Po co człowiek w kosmosie (Dziennik Łódzki)
Rozmowa z jezuitą ojcem doktorem PAVLEM GABOREM z Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego
...pyta jezuita dr Pavel Gabor z Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego.
Nr 10 (13 I). Cena 3,20 zł
– Często pytają ojca, czy jesteśmy sami w kosmosie? – Często. – I jaka jest odpowiedź? – Że wszechświat jest taki duży, że bardzo bym się dziwił, gdyby tylko Ziemia miała biosferę.
– Dlaczego duchowny zostaje astronomem?
–W moim przypadku akurat było odwrotnie. Najpierw zostałem astronomem. Czułem powołanie do kapłaństwa, ale to było w latach 80. Wtedy zadecydowałem, że jeszcze do tego nie dojrzałem. Poszedłem więc najpierw na studia – fizykę cząstek elementarnych – a dopiero potem, w 1995 roku, wstąpiłem do jezuitów. Na studiach filozoficznych w Krakowie poznałem księdza profesora Hellera, który powiedział: „Kościół potrzebuje cię w Obserwatorium Watykańskim”. Pomyślałem: „Piękne, ale mało realistyczne”. – A jednak... – A jednak pod koniec 2000 roku dostałem zaproszenie do szkoły letniej prowadzonej przez Obserwatorium. Wróciłem zachwycony. Prowincjał zachęcał mnie do przygotowań do tej misji. W końcu się zrealizowała. W 2010 roku zostałem zatrudniony przez Obserwatorium, a później wysłany do pracy w Arizonie.
– Czy debata w Kościele o życiu pozaziemskim jest trudna?
– Nie, bo po prostu jej nie ma. 99 procent teologów w ogóle nie zajmuje się tym tematem. Jedynie kilku znanych teologów publikuje czasem coś na ten temat. Przykładem może być Karl Rahner, który w latach 60. wypowiedział się o kosmitach. Jednak po ukazaniu się artykułu media przedstawiły sprawę w taki sposób, że Rahner już nigdy do tych kwestii nie wrócił.
– Skoro o mediach mowa... Dwa lata temu zawrzało, że papież Franciszek podczas homilii mówił o przybyciu Marsjan na planetę.
– Bardzo zabawnie to zostało odczytane. „Gdyby jutro dotarła do nas wyprawa Marsjan i jeden z nich zwrócił się do nas z prośbą o chrzest, co by się stało?” – pytał papież, co zostało później wyrwane z kontekstu. Papież Franciszek mówił o działaniu Ducha Świętego w Kościele. Komentował historię św. Piotra, który został wezwany do ochrzczenia nie-Żydów.
Było to dla niego szokujące. Miał duże opory, ale doznał wizji i „pogan” ochrzcił. Homilia papieża nawiązywała do tej historii. Żeby zilustrować zaskoczenie św. Piotra, papież posłużył się zmyślonym przykładem Marsjan.
– Ale powstała książka: „Would You Baptize an Extraterrestrial?” (Czy ochrzciłbyś kosmitę?).
– Bo to pytanie często stawiano. Odpowiedź jest bardzo prosta: jakby chcieli, czemu nie? Gdy odkryto Indian w Ameryce, także zadawano sobie to pytanie. Trudniej byłoby tego dokonać ze sztuczną inteligencją. Jak bowiem ochrzcić komputer? Nawet pod względem technicznym byłoby to trudne, bo przecież nie przez zanurzenie...
– Jak to wytłumaczyć wierzącym, którzy czytają w Biblii, że Bóg stworzył człowieka na własne podobieństwo?
– To pytanie o symbole religijne. Siła tych symboli jest często uwarunkowana przez pewną wizję świata. Od pewnego czasu mamy problem z symbolami religijnymi. W ciągu ostatnich stuleci wizja świata bardzo się zmieniła, a symbolika religijna i język religijny pozostały mniej więcej bez zmian. Modlimy się „Ojcze nasz, któryś jest w Niebie...”. Ale gdzie? Wiemy przecież, że nie chodzi o chmurki nad naszymi głowami. Potrzebujemy odnowy symboli i języka religijnego. I to jest właśnie zadanie na dziś dla teologów.
– Myśli ojciec, że wiara w Boga nie kłóci się z wiarą w życie pozaziemskie?
– Nie. Pan Bóg jest bardzo życzliwy. Chce, żeby ten świat rósł, rozwijał się, zatem to samo może się dziać w innych środowiskach we wszechświecie. Poza tym w tych rozważaniach zawsze musimy zadawać sobie pytanie – co jest życiem? Obecnie istnieje 50 – 60 definicji naukowych. Trudno powiedzieć, która jest poprawna. Głębszy sens badań astrobiologicznych polega na tym, że znalezienie drugiej biosfery pomogłoby nam lepiej zdefiniować istotę życia.
– Ojca bardziej przekonują mikroby niż inteligentne życie.
– Wiadomo, w jaki sposób szukać mikrobów w kosmosie. Trudno natomiast powiedzieć, czy można zrobić więcej niż program SETI, jeżeli chodzi o poszukiwanie tam życia inteligentnego.
– Przypomnijmy: SETI to rozbudowany, wieloletni projekt naukowy, którego celem jest znalezienie kontaktu z pozaziemskimi cywilizacjami poprzez poszukiwanie sygnałów radiowych i świetlnych sztucznie wytworzonych, pochodzących z przestrzeni kosmicznej, ale nie wytworzonych przez człowieka. Jednak SETI działa już od roku 1959, a przełomu nie przyniósł.
– Program SETI odniósł duże sukcesy w postaci wynalazków „ubocznych”, takich jak np. projekt SETI@ home. W ramach tego projektu analizowany jest sygnał szumów radiowych na tle wielu zwykłych domowych komputerów, kiedy z nich nie korzystamy. Program jest realnym, pomocnym naukowym narzędziem do analizy danych.
– Entuzjaści UFO przekonują, że ich praca byłaby łatwiejsza, gdyby rządy państw odtajniły swoje dokumenty.
– Wiem, że jest wiele środowisk, które pragną, żeby „coś” w tych aktach się kryło. Nie wydaje mi się jednak, żeby w dzisiejszych czasach trzymanie przez lata jakichś sekretów o życiu pozaziemskim było możliwe.
–A teorie o Strefie 51, tajnej bazie amerykańskiej, w której mają być badane udokumentowane przejawy życia pozaziemskiego?
– Dla mnie sprawa jest prosta – tajna technologia. Przecież wiadomo, że zimna wojna między państwami była w dużej mierze walką o technologię. Często się tak zdarza, że technologia istnieje przez długie lata bez
żadnego zastosowania naukowego. Do tej pory mamy dużo więcej teleskopów kosmicznych, które patrzą w dół, a nie w górę.
Rządy różnych państw pracują nad udoskonaleniem sprzętu wojskowego, a nauka na tym korzysta. Historia pokazuje, że to powiązanie jest ścisłe. Jak powstał teleskop Galileusza? Pierwszą motywacją było zastosowanie wojskowe. Galileusz był głównym ekspertem rządu florenckiego do spraw technologii wojennej.
– Na spotkaniu ojca w Krakowie jeden z uczestników spytał: „Właściwie po co nam to wiedzieć, czy istnieje życie w kosmosie?”.
– Takie wątpliwości pojawiają się nie tylko na przykładzie jednostek, ale całych społeczeństw. Uruchomienie dużych funduszy do badań kosmosu zazwyczaj wymaga uzasadnienia szerszego niż naukowe. Taka jest rzeczywistość – nauka nie wystarcza. Na szczęście często można znaleźć pragmatyczne uzasadnienie programu naukowego. Rozwój technologiczny to przecież miejsca pracy w firmach, rozwój infrastruktury, z której można potem korzystać do innych celów. Astronomia co prawda do niczego praktycznego nie służy, motywuje jednak młodych ludzi do studiowania nauk ścisłych, stymulując ich wyobraźnię. W niektórych środowiskach jest też poważnym pracodawcą. Należy jednak pamiętać, że jednym z podstawowych pragnień człowieka jest poznawanie. Jeśli chcielibyśmy nasze działania sprowadzić do celów jedynie pragmatycznych, to utracilibyśmy bardzo istotny element naszej natury.
– Mój dziadek spytał kiedyś, czemu księża nie mówią o wszechświecie podczas kazań.
– Charles Percy Snow napisał esej „O dwóch kulturach”. Snow był pisarzem i zarazem fizykiem w Cambridge. Poruszał się więc w dwóch odrębnych środowiskach akademickich, spędzał czas zarówno z literatami, jak i z fizykami. W wyniku swoich obserwacji stwierdził, że nawet jeśli literat powiedziałby coś o termodynamice w swoim środowisku, reszta go nie zrozumie. Podobnie wśród fizyków: gdyby jeden z nich zaczął mówić o zaletach twórczości Virginii Woolf, reszta byłaby niewzruszona. Snow stwierdził, że istnieją dwie kultury i dwie wrażliwości – humanistyczna i przyrodoznawcza. Formacja do kapłaństwa jest formacją humanistyczną. Ksiądz jest zatem najczęściej przedstawicielem tej pierwszej, humanistycznej kultury.