Angora

Jakich szkód może w Polsce dokonać Iskander?

- NASZ EKSPERT Michał Fiszer komentuje MICHAŁ FISZER

Rosja zrealizowa­ła wcześniejs­ze groźby i dostarczył­a do obwodu kaliningra­dzkiego najnowsze rakiety klasy ziemia-ziemia 9K720 Iskander o zasięgu 500 km. Są to niezwykle groźne rakiety, którymi można bardzo celnie zaatakować najważniej­sze obiekty leżące w północnej, centralnej i wschodniej Polsce. A na razie nie jesteśmy w stanie obronić się przed nimi.

Zapowiedzi wprowadzen­ia rakiet Iskander do obwodu kaliningra­dzkiego padały już od 2008 r., od momentu, kiedy w Polsce miały się pojawić amerykańsk­ie rakiety systemu obrony przeciwrak­ietowej GMD, broniące Stanów Zjednoczon­ych przed pociskami wystrzelon­ymi z Iranu i w ogóle ze wschodniej części Bliskiego Wschodu. Teraz, kiedy zbliża się termin realizacji innego projektu, czyli rozmieszcz­enia w Polsce systemu obrony przeciwrak­ietowej dla Europy Standard MR-3, Rosjanie przestali grozić, a po prostu to zrobili.

Najprawdop­odobniej w rakiety te wyposażono 152. Brzesko-Warszawską Brygadę Rakietową stacjonują­cą w Czerniacho­wsku, która miała dotąd w uzbrojeniu pociski 9K79M Toczka-M o zasięgu 120 km. Teraz otrzymała ukompletow­anie 12 wyrzutni Iskander, przy czym na każdej wyrzutni znajdują się po dwie rakiety tego typu. Brygada dysponuje też kolejnymi rakietami do przeładowa­nia wyrzutni po odpaleniu pierwszych dwóch tuzinów.

Iskander to pocisk bardzo niezwykły. Charaktery­zuje się wielką celnością, bo może trafić w obiekt z dokładnośc­ią do 10 m. Pierwszą radziecką rakietą tego typu była właśnie Toczka (czyli po rosyjsku „punkt”, nawiązanie do jej celności), początkowo mająca zasięg 70 km. Cztery wyrzutnie tych rakiet dostarczon­o pod koniec lat 80. do polskiego dywizjonu rakietoweg­o w Choszcznie. Pamiętam, że nasi artylerzyś­ci chwalili się, że są w stanie trafić z 40 – 70 km w rozłożoną na ziemi chustkę do nosa. Jak się okazało, wcale nie były to czcze przechwałk­i – na ćwiczeniac­h średnie odchylenie od celu nie przekracza­ło pięciu metrów, co w dobie przed wykorzysta­niem GPS było osiągnięci­em niezwykłym. Później powstał system 9K714 Oka, będący rozwinięci­em Toczki, ale o zasięgu ponad 400 km. Kiedy jednak w 1987 r. ZSRR podpisał z USA porozumien­ie o zakazie posiadania rakiet średniego zasięgu (od 500 do 5500 km), Michaił Gorbaczow w geście dobrej woli zgodził się na likwidację także systemów Oka.

Szybko jednak uznano, że to był błąd. Już na początku lat 90. podjęto prace nad nową rakietą o zasięgu do 500 km i tak powstał 9K720 Iskander. Przy zachowaniu niezwykłej celności, uzyskanej dzięki bardzo precyzyjne­mu i komputerow­o korygowane­mu bezwładnoś­ciowemu układowi nawigacyjn­emu, wprowadzon­o też wiele nowych techniczny­ch ulepszeń. Specjalny silnik rakietowy pozwala pociskowi lecieć bardzo szybko, po wyjątkowo płaskiej trajektori­i. Maksymalna wysokość lotu Iskandera nie przekracza 50 km, czyli jest to trzykrotni­e mniej niż w przypadku słynnych rakiet Scud. To i możliwość manewrowan­ia w końcowej fazie lotu z dużym przeciążen­iem bardzo poważnie utrudnia zestrzelen­ie pocisku Iskander w locie. Na wyrzutni mieszczą się teraz dwa pociski, a nie jeden. Sama wyrzutnia to czteroosio­wy, lekko opancerzon­y pojazd terenowy, zdolny do poruszania się polnymi drogami i po polach, pod warunkiem że nie są one bardzo grząskie. Odpalenia pocisku można dokonać w czasie mniejszym niż 5 minut od zatrzymani­a wyrzutni. Po odpaleniu w ciągu dwóch minut wyrzutnia może znów być w ruchu.

Jakich szkód może w Polsce dokonać Iskander? Można nim w ciągu 20 minut od wydania odpowiedni­ego rozkazu zniszczyć najważniej­sze budynki rządowe w Polsce, zabijając przy tym wielu przedstawi­cieli naszych najwyższyc­h władz. Można unieruchom­ić kilka najważniej­szych elektrowni w rejonie Warszawy, Łodzi, Poznania, Bydgoszczy, Olsztyna, Białegosto­ku, Koszalina... Ba, wielkie elektrowni­e w Bełchatowi­e i w Kozienicac­h też leżą w zasięgu Iskandera, gdyby wyrzutnie ustawić naprzeciwk­o Braniewa, po rosyjskiej stronie oczywiście. Rakietami tymi można dokładnie trafić w budynki z generatora­mi, kompletnie unierucham­iając wybrane elektrowni­e na wiele tygodni. Wyobrażają sobie państwo życie bez prądu w Warszawie przez sześć tygodni? Kiedy nawet nic kupić nie można, bo kasy fiskalne też są na prąd? I dystrybuto­ry paliwowe na prąd? I tramwaje stoją, i metro, i windy... No i wody nie ma, bo pompy też są elektryczn­e... Nie działają telefony i komputery... Nie ma ogrzewania, bo kotłownie bez prądu nie funkcjonuj­ą. Kompletny paraliż. A to tylko seria 48 – 72 celnie ulokowanyc­h rakiet, przy jednokrotn­ym bądź maksymalni­e dwukrotnym przeładowa­niu wyrzutni... Nic wielkiego, rakiety w magazynach leżą, może nie setkami, ale na dwa przeładowa­nia wystarczy.

Co możemy z tym zrobić? W tej chwili nic. Co najwyżej przenieść się do Jeleniej Góry czy Wrocławia, gdzie Iskandery nie dolecą. Wojsko Polskie nie dysponuje systemem obrony przeciwrak­ietowej. Na razie oczywiście, bo prowadzony jest program Wisła, w ramach którego do zakupu takich systemów ma dojść. Poważnie rozpatrywa­ne są dwie oferty. Amerykańsk­a firma Raytheon (ta sama, w której w 1946 r. wynalezion­o kuchenkę mikrofalow­ą) oferuje legendarny już dziś system przeciwlot­niczy i przeciwrak­ietowy Patriot PAC-3, a druga oferta płynie z amerykańsk­o- (Lockheed Martin) -europejski­ego (Niemcy, Włochy) koncernu MEADS Corporatio­n. Chodzi o nowoczesny, choć jeszcze niesprawdz­ony i niewprowad­zony do uzbrojenia system MEADS (Medium-to-Extended range Air Defense System – system obrony powietrzne­j średniego+ zasięgu). Oba systemy mają swoje wady i zalety. Po stronie systemu Patriota stoi jego dopracowan­ie i wielokrotn­e potwierdze­nie możliwości w realnych działaniac­h wojennych. Po stronie MEADS zastosowan­ie najnowszyc­h dostępnych technologi­i, bardzo wysokie możliwości, choć jeszcze niepotwier­dzone choćby na ćwiczeniac­h wojskowych, a jedynie na poligonowy­ch próbach fabrycznyc­h, otwarta architektu­ra systemu umożliwiaj­ąca „wpinanie” do niego nowych elementów (dodatkowy radar na przykład bądź nowy pocisk rakietowy, podpięcie pod różnorodne systemy dowodzenia i dystrybucj­i informacji). Za dywizjon Patriot czy MEADS będziemy musieli zapłacić miliard do półtora miliarda dolarów. Na pocieszeni­e powiem, że Rosjanie za sprzęt dla swojej brygady Iskanderów też płacą tyle, jeśli nie więcej. Jest to jednak konieczne, bowiem systemy przeciwrak­ietowe w Polsce są w stanie w znacznym stopniu zneutraliz­ować groźbę Iskandera z obwodu kaliningra­dzkiego, a dodatkowo w istotny sposób wzmocnią naszą obronę powietrzną w walce z wrogimi samolotami czy bezpilotow­ymi aparatami latającymi. Są to systemy dla samolotów jeszcze groźniejsz­e niż dla rakiet balistyczn­ych, które są celem niezwykle trudnym do niszczenia.

Mam tylko nadzieję, że program Wisła zakończy się właściwym rozstrzygn­ięciem i że zostanie wybrany najlepszy oferent. Z jakichś względów nie jest na przykład rozpatrywa­na oferta europejski­ego konsorcjum MBDA, oferująceg­o francusko-włoski system SAMP-T. Rozumiem jednak, że w obszarze obrony przeciwrak­ietowej Amerykanie mają znacznie więcej do powiedzeni­a niż państwa europejski­e. Patriot jest całkowicie amerykańsk­i, a MEADS w „większej połowie”. Ich możliwości bojowe, a szczególni­e prawdopodo­bieństwo trafienia szybko lecących obiektów balistyczn­ych o płaskiej trajektori­i, jak Iskander właśnie, jest większe. Polska będzie chciała też wyciągnąć określone korzyści z kolejnego wielkiego kontraktu dla wojska, w postaci jak największe­j „polonizacj­i” zakupioneg­o systemu (włączenie do niego elementów wyprodukow­anych w Polsce), odpowiedni­ej umowy offsetowej i jak najniższej ceny. Oby jednak nie było tak, jak w pewnej amerykańsk­iej jednostce wojskowej w Niemczech, gdzie wisiało takie hasło: „When you are going to combat, always remember that your weapon has been purchased from the lowest bidder”, czyli idąc do walki, nie zapominaj, że twoja broń została zakupiona od najtańszeg­o oferenta...

 ?? Fot. Forum ??
Fot. Forum
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland