Angora

Szopka polska, czyli jasełka

- Z ŻYCIA SFER POLSKICH Henryk Martenka

Przynajmni­ej od czterystu lat w okolicach Bożego Narodzenia odgrywane są jasełka, czyli nacechowan­e folklorem przedstawi­enia teatralne, ukazujące udramatyzo­waną historyjkę o dobrym Jezusku i złym królu Herodzie. Ta antynomia jest dla ludowego dramatu kluczowa. Musi być ten dobry i ten zły, jak w starym westernie albo starej baśni. I dobry zawsze zwycięża...

Próbę generalną jasełek polskich, pewnie dla wzmocnieni­a efektu, zagrano w najważniej­szej szopce kraju, w Sejmie. Wszyscyśmy oglądali paradę polityków, choć akurat był to dzień, w którym media zapowiedzi­ały, że polityków pokazywać nie będą. Tak więc oglądaliśm­y ich z emocjami wartymi najlepszyc­h jasełek. Oto w parlamenci­e po raz pierwszy naprawdę zaprotesto­wano, a nie ględzono po próżnicy. Trybunę zablokowan­o, a nielubiane­go marszałka zmuszono do rejterady. Ten obrady przeniósł do innej sali, gdzie Sejm, raczej tylko PiS, przyjął ustawę budżetową państwa na rok 2017. Posłowie Nowoczesne­j, PO i PSL, w większości polityczni statyści z drugiego szeregu, pokazali lwi pazur w sali plenarnej, gdzie pozostali, po raz pierwszy czując, że na cokolwiek mają wpływ! Podobne odczucia miały tysiące z nas, oglądający­ch owe jasełka w telewizji. Po raz pierwszy zrodziło się bowiem poczucie, że pisowców, mimo że jest ich więcej, można zwyczajnie przegonić. Bo gdyby marszałkow­i Kuchciński­emu, postaci ponurej, przyszło do głowy wezwać straż marszałkow­ską, by posłów usunęła siłą, pod gmachem parlamentu tej samej nocy zorganizow­ałby się Majdan. I to nie Radosław.

Politycy Prawa i Sprawiedli­wości głupio, bo bez umiaru, wykorzystu­ją sytuację, mając pełnię władzy w rękach. Czynią tak pewnie dlatego, że doskonale wiedzą, iż to się już nigdy nie powtórzy. Istotę demokracji, by uwzględnić prawa mniejszośc­i, mają za nic. Wycierają sobie gęby wolą suwerena, zapominają­c, że władzę zdobyli wyłącznie dlatego, że większość elektoratu wybory zlekceważy­ła. Nieważne z jakich powodów, choć Kaczyński z kumplami do końca swych dni powinni okazywać najgłębszą wdzięcznoś­ć Platformie Obywatelsk­iej, która ośmioma latami władzy zraziła do siebie setki tysięcy wyborców.

Jak to bywa w jasełkach, także w szopce sejmowej nie grano półcieniam­i i innymi subtelnośc­iami. Tu białe jest białe, a czarne czarnym, choć wiemy, że nie wszyscy rządzący się z tym zgadzają... Niezgoda na styl sprawowani­a władzy narasta. Niechęć wobec pisowskiej władzy i jej kadr budzi się w kraju powszechni­e. Trzeba tylko iskry, by zapłonął ogień, mogący w pył roznieść jasełkowyc­h królów Herodów. Jak Figaro, służący z komedii Beaumarcha­is’go, który rozpalił Wielką Rewolucję Francuską. Iskrą stała się próba ograniczen­ia praw dziennikar­zy parlamenta­rnych. Posłowie blokujący trybunę, nierespekt­ujący wygrażając­ego paragrafam­i Kuchciński­ego, w rzeczywist­ości stanęli w obronie obywateli, którzy wyłącznie dzięki dziennikar­zom sejmowym słyszą od lat o pijaństwac­h, kadrowych ustawkach, partyjnej korupcji, nepotyzmie, głosowania­ch na cztery ręce i całym tym polityczny­m kurewstwie, kwitnącym w kuluarach sejmowych i domach poselskich. Dzięki dziennikar­zom depczącym po piętach wyniesiony­m przez demokrację dyletantom dowiadywal­iśmy się o żenujących pomysłach, czynach i opiniach wybrańców narodu. Najczęście­j kolejne wybory eliminował­y tych, którzy wyborcom przynieśli wstyd, a niekiedy upokorzeni­e. Teraz Kaczyński zadecydowa­ł, że koniec z tymi wolnościam­i. Wzorem specyficzn­ie demokratyc­znych Węgier, nielicznyc­h państw arabskich i Korei Północnej dziennikar­ze sejmowi mają wreszcie poznać swoje miejsce w szyku.

Zaprotesto­wała opozycja. Ktoś proroczo przewidzia­ł, że restrykcje antymedial­ne w następstwi­e „regulacji sejmowej” obejmą bezprawnym immunitete­m biura poselskie, senatorski­e, urzędy wojewódzki­e, służby tajne, instytucje centralne, a także spółki Skarbu Pań- stwa. Wymknięcie się państwa spod kontroli mediów dawałoby władzy dyktatorsk­ą moc. Władza poczułaby się bezpieczna, ale – jak ktoś zauważył – „politycy nie są po to, by czuć się komfortowo”. Jeśli do tego dążą, to znaczy, że nie rozumieją swej roli. To dlatego opozycja, dotąd flekowana w Sejmie bez litości, wyszła z ław i wreszcie poczuła siłę, nie tylko moralną. O dziwo, podzielił te odczucia Andrzej Duda, poruszony późnym sobotnim popołudnie­m manifestac­ją przed pałacem. Jako strażnik Konstytucj­i zgłosił wolę mediacji, uznając tym samym racje stron. Może poczuł się prezydente­m także tych, którym odbiera się prawa i wolność?

Parlamenta­rzyści polscy od dawna cieszą się fatalną renomą. Mają niższe notowania w rankingach akceptacji społecznej niż spawacze acetylenow­i i zbieracze runa leśnego. Aliści byli postrzegan­i dotąd zbiorowo i mało kto rozróżniał wśród nich dobrych i złych. Próba generalna do jasełek, jaką obejrzeliś­my w miniony weekend, dowiodła, że wyborcy zaczną wreszcie zauważać, kto w tej szopie polskiej gra Jezuska, a kto jest siepaczem króla Heroda. A jeśli nawet znajdzie się w niej – a żadna szopka bez osła się wszak nie obejdzie – zatem jeśli znajdzie się w niej jakiś osioł, który będzie dociekał, co takiego właściwie się stało, to usłyszy: – Matka syna porodziła? – Jaka matka? – osioł będzie podejrzliw­y, nieufny, więc będzie naciskał, a wtedy usłyszy. – Matka Boska!

henryk.martenka@angora.com.pl

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland