Tramwaj zwany pojednaniem.
Opowieść wigilijna.
Pani Hanna: – Pamiętam bardzo wiele rzeczy z 1939 roku i z okupacji. Jesteśmy pokoleniem dotkniętym. Jesteśmy ludźmi bez dzieciństwa. Na tle tego wszystkiego zdarzyła się nam rzecz nieprawdopodobna. Był 24 grudnia 1943 roku...
Byliśmy u rodziny na wigilii na Czerniakowie. Wracaliśmy do domu. Niedługo miała nastąpić godzina policyjna. Jechaliśmy „piątką” od Nowego Światu. W tramwaju było niewiele ludzi. Motorniczy bardzo się spieszył. Cały czas trzymał wajchę na „dziewiątce”. Jechał jak wariat przez most Poniatowskiego. Polaków było niewielu, natomiast przedział dla Niemców był pełniusieńki. Szczególnie dużo było żołnierzy Wehrmachtu.
Polacy zaczęli podśpiewywać kolędy. Najpierw było „Bóg się rodzi”, potem „Wśród nocnej ciszy”. Moja matka miała przepiękny sopran, zaczęła śpiewać kolędę „Cicha noc”. W tramwaju zapadła martwa cisza. Szczególnie w niemieckim przedziale. W pewnym momencie Niemcy zaczęli podnosić się i przechodzić na naszą stronę. Po chwili włączyli się w śpiewanie tej kolędy – po niemiecku oczywiście. I tak pod przewodem mojej matki – przez most Poniatowskiego, Zieleniecką i Targową – śpiewali tę „Cichą noc”. To była dziwna sprawa...
W tej kolędzie są słowa: „Pokój ludziom niesie wszem”. I w tych strasznych czasach to miało swoją wymowę, swój ciężar moralny. Dojechaliśmy do pętli, która była na Radzymińskiej. Było już po godzinie policyjnej. Wszyscy byli bardzo wzruszeni. Moja matka trzymała na ręku mojego małego siedmiomiesięcznego braciszka. Ojciec poruszał się o kulach. No i zrobił się problem, jak dojść do domu. Godzina policyjna, a my musimy przejść przez taki odcinek drogi, gdzie było bardzo dużo patroli niemieckich. To tory kolejowe na ulicy Radzymińskiej...
I wtedy ci Niemcy, żołnierze Wehrmachtu, zaproponowali, że wszystkich Polaków poodprowadzają do domów. W asyście kilku zostaliśmy odprowadzeni pod samą bramę na Piotra Skar- gi. Wszyscy dorośli życzyli sobie wzajemnie spokojnej nocy i spokojnych świąt – bez bombardowań.
To dziwna sprawa. Bo na te kilkanaście minut tak jakby zanikła wrogość, nienawiść. Jakby skończyło się coś złego. Tylko była ta piękna chwila. Ta kolęda połączyła tragicznie doświadczonych przez wojnę Polaków i tych żołnierzy Wehrmachtu, którzy też pewnie tęsknili do swoich rodzin, dzieci. Chcieli być przecież w tym dniu razem z nimi.
Wiem na prostym przykładzie tej „Cichej nocy”, że ludzie mogą się ze sobą porozumieć. Może nastąpić taki moment, że spotkają się zupełnie nieoczekiwanie, zrozumieją się wzajemnie, uszanują swoje uczucia i zechcą sobie pomóc. Opracowała: Agnieszka Pacho
„Opowieści wigilijne” to tryptyk przygotowany przez „Głos Ewangelii”, którego autorami są także Henryk Dedo i Katarzyna Michalak