Marsz dla Europy
Federaliści apelują: Europejczycy wszystkich krajów, łączcie się! Za miesiąc w Rzymie będzie miało miejsce pospolite ruszenie. Poinformowały o nim włoski dziennik Il Corriere della Sera, tygodnik L’Espresso oraz media m.in. we Francji, w Niemczech, Hiszpanii, Austrii, Belgii, Portugalii, Bułgarii i Grecji. Chodzi o „Marsz dla Europy”, na który zaproszeni są chętni z 27 państw członkowskich Unii, wykluczający potakiwanie polityce antyeuropejskiej i eurosceptycyzmowi. Marsz odbędzie się w 60. rocznicę podpisania traktatów rzymskich, która przypada w sobotę, 25 marca 2017 roku.
Zapowiada się ważny dzień dla tworzącej się na naszych oczach UE-27, czyli Unii uszczuplonej po Brexicie (23 czerwca 2016 roku Wielka Brytania zagłosowała za wyj- ściem z UE). W lutym na Malcie odbyło się nieformalne spotkanie 27 szefów państw i rządów UE. Jego gospodarzem był premier Malty i lider Partii Pracy Joseph Muscat, a prowadził je przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. Omawiano na nim przygotowania do obchodów okrągłej rocznicy podpisania traktatów, na których fundamencie Europa zaczęła się jednoczyć. Przed spotkaniem Tusk przesłał przywódcom przenikliwy, doskonale sformułowany list – lektura obowiązkowa dla każdej osoby świadomej własnej tożsamości europejskiej − dotyczący przyszłości Europy. Wskazał w nim trzy zagrożenia dla jej stabilności.
Jakie to niebezpieczeństwa? Przede wszystkim „nowa sytuacja geopolityczna na świecie i wokół Europy: coraz bardziej asertywne Chiny, agresywna polityka Rosji wobec Ukrainy i swoich sąsiadów; wojny, terror i anarchia na Bliskim Wschodzie i w Afryce − w tym istotna rola radykalnego islamu − oraz niepokojące deklaracje nowej administracji amerykańskiej”. Po drugie, „sytuacja wewnętrzna: wzrost nastrojów antyunijnych, nacjonalistycznych, coraz częściej ksenofobicznych, w samej Unii. Egoizm narodowy staje się dla wielu atrakcyjną alternatywą”. Wreszcie „stan ducha proeuropejskich elit: zanik wiary w sens politycznej integracji, uległość wobec populistycznych argumentów i zwątpienie w fundamentalne wartości liberalnej demokracji”. Tusk wezwał przywódców do zachowania jedności: „Rozpad Unii nie doprowadziłby do przywrócenia mitycznej, pełnej suwerenności jej krajów członkowskich, ale do realnego uzależnienia każdego z nich od wielkich potęg światowych: Stanów Zjednoczonych, Rosji, Chin. Niezależni możemy być tylko razem”.
Racje Tuska podziela 300 przedstawicieli świata nauki i kultury, którzy podpisali się pod apelem, żeby integrację europejską rozwijać na coraz bardziej demokratycznych zasadach oraz by wzmocnić kompetencje UE w dziedzinach polityki zagranicznej, bezpieczeństwa i obrony, spraw gospodarczych i społecznych. Trzystu sygnatariuszy apelu namawia do marszu w obronie unijnej Europy i zwołuje do Wiecznego Miasta Europejczyków pragną- cych zagwarantować (sobie i swoim potomnym) bardziej sfederowaną, mocarną Europę. Szczegółowy program marszu będzie udostępniony pod adresem www.marchforeurope2017.eu, na razie wiadomo, że kolumna wyruszy z placu Hiszpańskiego w południe.
Brexit oraz widmo Italexitu czy Frexitu wywołują falę postulatów integracji szczelnie opinającej kraje członkowskie. Na czołowego trybuna zjednoczonej Europy wysunął się Donald Tusk. Jego argumenty są przekonywające: „ W dzisiejszym świecie państw kontynentów z setkami milionów mieszkańców każdy kraj europejski z osobna waży niewiele. Ale UE ma potencjał ludnościowy i gospodarczy, który czyni z niej równorzędnego partnera największych potęg. Dlatego najważniejszym sygnałem, jaki powinien popłynąć z Rzymu, jest gotowość 27 państw do bycia razem. Sygnał, że nie tylko musimy, ale i chcemy być razem”. 25 marca warto być w Rzymie. Po to, by – jak to ujął polski przewodniczący Rady Europejskiej – „odnowić deklarację wiary”. Bo co się stanie, jeśli „sami nie uwierzymy w siebie, w głęboki sens integracji?”. (ANS) i ekspertów, pod przewodnictwem kardynała Ruiniego – po czterech latach przedstawiła swoje negatywne wnioski.
Kolejny ruch należy do papieża, który postanowił, być może ostatni raz przed zajęciem definitywnego stanowiska, sprawdzić przez swojego wysłannika, co się święci w Medjugorje. Bergoglio ma nadzieję, że wykształcony i obyty w świecie ks. Hoser będzie w stanie zaopiniować, czy można traktować poważnie „widzących”. Oficjalnie misja Polaka służy zdobyciu gruntowniejszej wiedzy zarówno o sytuacji duszpasterskiej w rzeczywistości, w której miałoby dochodzić do objawień, jak i o potrzebach wiernych, którzy zjeżdżają tam z pielgrzymkami. Posłannictwo polskiego delegata upływa z końcem lata, trzy miesiące przed jego 75. urodzinami.
Chociaż szef Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej również przekonywał, że wysłannik nie będzie wkraczał w objawienia maryjne, pozostające w gestii Kongregacji Nauki Wiary, to nieoficjalnie mówi się, że pallotyn – poza zebraniem wywiadu na potrzeby papieża – ma przywrócić równowagę tam, gdzie od lat trwa konflikt lokalny (na tle uzurpowania sobie jurysdykcji nad parafiami) między przekonanymi o wiarygodności objawień franciszkanami a biskupem Mostaru. (ANS)