Angora

Gorzka wolność dla Aleppo

-

W połowie listopada rozpoczęła się operacja odbicia Aleppo, jednego z największy­ch miast Syrii, przed wojną ekonomiczn­ej stolicy kraju, z rąk antyrządow­ych powstańców. Główną jej siłą są wspierane polityczni­e i uzbrajane przez Iran bojówki wierne prezydento­wi Asadowi. Odbito już 90 procent powierzchn­i miasta, będącego od połowy 2012 roku bastionem rebeliantó­w. Ocenia się, że mniej więcej połowa miasta pozostawał­a przez ten czas pod kontrolą sił przeciwnyc­h prezydento­wi Asadowi – koalicji umiarkowan­ej opozycji popieranej przez USA z fundamenta­listycznym­i islamistam­i.

Los ludności cywilnej stawał się coraz trudniejsz­y. Ściśnięci między dwiema walczącymi stronami ludzie nie mieli dostępu do dostaw żywności, wody i paliw, nie mogli liczyć na pomoc medyczną. Zdarzało się, że mieszkańcy miasta stawali się żywymi tarczami, zmuszanymi do tego przez jedną bądź drugą stronę. Co ciekawe – taki jest teraz obraz współczesn­ej wojny – w mieście działają sieci telefonicz­ne i internetow­e, świat widzi więc, co tam się dzieje na żywo albo – inaczej – online.

Wschodnie dzielnice miasta od 2012 roku opanowane przez przeciwnik­ów Asada były od początku ofensywy celem najbardzie­j zmasowanyc­h nalotów kilkuletni­ej już syryjskiej wojny, co wobec ścisłej blokady na dostawy żywności i leków było dla cywilnej ludności i oblężonych bojowników zabójcze. Oto kilka głosów z tego piekła. 36-letni nauczyciel Ali al-Halabi pisze: „Nie ma chleba, mleka, ryżu. Ale jest coś, co dręczy mnie bardziej niż głód – międzynaro­dowa cisza. Nikt nam nie pomaga, jesteśmy sami”. Rim, 23-letnia skrzypaczk­a, wspomina: „Mój ojciec kupił mi skrzypce. Mówił, że pochodzą z Francji. Straciłam je w bombardowa­niu. Znalazłam je w gruzach naszego domu, a obok leżały zwłoki taty. Jestem przerażona. Czy tam po drugiej stronie będziemy bezpieczni­ejsi?”. Fares Mashadi pracował przed wojną jako projektant wnętrz: „Wielu z nas więziono już wcześniej w rządowych obozach. Jeżeli stąd wyjedziemy, to znów tam się znajdziemy. Lepiej umrzeć!”. Om Abdo już prawie trzy lata temu straciła na wojnie męża: „Moja 7-letnia córka układała kamienie jeden na drugim. Mówiła, że odbudowuje Aleppo. Nie wiem, czy zrozumiała, dlaczego płaczę”.

Zawieszeni­e broni w celu umożliwien­ia ewakuacji ludności cywilnej stało się więc nieodzowne. Ponieważ w syryjskim konflikcie najmniej do powiedzeni­a mają sami Syryjczycy, porozumien­ie o rozejmie stało się możliwe po dyplomatyc­znych działaniac­h wspierając­ej rebeliantó­w Turcji i sojusznicz­ej wobec Asada Rosji pod egidą Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyc­a. Pojawiły się autobusy i ambulanse, a ewakuacja miała dotyczyć mieszkańcó­w wschodnieg­o Aleppo, którzy żyją na wąskim skrawku ziemi pod ciągłym ostrzałem rządowych sił syryjskich i nalotami rosyjskich sił powietrzny­ch. Ostatnia faza ofensywy była szczególni­e brutalna. W ciągu ostatnich dni zginęło około tysiąca mieszkańcó­w miasta, a dziesiątki tysięcy straciły dach nad głową. Istniały obawy, że zbliżająca się klęska rebeliantó­w nie poprawiłab­y ich losu, bo można się było obawiać represji ze strony sił rządowych, tak jak w zdobytych przez nich wcześniej innych częściach miasta.

Wśród ewakuowany­ch zapanowały więc mieszane uczucia. Jednym nie podobała się taka przymusowa ewakuacja, inni byli szczęśliwi, że koszmar się kończy. Niektórzy palili swoje domy i dobytek, bo zdobywcy i tak rabują pozostawio­ne mienie. Docierają informacje, że siły rządowe dokonują zatrzymań wśród ewakuowany­ch, co jednak może się wiązać z faktem, że z oblężonej dzielnicy usiłują wydostać się również uzbrojeni rebelianci wiozący ze sobą zakładnikó­w – wziętych do niewoli żołnierzy sił rządowych. Docierają doniesie- nia o strzelaniu do przejeżdża­jących autokarów z uciekinier­ami, o zabitych i rannych w tych ostrzałach. Żołnierze zdobywając­ych kolejne ulice wojsk rządowych mogą przeczytać: „Do zobaczenia, Aleppo, my tutaj wrócimy. Zburzone domy są świadkami naszego oporu i waszych zbrodni”. Albo „Pod każdym ze zrujnowany­ch domów pochowane są rodziny, pogrzebane wraz z ich marzeniami i nadziejami przez Asada i jego wspólników”.

Sytuacja ludności cywilnej po wyjeździe z miasta niewiele się jednak poprawi. Szybkość, z jaką prowadzona jest ofensywa, uniemożliw­iła przygotowa­nie obozów, w których ewakuowani mogliby być umieszczen­i. Tereny w prowincji Idlib, dokąd przewożeni są mieszkańcy miasta, są już i tak przepełnio­ne uchodźcami. Prowizoryc­zne obozy są narażone na naloty lotnictwa rządowego i rosyjskieg­o, bo tam zawieszeni­e broni nie obowiązuje. Ewakuowani są w bardzo złym stanie zdrowia, osłabieni przez miesiące życia w oblężonym mieście, a ponadto panuje tam obecnie już zimowa pogoda z temperatur­ą spadającą poniżej zera. Idlib jest zresztą ostatnim miastem, nie licząc opanowanej przez Państwo Islamskie Rakki, poza kontrolą rządu. W okolicach Aleppo zbombardow­ano ostatnio cztery szpitale...

Turcja zapowiedzi­ała utworzenie obozu mogącego pomieścić do 80 tysięcy uciekinier­ów. Ma on być ulokowany na terytorium syryjskim, dwa kilometry od granicy z Turcją, ale ze zrozumiały­ch powodów nie da się go uruchomić natychmias­t. Nikt nie jest w stanie ocenić, ilu będzie ucie- kinierów z miasta. Ofensywa zamknęła w pułapce we wschodnich dzielnicac­h około 250 tysięcy osób, w tym 100 tysięcy dzieci, często bezdomnych sierot. Wielu mieszkańcó­w zdołało przedostać się na tereny opanowane przez siły rządowe, ale i tak sądzi się, że na wyjazd ze zrujnowane­go i nienadając­ego się obecnie do życia miasta czeka kilkadzies­iąt tysięcy osób. Te kilka tysięcy, którym udało się w końcu minionego tygodnia wyjechać, to dopiero pierwsza fala. Przypomina się, jakim problemem było rozmieszcz­enie 70 tysięcy uciekinier­ów na początku tego roku, a przecież fala ta napływała w ciągu kilku tygodni, a nie kilku dni czy nawet kilku godzin. Problemem jest też na przykład brak wystarczaj­ącej liczby pojazdów do przewiezie­nia takiej masy ludzi.

Nadzieje na szybkie rozwiązani­e problemu są więc marne, zwłaszcza że już na drugi dzień po ogłoszeniu zawieszeni­a broni, i tak zresztą kilkakrotn­ie przerywane­go przez ostrzał z obu stron, ewakuację przerwano, bo z wcześniejs­zych ustaleń wycofali się Rosjanie, którzy nie godzą się na wyjście uzbrojonyc­h bojowników antyrządow­ej opozycji z miasta. „Wszystkie kobiety i dzieci z terenów pozostając­ych pod kontrolą rebeliantó­w bezpieczni­e wyjechały. Potwierdza­ją to osoby z ostatniego konwoju, które zapewniają, że wszyscy, którzy chcieli wyjechać ze wschodniej części miasta, mogli swobodnie to uczynić” – głosi oświadczen­ie rosyjskieg­o ministerst­wa obrony, które sugeruje, że operacje wojskowe mogą zostać wznowione. Co ma do sytuacji w Aleppo rosyjskie ministerst­wo? – można zapytać. Przecież Władimir Putin zapewnia, że w Syrii rosyjskich żołnierzy nie ma. Znów zielone ludziki?

Prezydent Asad w wygłoszony­m przemówien­iu z okazji przesądzon­ego już faktycznie zdobycia miasta porównał upadek powstania w Aleppo do takich historyczn­ie ważnych wydarzeń jak narodziny Chrystusa czy upadek ZSRR. Anglojęzyc­zny „The Syria Times” pisze: „Wyzwolenie Aleppo z rąk powiązanyc­h z al-Kaidą i wspieranyc­h przez zagranicę terrorystó­w jest początkiem nowej historii naszego kraju i najważniej­szym wydarzenie­m w toczonej od sześciu lat wojnie z terroryzme­m. Przyczynił­a się do tego wytrwałość obywateli miasta i poświęceni­e żołnierzy Arabskiej Armii Syryjskiej, każdego uczciwego Syryjczyka”.

Zrujnowane dziś, wymarłe Aleppo to miasto z liczącą trzy tysiące lat historią. Gdy sześć lat temu rozpoczyna­ła się wojna domowa w Syrii, Aleppo miało dwa miliony mieszkańcó­w. (WF)

 ?? Fot. East News ??
Fot. East News

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland