicie wyczuwa słabości ludzi, czuje, jakie kto ma skłonności, jak można go wykorzystać. Tego nienawidzę.
W: – Mogłaby pani podać jakieś przykłady?
J.S.: – Jacek Kurski, długoletni działacz partyjny, teraz nowy szef publicznej telewizji. To dlatego przed wyborami nie dostał miejsca na liście, by teraz wykorzystać go do brudnej roboty „oczyszczenia” telewizji. W tym powinien się sprawdzić. Gdy ktoś w czymś takim uczestniczy, jeżeli od początku się nie sprzeciwi i nie będzie protestował, szybko się zdeprawuje moralnie. A kto współpracuje, później będzie już tylko milczał i dalej brnął. Ale zdeprawowani ludzie nie pracują lepiej ani wydajniej. Kaczyński osiągnął cel taktyczny, strategicznie jednak przegra. W: – Czy skończy się to dyktaturą? J.S.: – Nie. Piotr Duda, szef „Solidarności”, mimo wszystko nadal najsilniejszego związku zawodowego, jest mocno związany z PiS. Zapowiedział już jednak, że kiedy wolność słowa będzie zagrożona, zdecydowanie się temu przeciwstawi. Polska jednak przez to wszystko przesuwa się teraz na Wschód. Cywi- lizacyjny dystans między Polską a Europą Zachodnią powiększa się.
W: – Co sądzi pani o rządzie i jego szefowej Beacie Szydło?
J.S.: – Kaczyński wysłał panią premier do Brukseli, by w europarlamencie broniła jego linii. Pani premier Szydło jest jednak lepsza, niż początkowo myślałam. Rząd zaczyna się od pewnych spraw delikatnie dystansować. Jest w nim kilku wartościowych ludzi. PiS ma w szeregach więcej bardziej wyrazistych postaci niż pokonana w wyborach Platforma Obywatelska. Na przykład Mateusza Morawieckiego…
W: – …grającego na wiele stron eksbankiera, nowego ministra rozwoju, swojego rodzaju superministra gospodarki…
J.S.: – Morawiecki chce wprowadzić podatek bankowy. Nie ma w tym nic złego, taki podatek istnieje we wszystkich krajach zachodnich. Chce uwolnić Polskę z pułapki uzależnionego rozwoju, z jakim mamy do czynienia. Proszę mnie źle nie zrozumieć, w pełni popieram członkostwo Polski w Unii Europejskiej. Po 1989 roku wiele spraw nie poszło jak trzeba. W: – Co konkretnie? J.S.: –W latach dziewięćdziesiątych dwa lata mieszkałam w Chinach. Tajemnicą sukcesu Chińczyków jest to, że otwierali się stopniowo, krok po kroku. W Polsce wszystko poszło na żywioł i stąd wziął się ten uzależniony rozwój.
W: – Silniejsze ekonomicznie państwa utrzymują słabsze w zależności, narzucając niesprawiedliwe warunki wymiany gospodarczej. Tak zachowuje się Europa Zachodnia w stosunku do Środkowej i Wschodniej.
J.S.: – Dokładnie o to chodzi. Polskiej gospodarki nie chroni się wystarczająco przed importem. W takiej liberalnej wymianie gospodarczej wygrywają zagraniczne kapitalistyczne firmy. Ich dominująca obecność na polskim rynku nie daje lokalnej innowacyjności żadnych szans. Do tego dawna komunistyczna nomenklatura wzbogaciła się, przejmując znaczną część przemysłu i handlu. Za wcześnie uwolniono kurs walut. Skomercjalizowana została służba zdrowia. Wszystko to działo się w trudnych warunkach ekonomicznych i przy bezskutecznym poszukiwaniu rodzimego kapitału. W: – Jakie są tego następstwa? J.S.: – Mamy najwyższy wskaźnik niesprawiedliwych umów o pracę w Europie. Trzy czwarte społeczeństwa bieduje. Jesteśmy źródłem taniej siły roboczej i migracji zarobkowej. To są charakterystyczne cechy przemocy strukturalnej i wyzysku. „Ruchomy czas pracy” w Europie oznacza, że kobieta może pogodzić życie rodzinne i pracę. U nas oznacza to dyspozycyjność do ostatnich granic i wyzysk.
W: – Czy ekipa PiS utrzyma się przy władzy przez cztery lata?
J.S.: – Jeżeli bieżący spektakl skończy się w ciągu paru tygodni, jeżeli rząd osiągnie cele, jakimi są rozwój i sprawiedliwość społeczna, to tak. Samodzielna polityka rozwojowa wywoła jednak na Zachodzie kolejną falę krytyki, a opór temu naciskowi przysporzy jednak Prawu i Sprawiedliwości sympatii.
W: – Czy nacisk ze strony Unii może mieć wpływ na Warszawę?
J.S.: – Wzmocni wewnętrzną pozycję rządu. Demonstracje opozycji też nic nie dadzą. Ważniejsze jest to, co będzie się dziać w instytucjach rządowych.
W: – Czy za cztery lata znów dojdzie do wolnych wyborów?
J.S.: – Na pewno. Polacy są znacznie mądrzejsi niż rządzący nimi politycy. (WF)