Kradniesz – umrzesz
Dookoła świata
W kościele na przedmieściach Buenos Aires podczas odbywającego się tu koncertu publiczność zamordowała jednego z muzyków. – On jest pedofilem! – krzyknął ktoś z tłumu, wskazując na grającego na trąbce 42-letniego Marcelo Fabiána Pecollo. Trębacz próbował uciekać, ale rozwścieczeni ludzie powalili go na ziemię i pobili na śmierć. Był nauczycielem muzyki. W 2010 roku został skazany na 30 lat więzienia za molestowanie pięciorga dzieci. W 2014, po złagodzeniu wyroku, wyszedł na wolność. Według analiz „Guardiana”, w tym roku w wyniku samosądów zginęły w Brazylii co najmniej 173 osoby. Oficjalnych danych nie ma, bo lincz nie jest zbrodnią uwzględnioną w brazylijskim kodeksie karnym, a media niechętnie informują o tego typu przestępstwach. Najczęstszymi ofiarami linczu nie są zbrodniarze podejrzani o najgorsze czyny. Ponad połowę zamordowanych stanowią drobni rabusie. W Fortaleza ukamienowano złodzieja za wyrwanie kobiecie torebki. 48 godzin później pobito na śmierć mężczyznę, który próbował dokonać kradzieży w autobusie. Wymierzenie kary zajęło tłumowi zaledwie 33 sekundy. 20 czerwca w Fortaleza zarejestrowano trzy śmiertelne samosądy. Pierwszą ofiarą była 22-letnia kobieta, która ukradła sandały ze sklepu. Na jednym z tutejszych domów widnieje olbrzymie graffiti: Kradniesz – umrzesz. To ponad 3-milionowe miasto w północno-wschodniej Brazylii przoduje w linczach. W 2016 było ich co najmniej 14, a zaczęły się w wigilię Nowego Roku, kiedy to tysiące świętujących ludzi wyległy na plażę i ulice. Do tragedii doszło w ubogiej dzielnicy Dias Macedo około 3 nad ranem. Ośmioletnia dziewczynka oskarżyła sąsiada o seksualną napaść. Podejrzanego skopano i pobito kijami bejsbolowymi, a samosądu dopełniło dwóch motocyklistów, przejeżdżając po jego ciele. Jeden z ludzi, którzy go zamordowali, dziewięć miesięcy później sam padł ofiarą linczu. Cesar Barreira, naukowiec kierujący badaniami nad przemocą, twierdzi, że plaga samosądów w Brazylii jest następstwem wieloletniego kryzysu. Gwałtowny wzrost ich liczby odnotowano bowiem w 2013 roku, dokładnie wtedy, gdy wybuchły masowe protesty przeciw korupcji, brutalności policji i nadmiernym wydatkom na organizację mundialu. Ostatni raport Brazylijskiego Forum na rzecz Bezpieczeństwa Publicznego pokazuje, że 57 proc. Brazylijczyków zgadza się z popularnym powiedzeniem: Dobry przestępca to martwy przestępca. (EW)