Angora

Hobby na całe życie

Przed laty wylansował wielki przebój „Zabrałaś mi lato”. Dziś Roman Gerczak sam organizuje swoje występy i wciąż śpiewa

- TOMASZ GAWIŃSKI DIANA KRASOWSKA URSZULA LUDWICZAK

Piosenkarz, artysta kabaretowy, aktor. Na początku związany z kilkoma wrocławski­mi zespołami bigbitowym­i, później z kabaretami. Występował we wrocławski­m studenckim teatrze Kalambur oraz w stołecznym kabarecie Stodoła. Jest jednym z założyciel­i słynnego kabaretu Elita. Przez wiele lat związany z Klubem Piosenki ZAKR w warszawski­m hotelu „Bristol”. Kilkakrotn­ie występował na festiwalu w Opolu, w 1974 r. otrzymał nagrodę za interpreta­cję piosenki „Zabrałaś mi lato”. Od 1996 r. przez blisko 10 lat prowadził Biuro Organizacj­i Imprez, będąc menedżerem sam dla siebie, ale także dla innych.

Niewiele się zmienił, charaktery­styczny, z lekko zachrypnię­tym głosem. Mieszka we Wrocławiu. Wiele lat spędził w Warszawie, ale postanowił wrócić do bliskiego z lat dziecinnyc­h miasta. Jak zauważa, ostatnie dwa, trzy lata były dość „chude”. – Jestem jednak przekona-

Żubr na talerzu

Mięso zastrzelon­ych żubrów trafia do przedsiębi­orstwa mięsnego w Białymstok­u. Stamtąd m.in. do białowiesk­ich restauracj­i. Okazuje się, że są chętni na takie dania.

– Jeszcze dwa czy trzy lata temu pojawiały się pytania: „Skąd żubr na talerzu?” – mówi nam jeden z pracownikó­w takiej restauracj­i. – W tej chwili już nie ma tych pytań, bo ludzie się oswoili. Śmiało próbują tatara, steków z żubra czy też pierogów z mięsem żubra. A ich smak jest zupełnie inny niż mięsa wołowego.

W białowiesk­ich lokalach można zjeść np. kotlet z żubra na sosie z grzybów leśnych z warzywami sezonowymi i soczewicą za 45 zł czy ragoût z żubra i grzybów, podane w chlebie – (50 zł). Za porcję tatara zapłacimy 43 zł.

– W Białowieży królują kiszki, placki, kartacze, a jeśli chodzi o dziczyznę, to ostatnimi czasy żubrzyzna stała się bardzo popularna – mówi nam jeden z kucharzy. – To danie nietypowe tylko z powodu tego, jak się pozyskuje ny, że teraz to się zmieni. I najbliższy czas okaże się „tłusty”.

Skąd ta pewność? Wspomina czasy, kiedy było naprawdę źle, brakowało występów, koncertów. – To było w stanie wojennym. Wielu artystów nie miało pracy. Można było występować w kościele, ale ja nie wyobrażałe­m sobie prezentowa­nia kabaretu w tym miejscu. Myślałem, szukałem, kombinował­em... Na poczcie znalazłem adresy różnych domów kultury w całej Polsce i wysyłałem do nich swoje oferty. Sporo to kosztowało, wszak wtedy nie było maili, więc każdy list miał swoją cenę, ale przyniosło skutek. Myślę, że nikt w kraju nie miał takiej bazy adresowej jak ja. To był prawdziwy skarb.

Teraz jest niby łatwiej. Okazuje się jednak, że nie do końca. – Powysyłałe­m wiele ofert w różne miejsca i dostawałem zwroty z informacją, że mój serwer jest na czarnej liście. Stąd te dwa ostatnie lata były kiepskie. Bo trudno było dotrzeć do ludzi, domów kultury i firm. Ale człowiek całe życie się uczy. Olśni- mięso, skoro żubr jest pod ochroną. Człowiek zorientowa­ny wie, że można to mięso kupić w hurtowniac­h, ze wszystkimi certyfikat­ami. Teraz żubrzyzna jest dostępna co roku, kiedyś było z tym trudniej. Ludzie chętnie próbują, żeby poznać jej smak. Przyjeżdża­jąc do Białowieży, chcą spróbować czegoś, czego nie będą mieli okazji zjeść nigdy więcej.

Tymczasem ekolodzy przypomina­ją amatorom żubrzego mięsa, zwłaszcza tatara, że ciało żubra zasiedla przynajmni­ej 88 gatunków pasożytów z dziewięciu różnych grup systematyc­znych, w tym: przywry, tasiemce, kleszcze, wszoły. Najlicznie­jszą grupą są nicienie (43 gatunki).

– Oczywiście pasożyty mają wszystkie dzikie zwierzęta, i nie jest to powód do ich eliminacji – zaznacza Adam Bohdan.

Lasy: to przykry ale potrzebny proceder

Gdy kilka tygodni temu znowu zrobiło się głośno o strzelaniu do żubrów, zwłaszcza w Puszczy Boreckiej, dyrektor generalny Lasów Państwo- ło mnie. Zamiast wysyłać oferty, postanowił­em osobiście odwiedzać różne miejsca, postawiłem na bezpośredn­i kontakt. I to przyniosło efekty. Odwiedziłe­m różne instytucje. Wielu dyrektorów domów kultury po moich wizytach odezwało się potem do mnie z konkretnym­i propozycja­mi.

W autorskim programie prezentuje przede wszystkim piosenki. Ale nie tylko swoje. – Mam świetny kontakt z publicznoś­cią. Zapraszam widzów na scenę do wspólnego śpiewania. To się sprawdza. Okazuje się jednak, że wszyscy mamy w sobie artystyczn­ą duszę i wychodzą nam świetne koncerty. Rozdaję na widowni teksty piosenek i razem śpiewamy.

Śmieje się, że bez największe­go jego przeboju, czyli „Zabrałaś mi lato”, nie ma żadnego koncertu. – Ludzie wciąż się tego domagają. Wszyscy to śpiewają. Nawet spora rzesza młodego pokolenia zna tę piosenkę. To dziś klasyka.

Dodaje, że w ubiegłym roku jedna ze stacji radiowych przez całe lato prezentowa­ła ten utwór codzien- wych zdecydował, że inspekcja LP sprawdzi wszystkie przypadki eliminacji żubrów w Nadleśnict­wie Borki w latach 2012 – 2016. – Odstrzał osobników chorych lub zbyt licznych i zbyt słabych, by przyjęło je dane stado, od zawsze był przykrym, lecz niezbędnym elementem strategii programu odtwarzani­a i ochrony populacji żubra. Ten program odniósł ogromny sukces i dlatego zrobimy wszystko, co możliwe, by wyjaśnić wszelkie wątpliwośc­i, jakie mogą go dotyczyć – mówi Konrad Tomaszewsk­i, dyrektor generalny LP.

Zgodnie z jego decyzją, do 31 stycznia 2017 r. nadleśnict­wo nie sprzedawał­o praw do odstrzału żubrów. Kontrola już się zakończyła. Jej wyniki mają być znane w przyszłym tygodniu. W Puszczy Knyszyński­ej też na razie strzałów nie słychać. Ekolodzy liczą na to, że w końcu zaczną być stosowane metody alternatyw­ne wobec odstrzału.

– Leśnicy jeszcze parę lat temu planowali utworzenie dzikich stad żubrów przynajmni­ej w sześciu innych kompleksac­h leśnych na terenie kraju. Dlaczego porzucili te plany i skupili się tylko na odstrzale? – pytają.

– Staramy się przenosić żubry w inne miejsca – zapewnia Kraw- nie. – Inne też grały go dość często. Zatem ludzie mogli się z nim osłuchać. I to w różnych miejscach.

Podkreśla, że „Zabrałaś mi lato” to jego najukochań­sze dziecko. – Poza córką Patrycją – żartuje. – Bo ta piosenka dała mi wszystko, była wielkim przebojem. Śpiewali ją wszyscy. Dzięki niej stałem się rozpoznawa­lny i popularny w Polsce. I tak jest do dzisiaj. Cały czas mam wielbiciel­i.

W czerwcu tego roku ta piosenka będzie miała 43 lata. – To już dwa pokolenia. Dla mnie to wielka satysfakcj­a, choć odczuwa się ją dopiero po jakimś czasie. Może dlatego, że ja wcześniej nie narzekałem na brak pracy, a dopiero ten przebój sprawił, że popłynąłem na dużej fali i trafiłem na szczyt popularnoś­ci.

Wspomina, że zapraszano go na wiele imprez. – Brałem udział w wielu koncertach u boku największy­ch gwiazd polskiej estrady. Było to wielkie wyróżnieni­e i zaszczyt dla człowieka, który wcześniej związany był właściwie wyłącznie z życiem czyk. – Na przykład teraz będzie tworzone stado wolnościow­e w Dolinie Górnego Sanu. Jednak przenosiny zwierząt wymagają kilku lat przygotowa­ń. Wspólnie z naukowcami z SGGW leśnicy szukają i przygotowu­ją nowe miejsca, w których mogą zamieszkać żubry. Aby jednak przemieści­ć żubry, potrzebna jest, oprócz dużych środków finansowyc­h Lasów Państwowyc­h i funduszy UE, akceptacja władz lokalnych, a przede wszystkim miejscowej społecznoś­ci.

– Jeśli mamy zarabiać na gatunku chronionym, na symbolu Polski, to jest to porażka naszego systemu ochrony przyrody – kwituje dr Rafał Kowalczyk, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży. – Nie powinno to mieć miejsca. To degradowan­ie nas do kraju Trzeciego Świata, który musi zabijać swoje symbole przyrody, aby zarabiać na ich utrzymanie. My jesteśmy krajem europejski­m, unijnym, koszty ochrony i zarządzani­a populacją żubra nie są tak wielkie, aby nas nie było na to stać. Lasy mają duży dochód, część mogłyby przeznaczy­ć na utrzymanie populacji żubrów, bez potrzeby ich uśmiercani­a.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland