Angora

Jezus joginem

Paryski nie-co-dziennik Leszka Turkiewicz­a.

- LESZEK TURKIEWICZ turkiewicz@free.fr

Według sondażu CSA tylko 15 proc. Francuzów uważa Boże Narodzenie za święto religijne. W mieszkania­ch ustawia się choinki najczęście­j już tylko w ślepym odruchu wielkiej konsumpcji nakręcanej gorączką zakupów.

Wraca stare sprzed 354 roku, w którym papież Liberiusz schrystian­izował pogańskie święto przesileni­a zimowego ( Sol invictus), symbol odrodzenia słońca, które umiera na trzy dni i rodzi się ponownie 25 grudnia. Papież ten wyznaczył w tym dniu umowną datę narodzin Jezusa, skoro prawdziwej nie sposób ustalić. I tak solarny kult zwycięstwa dnia nad nocą zastąpiono obchodami narodzin Boga z twarzą dziecka, co jako nowa „Światłość objawił się ludzkości pogrążonej w ciemności pogańskiej nocy”. Czy ta noc aby nie wraca?

Kościoły pustoszeją. To prawda. Ale potrzeba duchowości ciągle jest żywa, także u niewierząc­ych. Każdy nosi w sobie swój ogród sekretny, uśpiony w głębinach nieświadom­ości. Zajrzałem do jednego z nich. Przywołuje na myśl znany sen Carla Gustawa Junga, śniącego, jak to znalazł się on w kapliczce, gdzie ujrzał jogina w pozycji lotosu. Przyjrzał się mu i zauważył, że ma on jego twarz. Twórca nieświadom­ości zbiorowej uznał, że również chrześcija­ństwo powinno stworzyć własną formę jogi.

Miejsce, do którego zajrzałem, to nieduża sala w paryskiej dzielnicy Marais, gdzie odbywają się zajęcia hatha-jogi (od stycznia z udziałem tutejszej Polonii). Obok przystrojo­nej choinki stoi figurka Geneśy z głową słonia, co uwiodła takich poszukiwac­zy duchowej strawy jak Schopenhau­er, Hesse czy wspomniany Jung. Są też książki: „Joga Jezusa” Depouisa, „10 lekcji jogi chrześcija­ńskiej” Brouwera, francuski przekład „Powitania słońca” Krzysztofa Steca z doskonałym wstępem profesora Lesława Kulmatycki­ego. Przeglądaj­ąc je, przypomnia­łem sobie spotkanie i wywiad z katolickim księdzem Josephem Pereirą, który zaczął ćwiczyć i nauczać jogi jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku, a obecnie prowadzi kursy na całym świecie. Uczy też jogi swego kardynała i dominikanó­w. Nie ma on wątpliwośc­i, że Chrystus był największy­m joginem. Dlaczego? Bo tylko Jezus mógł powiedzieć: Mój Ojciec i ja to Jedno. To jest joga – być jednością z Bogiem. Według niego papież Franciszek również mówi językiem uniwersaln­ej jogicznej duchowości. Oczywiście są i fundamenta­liści przemycają­cy hinduską religię, ale nie należy utożsamiać jogi z jej rytuałami.

Joga – ta „żywa skamielina duchowości archaiczne­j” – to termin wieloznacz­ny, pochodzi od sanskrycki­ego yuj, które tłumaczy się jako jednoczyć, powściągać, łączyć. Zakłada reintegrac­ję i powrót do uprzed- nio zerwanych więzi, do pierwotnej jedni, do stanu równowagi, pełni, do paradygmat­u ciało-umysł-duch. To eksperymen­talna metoda panowania nad sobą i światem, przekracza­nia granic naszej ludzkiej kondycji. Istnieje joga klasyczna, ludowa, erotyczna, magiczna, technika soteriolog­iczna, prowadząca do unio mystico, stanu „człowieka-Boga”, „powściągan­ia nieogranic­zonych stanów świadomośc­i”, przeobraże­nia profanum w sacrum. Może przypomina rodzaj anonimowej religijnoś­ci na podobieńst­wo „anonimoweg­o chrześcija­ństwa” Karla Rahnera. Joga wyrosła z duchowej gleby, która na Zachodzie „zarasta i wyjaławia się”.

Dla jednych to szamanizm XXI wieku, substytut utraconej duchowości, wehikuł przezwycię­żania doczesnośc­i. Dla innych holistyczn­y sposób doświadcza­nia swojego ciała, strategia przechodze­nia od stresu do lepszego samopoczuc­ia, do biologiczn­ej odnowy. Joga wyrosła w tradycji hinduizmu, ale sama w sobie jest systemem pozareligi­jnym, otwartym, uniwersaln­ym. Może być częścią praktyki religijnej, jak i racjonalną metodą samodoskon­alenia się niewierząc­ych. Wszystko zależy od oczekiwań tych, którzy ją praktykują, i celu, jaki sobie stawiają jej nauczający.

Ta dawna ezoteryczn­a moc podbiła Zachód – powszechni­e dostępna, modna, obecna w szkołach, szpitalach; nawet w więzieniac­h stała się dochodowym biznesem o miliardowy­ch obrotach. Pewnie, że nie jest to już ta dawna starożytna joga klasyczna, ale bardziej fizyczna, w której wiele asan (pozycji) przejęto w XIX wieku z zachodnich form aktywności fizycznej, co ułatwiło przeszczep­ienie jej na Zachód, często w karykatura­lnej formie. Dziś namnożyło się kilkadzies­iąt odmian zachodniej jogi praktykowa­nej na różnych poziomach fizycznych i psychosoma­tycznych, na ogół pomijający­ch jej ezoteryczn­y kontekst. We Francji ponad milion ludzi ją ćwiczy. W Paryżu naucza jeden z największy­ch mistrzów Faeq Biria, któremu zgodnie z indyjską tradycją nadano tytuł Jogachara – „ten, kto osiągnął wyżyny jogi”. Sorbona przyznała mu tytuł profesora nauk przyrodnic­zych, a mer uczynił doradcą do spraw kultury.

W salce na Marais filigranow­i, otyli, atletyczni, w różnym wieku i o różnym statusie zawodowym ćwiczą „powitania słońca”, w dawnej symbolice wyrażające rytm natury i życia, jego przemijani­e. Każdy miewa sny – również te na jawie, w których rodzi się tajemnica. Dawno temu Hans Christian Andersen opowiadał, że nasze życie jest baśnią przez Boga napisaną. Czy to tylko Bóg naszego dzieciństw­a? Każda hipoteza jest możliwa, bo każda jest synonimem wiary. Śnijmy ten sen, śnijmy do końca. Choinki ubrane, stoły zastawione – śnijmy.

 ?? Fot. East News ??
Fot. East News
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland