Zarażała swą cudowną aurą...
Wielka Dama polskiej sceny Danuta Szaflarska nie żyje
– Kocham życie i jestem go nadal bardzo ciekawa. Sporo z tego życia czerpię potem dla swojej pracy – zdobyte doświadczenia pomagają mi w tworzeniu roli. Kiedyś jeździłam na nartach, żeglowałam, uprawiałam górską wspinaczkę.
A teatr? – Jest chorobą nieuleczalną. On jest jak narkotyk – powiedziała mi podczas jednej z naszych rozmów Danuta Szaflarska, wspaniała pani, cudowna aktorka, z którą miałam szczęście wielokrotnie się spotykać. Przed kilkoma dniami skończyła 102 lata. Dziś przychodzi mi pisać ze smutkiem, że w niedzielę ta Wielka Dama polskiego kina i teatru odeszła. Na laury i zaszczyty Jej ofiarowane reagowała z typowym dla siebie poczuciem humoru i dystansem, który Jej nie opuszczał. O swych rolach niedawno mówiła: – Najbardziej lubię grać stare wiedźmy. U Kędzierzawskiej, zanim zagrałam główną rolę w filmie „Pora umierać”, byłam wiedźmą w „Diabły, diabły” i jędzą w „Nic”. Tak, grać stare wiedźmy. A jak umrę, będę latać. „Małe oczy, duży temperament i poważne dziury w edukacji. Pani wiedza o teatrze wygląda tak, jakby aptekarz pomylił olej rycynowy z kwasem solnym” – usłyszała na egzaminie do szkoły aktorskiej. Nie przeszkodziło jej to w wielkiej karierze. Zagrała w 51 filmach kinowych i telewizyjnych. Od 1955 r. była związana z Teatrem Telewizji – pojawiła się w 56 spektaklach. Wielką popularność zdobyła za sprawą ról w „Zakazanych piosenkach” i „Skarbie”, powojennych komediach Leonarda Buczkowskiego. Zagrała m.in. w „Ludziach z pociągu” Kazimierza Kutza, serialu „Lalka” Ryszarda Bera, „Dolinie Issy” Tadeusza Konwickiego, „Korczaku” Andrzeja Wajdy, „Pożegnaniu z Marią” Filipa Zylbera.
Urodziła się w Kosarzyskach w Beskidzie Sądeckim. Jej wielkim marzeniem był zawód lekarza, ale studia okazały się za drogie. Wstąpiła więc do Wyższej Szkoły Handlowej w Krakowie, ale w połowie roku akademickiego poważnie zachorowała na tyfus i musiała wrócić do domu, do Nowego Sącza. Tam wkrótce podjęła decyzję, że będzie studiować aktorstwo w Warszawie. Po studiach rozpoczęła karierę artystyczną w Teatrze na Pohulance w Wilnie. W ciągu dwóch lat zagrała tam około dwudziestu ról. W latach 1942 – 1943 występowała w teatrze podziemnym. Podczas Powstania Warszawskiego była łączniczką. Przeżyła koszmar. Po wojnie przez rok występowała w Starym Teatrze w Krakowie (1945 – 1946), a następnie w Łodzi. W 1949 roku przeniosła się do Warszawy. Występowała w Teatrze Współczesnym, potem w Narodowym (1954 – 1966). Od 1966 r. do emerytury w roku 1985 pracowała w Teatrze Dramatycznym. Potem gościnnie grała na scenach niemal wszystkich warszawskich teatrów. Przed kilkoma laty, w Krakowie, oklaskiwaliśmy Ją w spektaklu Grzegorza Jarzyny „Między nami dobrze jest” według Doroty Masłowskiej, w którym stworzyła portret Osowiałej Staruszki na Wózku Inwalidzkim. Była wprost genialna. Za tę rolę obsypano ją wieloma nagrodami. Izabela Cywińska, reżyserka, była minister kultury, powiedziała kiedyś o pani Szaflarskiej: – To osoba zupełnie bez żółci, to teraz rzadkość. A Jan Englert dodał: – W dodatku to wszystko jest w niej zaraźliwe, ta jej aura. Są leciwi zgryźliwi i dokuczliwi, i tacy, którzy znajdują porozumienie ze wszystkimi bez różnicy wieku. Ale chyba najpiękniej mówił o Niej wielki Erwin Axer: – Szaflarska jest kamertonem pozwalającym ocenić czystość gry całej orkiestry.
Kiedy przed trzema laty zadzwoniłam do artystki z życzeniami od Krakowa, wyznała mi: – Jestem wzruszona pamięcią i życzeniami. Mam pod Wawelem wielu przyjaciół, odwiedzę Kraków, jak się ociepli, wiosną.
Nie zdążyła.
*** Uroczystości pogrzebowe Danuty Szaflarskiej (†102 l.) odbędą się we wtorek 28 lutego o godz. 13. Wybitna polska aktorka spocznie w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach Wojskowych – poinformował zespół TR Warszawa, który jest koordynatorem pogrzebu Danuty Szaflarskiej. Dzień przed pogrzebem zostanie wystawiona księga kondolencyjna. Wpisy będzie można umieszczać w Pałacu Ślubów przy warszawskim pl. Zamkowym 5 w godzinach 9 – 18 (27 lutego) i w godzinach 8 – 16 (28 lutego).