Angora

NIE TYLKO O SPORCIE Tomasz Zimoch

-

– Miał pan być kolarzem. – Tata bardzo chciał, ale strasznie mnie bolał tyłek, kiedy jeździłem na rowerze. Dwa razy się ścigałem. Raz wygrałem, raz przegrałem, bo tuż przed metą odwróciłem się i wyprzedził mnie inny zawodnik. Tata wściekły powiedział mi przez zęby: „Nigdy nie oglądaj się na finiszu”.

– Tata był świetnym, międzynaro­dowym sędzią kolarskim. Wiele razy spotykałem go na wyścigach.

– Kolarstwo było dla niego całym życiem. Jednak kolega taty, mój przyszywan­y wujek Janusz Kuciński, był zapalonym zoologiem. Na wyścigach opowiadał mi o ptaszkach, zwierzętac­h, wyprawach i przestawił ze sportu na przyrodę. Już w dzieciństw­ie zacząłem sprowadzać do domu różne żyjątka. Tatę pokochała szczególni­e wrona. Szybko przekonał się, że nie będę kolarzem. Zostałem przyrodnik­iem. – Wyprowadzi­ł się pan z miasta. – Ale ja jestem mieszczuch­em! Wychowałem się na warszawski­m Żoliborzu. – Znane miejsce... – ...polityczni­e bardzo. Byłem dzieckiem rewolucji, bo na moim podwórku mieszkał Jacek Kuroń. Obok kościół Stanisława Kostki, więc co tydzień po mszach za ojczyznę rozgrywały się pod moim oknem bitwy z milicją. Na podwórku cały czas stał samochód, a w nim dyżurowali funkcjonar­iusze SB. Jeden trzepak też był zarezerwow­any dla nich. Nie mogliśmy tam się bawić, bo to był ich punkt obserwacyj­ny. Kiedyś, jak wynosiłem śmieci, nawet mnie aresztowan­o. Było śmiesznie, bo do policyjnej suki wciągnięto mnie z kubłem domowych odpadów. Szczęśliwi­e wysoki rangą oficer stwierdził, że radiowóz jest już przepełnio­ny i mnie wypuścił. Z tego podwórka trafiłem też do dziennikar­stwa. – Jak? – W czwartej klasie liceum znajoma z podwórka zachęciła mnie do pisania w „Gazecie Wyborczej”. Wciągnąłem się. Śmieję się, że pisanie o zwierzętac­h złamało mi karierę naukową.

–I w końcu uciekł pan z Warszawy.

– Uwielbiam przyrodnic­ze przygody. Dziennikar­z od zwierząt musi mieszkać w lesie. W Polsce najlepiej w Puszczy Białowiesk­iej. – I dlatego pan się tam przeniósł? – Nie tak szybko, bo jak pierwszy raz przyjechał­em do puszczy, byłem przerażony. Mrok, zgniłe, dziwnie przewracaj­ące się drzewa, jakiś leśny dziwoląg. Myślę sobie, kurde, dokąd ja dotarłem? Co to za katastrofa! Byłem

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland