Wielkie rżnięcie!
wycięto 115-letni piękny dąb, który rósł przy dawnym dworcu autobusowym. Za takie drzewo powinno się posadzić co najmniej 50 sadzonek. Dziś na szczęście taka sytuacja już nie mogłaby się zdarzyć, gdyż władze miasta przywiązują dużo większą wagę niż kiedyś do miejskich terenów zielonych. Jednak nadal pozostajemy w tyle za Krakowem, który pod względem gospodarowania terenami zielonymi może być wzorem dla większości polskich miast.
Logika drwali
– Minister Jan Szyszko jest profesorem leśnictwa. Trudno więc posądzać go o jakieś niecne zamiary względem naszych lasów, skwerów, parków. Tymczasem Greenpeace rozpętał przeciwko niemu kampanię, jakby minister był wrogiem publicznym numer jeden. Wyświetlanie jego podobizny w miejscach wycinki drzew z napisem: „Tu byłem – Jan Szyszko” to chyba przesada.
– Działamy w stanie wyższej konieczności, gdyż zagrożona jest nasza przyroda. Dlatego musimy wykorzystywać wszystkie możliwe narzędzia protestu, żeby uświadomić Polakom, co się stało. Pokazać, że instytucja powołana do ochrony środowiska tego nie robi. Minister Szyszko myśli o polskiej przyrodzie jak o „zasobie”, jak o materii, której człowiek powinien używać.
– Pan minister jest dżentelmenem, do tego katolikiem, człowiekiem głęboko wierzącym. Nawet do dziennikarki mówi: „Można łapkę pocałować? Z Panem Bogiem”. A jak wiadomo, w Starym Testamencie czytamy: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”.
– Szkoda, że minister nie słucha tego, co mówi i pisze papież Franciszek, który apeluje, żebyśmy chronili ten dar, jakim jest nasze środowisko, i przestali je wykorzystywać jedynie dla zysku.
– Tego chyba nie może pan zarzucić ministrowi?
– Nowelizacja tzw. ustawy o ochronie przyrody została przygotowana razem z dwoma innymi aktami prawnymi, które jeszcze nie weszły w życie. Wszystkie trzy projekty zostały przygotowane w Ministerstwie Środowiska, na co wskazuje list, który minister Szyszko wysłał do prezesa Kaczyńskiego, premier Szydło i wicepremiera Morawieckiego. Gdy łącznie spojrzymy na te trzy akty prawne, to zobaczymy, że łączy je krótkofalowe, niemądre i szkodliwe dla środowiska sprzyjanie inwestycjom i inwestorom.
– Na czym pana zdaniem ma polegać to sprzyjanie inwestorom?
– Po pierwsze, na propozycji likwidacji regionalnych dyrekcji ochrony środowiska. Po drugie, aktualnie obowiązujące przepisy regulują kwestię udziału organizacji społecznych w postępowaniach administracyjnych związanych z inwestycjami. Projekt przygotowany przez Ministerstwo Środowiska marginalizuje rolę orga- nizacji społecznych niemal do zera. Fundacje ekologiczne nie mogłyby już uczestniczyć we wspomnianych postępowaniach. Taki przywilej miałyby tylko niektóre stowarzyszenia. – Jakie? – Być może żadne, gdyż w projekcie bardzo precyzyjnie określono wymogi, jakie musiałyby spełniać. Podane są w nim kryteria dotyczące na przykład liczby i wykształcenia członków czy wymóg utrzymywania się wyłącznie ze składek. – To żart? – Nie. – Ale takich wymogów nie stawiano organizacjom społecznym nawet w czasach Bolesława Bieruta. Co kogo obchodzi wykształcenie członków stowarzyszenia?
– Jak widać, obchodzi pana Szyszkę. W tym miejscu warto dodać, że na znowelizowanych przepisach niezwykle zyskują podległe ministrowi Lasy Państwowe, które mogą prowadzić wycinkę nawet na terenach, gdzie żyją gatunki chronione. Wystarczy, że będą stosowały „kodeks dobrych praktyk”, choć nie wiadomo, co to dokładnie ma znaczyć, gdyż ten „kodeks” nie jest przecież żadnym aktem normatywnym.
– Media, opozycja, organizacje pozarządowe mówią o „rzezi drzew”, nienotowanej skali gigantycznej wycinki. Ale jakie mamy na to dowody?
– To dobre pytanie. Skoro nie wydaje się już zezwoleń na wycinanie drzew, to nie można policzyć skali tego procederu. Dlatego być może już niedługo od oficjalnych czynników dowiemy się, że nic takiego się nie stało. Znowelizowana Ustawa o ochronie przyrody wpisuje się w szerszy obraz polityki Ministerstwa Środowiska. W ubiegłym roku w Puszczy Białowieskiej wycięto prawie 7,5 tys. drzew zaatakowanych przez kornika drukarza. Tymczasem Puszcza Białowieska to nie fabryka desek, tylko jeden z najcenniejszych ekosystemów na świecie, którego wartość polega między innymi na tym, że zachodzą w nim naturalne procesy, w które człowiek nie powinien ingerować. Kornik drukarz od wieków atakował świerki w Białowieży i puszcza w naturalny sposób sobie z tym radziła. Zgodnie z decyzją pana ministra na terenie dwóch trzecich puszczańskich nadleśnictw jest prowadzona gospodarka leśna, a tylko jedna trzecia jest wolna od ingerencji człowieka.
– Z tego, co pan mówi, można odnieść wrażenie, że Greenpeace jest częścią opozycji.
– Nic takiego nie powiedziałem. Dobrze nam się współpracuje z Ministerstwem Rolnictwa i Ministerstwem Rozwoju. Także reakcja prezesa Kaczyńskiego na wiadomości o masowej wycince drzew była jak najbardziej naturalna i godna pochwały. Przypomnę, że ministra Szyszkę i jego resort ostro atakowały nie tylko liberalne, ale także niektóre prawicowe media. Greenpeace nie zajmuje się polityką. Krytykujemy ministra, gdyż jego działania uważamy za szkodliwe. Można odnieść wrażenie, że kierowane przez niego ministerstwo kieruje się logiką drwali.