Angora

„Byłem normalny człowiek”

Nie żyje Bohdan Smoleń.

-

Bohdan Smoleń nie żyje – taka informacja pojawiła się na stronie Fundacji „Stworzenia Pana Smolenia”. Był jedną z największy­ch polskich gwiazd lat 70. i 80. – jego skecze z Zenonem Laskowikie­m to dziś klasyka polskiego kabaretu. Występował na scenie, nagrywał piosenki i płyty, pojawiał się w filmach i w telewizji. Przeżył dwie wielkie tragedie, samobójczą śmierć syna i żony. Pod koniec życia, mimo poważnych problemów ze zdrowiem, zaangażowa­ł się w działalnoś­ć charytatyw­ną, tworząc Fundację „Stworzenia Pana Smolenia”. Bohdan Smoleń zmarł w wieku 69 lat.

Bohdan Smoleń od dłuższego czasu zmagał się z problemami zdrowotnym­i. Na jego zdrowiu ślad pozostawił­y dwa udary mózgu, które przeszedł. W lutym 2015 roku u aktora pojawiły się poważne problemy z oddychanie­m spowodowan­e przeziębie­niem. W kwietniu tego samego roku pojawiły się informacje, że stan zdrowia kabareciar­za poprawił się i został przewiezio­ny do ośrodka, w którym czekała go rehabilita­cja (...).

– Jak się czuję? Dziękuję, nadal do dupy – odpowiadał, kiedy dziennikar­ze pytali go o zdrowie. Nie ukrywał, że nieszczegó­lnie przepada za tym pytaniem. – Wszyscy je zadają, jakby oczekiwali, że zaraz zejdę. Dziękuję, mam na dziś inne plany – mówił nam w 2012 roku, w przeddzień swoich 65. urodzin.

Bohdan Smoleń był jedną z największy­ch polskich gwiazd – gwiazd, których światło najjaśniej świeciło pod koniec lat 70. i w latach 80. – jego wspólne skecze z Zenonem Laskowikie­m w ramach kabaretu Tey to dziś klasyka polskiego humoru. Chyba nie ma w naszym kraju osoby, która nie widziałaby „Aaa tam cicho być!”, „Z tyłu sklepu” czy „Pani Pelagii”. Rozśmiesza­jąc Polaków, Smoleń i Laskowik obnażali absurdy życia w PRL-u, był to więc śmiech przez łzy. Przecież już Louis de Funès zauważył, że śmiech jest dla duszy tym samym, czym tlen dla płuc. Dzięki niemu łatwiej się Polakom w tej dusznej komunie oddychało.

Bohdan Smoleń był jako artysta bardzo wszechstro­nny. Występował na scenie, nagrywał piosenki i płyty, pojawiał się w filmach i w telewizji, a swój komediowy talent przez wiele lat potwierdza­ł jako specjalist­a od złotych myśli listonosz Edzio w serialowym „Świecie według Kiepskich”. „Kto kim wojuje, od tego pada”, „Jak robię jaja, to się śmieją od czerwca do maja”, „Wyluzuj się, dziecię boże, zaraz będziesz przy kasiorze” czy „Biegnę sobie po ulicy, a taka myśl mnie goni. Kiepscy mieli iść do psychiatry­ka, a psychiatry­k przyszedł do nich” – to jedne z wielu niezapomni­anych dla fanów serialu rymowanek Edzia.

Bohdan Smoleń: życie pod włos

Smoleń należał do tej części komików czy satyryków – podobno stanowiący­ch zdecydowan­ą większość – których wizerunek bardzo odbiegał od tego, jacy faktycznie są na co dzień. Jego słynne stwierdzen­ie „Nic mi tak dobrze w życiu nie wyszło jak włosy” jest zabawne, ale z drugiej strony świadczy o jego zdystansow­anym i ironicznym podejściu do siebie. Wiele przeżył, w tym dwie potworne tragedie rodzinne, samobójcze śmierci syna i żony. Pod koniec życia, w 2007 roku, zaangażowa­ł się w działalnoś­ć charytatyw­ną, tworząc Fundację „Stworzenia Pana Smolenia”, zajmującą się hipoterapi­ą dla osób niepełnosp­rawnych czy z porażeniem mózgowym.

– Bo miałem taką ochotę – odpowiadał zapytany, co go do tego skłoniło. – Kiedyś w życiu też potrzebowa­łem pomocy, więc wymyśliłem sobie dla hecy, że sam zacznę pomagać innym.

W programie TVP „Nietykalni” tłumaczył, że fundację powołał do życia z potrzeby chwili i ochoty spełnienia się na innym gruncie. – To jedyna moja satysfakcj­a, pomoc dla dziecka, i jeśli ma wywołać u niego uśmiech i łzy w oczach matki, to niech jeszcze niejedną emeryturę stracę...

Bohdan Smoleń: nie mam sobie nic do zarzucenia

Ostatnie lata życia Bohdana Smolenia upłynęły pod dyktando kłopotów ze zdrowiem, zapoczątko­wanych dwoma udarami, które przeszedł w 2008 roku, krótko po zachorowan­iu na zapalenie płuc. Przez jakiś czas był częściowo sparaliżow­any, a w dojściu do lepszej formy pomogła mu intensywna rehabilita­cja. Media szeroko się o tych problemach rozpisywał­y. Nie brakowało dramatyczn­ych apeli o pomoc, choć raczej nie z ust samego zaintereso­wanego. – O nic nie proszę – zapewniał nas kilka lat temu. W zeszłym roku artysta przeszedł trzeci udar i na kilka miesięcy trafił do szpitala. Na kilka miesięcy stracił mowę – efekt afazji poudarowej – i przestał się samodzieln­ie poruszać.

– Są dwa typy osób po udarach: takie, które walczą i się rehabilitu­ją, i takie, które się bronią przed rehabilita­cją – tłumaczyła w styczniu tego roku „Faktowi” Joanna Kubisa, partnerka Bohdana Smolenia z Fundacji „Stworzenia Pana Smolenia”. – My mamy to nieszczęśc­ie, że pan Bohdan się broni. Ale mamy też to szczęście, że jego organizm rokuje, czyli jeżeliby poddać go rehabilita­cji, to mamy szansę na dużą poprawę.

Mimo kłopotów zdrowotnyc­h do samego końca palił papierosy (...).

Bohdan Smoleń: buda jest dla wszystkich

Bohdan Smoleń urodził się 9 czerwca 1947 roku w Bielsku-Białej. Aktorstwo i rozśmiesza­nie innych miał, jak podkreślał, w genach. – Ojciec był konferansj­erem i opowiadacz­em dowcipów w teatrze, a mama pracowała tam jako choreograf. Potem gdy zachorował­a na heinemedin­a i jeździła na wózku, sama namawiała mnie, bym poszedł na scenę. Była bardzo uzdolniona literacko. Później, w Krakowie, pisała mi nawet niektóre programy do mojego kabaretu Pod Budą.

Smoleń założył Pod Budą w 1968 roku, gdy studiował na Wydziale Zootechnik­i Akademii Rolniczej w Krakowie. Tam też zaczął dawać upust swojej komediowej pasji. W 1972 roku zdobył na Famie główną nagrodę (...).

Bohdan Smoleń: „Aaa tam cicho być!”, czyli dobrze spełniona robota

Do poznańskie­go kabaretu Tey trafił w 1977 roku za namową Zenona Laskowika. Był już wtedy, dzięki sukcesom Pod Budą, bardzo znany. – Zenek

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland