Degradują, ale uroczyście
O pomyśle pozbawienia stopni generalskich W. Jaruzelskiego i Cz. Kiszczaka.
Minister Antoni Macierewicz zamierza pozbawić stopni generalskich Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka.
– Chcę poinformować Polaków, że po raz ostatni w dniu dzisiejszym ze strony jakiegokolwiek urzędnika Ministerstwa Obrony Narodowej padło słowo „generał” przy nazwisku pana Jaruzelskiego. Podejmujemy kroki prawne mające na celu odebranie stopni wojskowych zarówno panu Jaruzelskiemu, jak i panu Kiszczakowi. Zbrodniarze odpowiedzialni za działanie zbrojne przeciwko własnemu narodowi nie zasłużyli na to, by nosić te stopnie wojskowe – stwierdził Antoni Macierewicz.
Podobno MON nie chce zdegradować Jaruzelskiego i Kiszczaka, tylko pozbawić ich stopni generalskich. Dziś pod względem prawnym jest to niemożliwe. Dlatego przygotowywana jest zmiana przepisów.
Jeżeli Jaruzelski z Kiszczakiem przestaną być generałami, to kim będą: pułkownikami, majorami, sierżantami, szeregowymi czy może byłymi poborowymi?
Art. 327 § 1 Kodeksu karnego mówi o degradacji, czyli utracie stopnia wojskowego i powrocie do stopnia szeregowego. Art. 78 Ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej odnosi się do sprawy utraty stopnia wojskowego. W obu wypadkach musi zapaść prawomocny wyrok sądu, a wiadomo, że spraw karnych nie prowadzi się wobec osób zmarłych.
Swoją autorską propozycję senator Jan Rulewski:
– Generałów mianuje prezydent RP. I to prezydent może podjąć decyzję o ewentualnej degradacji z generała do pułkownika, a dopiero potem sąd może zdegradować oficera do szeregowca.
Takie rozwiązanie jest absolutnie niekonstytucyjne i można je wywieść jedynie przez analogię. Kto wie, czy po zastosowaniu tej metody nie okaże się, że Antoni zgłosił Macierewicz nie jest ministrem obrony, tylko wojny.
Od Dreyfusa do Kiszczaka
Na razie w prawie mamy instytucję degradacji, która kiedyś wiązała się z pojęciem cashieringu, czyli uroczystą ceremonią powrotu oficera do stopnia szeregowego, często poprzedzającą egzekucję.
Zapewne najsłynniejszy cashiering w historii był związany z kapitanem Alfredem Dreyfusem, francuskim oficerem żydowskiego pochodzenia, którego w 1894 r. bezpodstawnie aresztowano, a następnie skazano na więzienie za szpiegostwo na rzecz Niemiec, a w styczniu 1895 r. uroczyście zdegradowano.
W 1906 r. Dreyfus doczekał się pełnej rehabilitacji. Przywrócono mu stopień i przyjęto ponownie do wojska. Podczas pierwszej wojny światowej został odznaczony Legią Honorową i zakończył służbę w stopniu pułkownika.
Dużo mniej szczęścia miał rodak Dreyfusa, marszałek Philippe Pétain, bohater spod Verdun. Po klęsce Francji w 1940 r. został głową państwa Vichy. Po wojnie za kolaborację z Niemcami zdegradowano go i skazano na śmierć. Generał de Gaulle zdecydował o zamianie kary śmierci na dożywotnie więzienie i szeregowy Pétain zmarł po uwięzieniu na wyspie Île d’Yeu.
My też mieliśmy swoje słynne degradacje. W 1927 r. generał Michał Żymierski za defraudację został skazany na więzienie i wydalony z wojska w stopniu szeregowca. Nie przeszkodziło mu to w zrobieniu wojskowej kariery w PRL-u. Jako komunista i radziecki agent zakończył życie w stopniu marszałka.
Dużo mniej znany jest przypadek generała Stefana Dąb-Biernackiego, którego generał Władysław Sikorski najpierw umieścił w karnym obozie, a następnie sąd skazał na degradację, rzekomo za kierowanie antyrządowym spiskiem.
W PRL-u miały miejsce dwie słynne degradacje, które ówczesna propaganda nagłaśniała w tak spektakularny sposób, że przypominały klasyczny cashiering.
W 1976 r. major Jerzy Pawłowski, mistrz olimpijski, najlepszy szablista wszech czasów, a prywatnie kolega Wojciecha Jaruzelskiego, został skazany na 25 lat więzienia za szpiegostwo na rzecz USA. Amerykanie chcieli go wymienić na moście Glienicke na Mariana Zacharskiego, ale Pawłowski zdecydował, że wraca do Polski.
Równie głośna była sprawa pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, który także współpracował z Amerykanami. Pułkownik zdołał jednak uciec z Polski i był sądzony zaocznie. W 1984 r. skazano go na śmierć, utratę praw publicznych i degradację do stopnia szeregowego. Po upadku PRL-u został uniewinniony i zrehabilitowany, a w tym roku, pośmiertnie, prezydent Andrzej Duda mianował go na stopień generała brygady.
Mniej znana jest historia stalinowskiego zbrodniarza, byłego naczelnego prokuratora wojskowego generała Stanisława Zarako-Zarakowskiego. W 1991 r. został zdegradowany. Nie pozbawiono go jednak odznaczeń, a miał ich bez liku, w tym: Order Sztandaru Pracy II klasy, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski i dwa Krzyże Walecznych.
Jaruzelski męczennikiem?
Mimo że Jaruzelski i Kiszczak dopuścili się wielu haniebnych czynów, propozycja ministra Macierewicza wywołała ostre spory i dyskusje, po raz kolejny dzieląc Polaków.
– O ile pamiętam w 1983 r. w ukazującym się w podziemiu „Głosie”, kierowanym przez Antoniego Macierewicza, opublikowano artykuł, który sprowadzał się do propozycji, żeby za plecami partii opozycja dogadała się z wojskiem, czyli z Jaruzelskim i Kiszczakiem – mówi z uśmiechem prof. Ryszard Bugaj, były opozycjonista.
– Taki pomysł, moim zdaniem, jest czymś strasznie małym i świadczy o próbie odwetu na ludziach już nieżyjących – twierdzi Janusz Onyszkiewicz, były minister obrony narodowej. – To działanie pod klientelę wyborców PiS. Przecież Jaruzelskiego i Kiszczaka można było pozbawić stopnia generalskiego, gdy ministrem sprawiedliwości był Lech Kaczyński albo w czasach pierwszych rządów PiS-u.
Według prof. Sławomira Cenckiewicza, p.o. dyrektora Centralnego Archiwum Wojskowego, państwo polskie w ogóle nie powinno zajmować się tą sprawą:
– Nie jestem zwolennikiem wchodzenia w kwestie stopni i odznaczeń, które nadawało państwo, które nie uważam za legalne.
Podobnego zdania jest prof. Antoni Dudek:
– Generał Jaruzelski dostał stopień generalski od niesuwerennej władzy zwanej Polską Rzeczpospolitą Ludową. Dlatego uważam, że jeśli ktoś miałby mu go odbierać, to Moskwa.
Płk Henryk Piecuch, historyk służb specjalnych PRL, już wiele lat temu nawoływał do rozliczenia Kiszczaka:
– Czesław Kiszczak to moim zdaniem prawdziwy bandyta, który takimi cechami odznaczał się od początku kariery w wojsku. Na swoim koncie ma własny cmentarzyk osób, które straciły życie na skutek jego działalności. Co innego Jaruzelski, który przeszedł cały bojowy szlak od Sielc do Łaby, dwa razy był kontuzjowany, a potem bez rozlewu krwi oddał władzę.
Jaruzelskiego broni też Albin Siwak, członek Biura Politycznego KC PZPR, dziś ceniony przez osoby zbliżone do Radia Maryja:
– To, co dziś dzieje się w Polsce, jest chore, a ludzie, którzy proponują rozliczenia z komuną po 27 latach, muszą mieć jakieś problemy charakterologiczne. Nie ulega wątpliwości, że gdy byłem aktywnym politykiem, Jaruzelski mnie skrzywdził, ale to nie zwalnia mnie z bycia uczciwym. Ci, którzy dziś tak pyskują, nie zrobili dla Polski nawet 1 procenta tego, co zrobił Jaruzelski. Jestem pewien, że kiedyś ktoś odpłaci im pięknym za nadobne.
Pomysłu Macierewicza prof. Wojciech Roszkowski:
– Odebranie stopni generalskich Jaruzelskiemu i Kiszczakowi traktuję w kategoriach symbolu. Oczywiście trzeba było to zrobić jeszcze za ich życia. Jednak dopiero teraz stało się to możliwe.
Roszkowskiego wspiera prof. Jan Żaryn, historyk, senator PiS-u:
– Dzisiejsi oficerowie muszą wiedzieć, że najwyższe stanowiska i stopnie w wojsku powinny łączyć się z najwyższym autorytetem. W przypadku Jaruzelskiego i Kiszczaka tak nie było i z tą schizofreniczną sytuacją w sposób symboliczny trzeba teraz skończyć.
Politolodzy zastanawiają się, czy ta antykomunistyczna krucjata przyniesie PiS-owi korzyści?
– Moim zdaniem ta inicjatywa ministra Macierewicza może przynieść tylko jeden efekt: uczynić z Jaruzelskiego męczennika – dodaje prof. Dudek.
Już po śmierci Wojciecha Jaruzelskiego w Katolickiej Agencji Informacyjnej ukazała się wypowiedź arcybiskupa, generała dywizji Sławoja Leszka Głódzia:
– (...) Pamiętamy o zasadzie – o zmarłych nigdy źle (...). Co do pogrzebu to według mnie należą mu się honory wojskowe, bo był generałem – tego nikt mu nie odbierze ani nie zakwestionuje.
I tu arcybiskup Głódź chyba się pomylił.