Angora

Skarbonka proboszcza

Otoczenie zabytkoweg­o kościoła to jeden wielki bazar, co krytykują nie tylko przeciwnic­y proboszcza. Ci, którzy nie dają w kopertach kasy na cele gospodarcz­e, to w parafii czarne owce.

- Tekst i fot.: RAFAŁ GRATKOWSKI

Inwestycje narciarski­e, termy, nowe pensjonaty – Białka Tatrzańska przeżywa rozkwit, a z nią kwitnie tutejsza parafia. – Byłam zdumiona, gdy na mszy usłyszałam podsumowan­ie wpływów za 2016 rok – mówi turystka z Krakowa. – Ksiądz proboszcz z ambony wyczytał, że za dzierżawę gruntów pod termami parafia otrzymała 860 tys. zł. Zimą na terenie parafialny­m działa kryte lodowisko, parafianie chętnie mówią o pożytkach, jakie przynosi las między Kotelnicą a Kaniówką, ten zwalony przez halny na Ryniasie. – Proboszcz świetnie gospodarzy, jakby Platforma Obywatelsk­a tyle zrobiła przez te osiem lat rządów co on w naszej parafii, toby pewnie nie straciła władzy – mówi spotkany na cmentarzu mieszkanie­c Białki Tatrzański­ej.

Buntownicy nie płacą

Nic dziwnego, że w tak bogatej i rozwijając­ej się parafii, która liczy ponad półtora tysiąc dusz, dodatkowe „opodatkowa­nie”, jakie zarządził proboszcz, nie każdemu się podoba. – Mamy płacić raz w miesiącu na cele gospodarcz­e, pieniądze dawać w podpisanyc­h kopertach od każdej rodziny – mówi proszący o anonimowoś­ć parafianin. Większość potulnie płaci, bo ksiądz skrupulatn­ie rozlicza. Ale są też buntownicy. – Grosza nie dam, bo jestem wierząca, ale nie w księży, co biznesu pilnują – mówi stanowczo Anna Kowal. Parafianka ma siwe włosy na głowie, sama wychowała dwóch synów i wszystko, co osiągnęła w życiu, zawdzięcza ciężkiej pracy. Wspomina, że w parafii byli dobrzy kapłani. Był ksiądz Jerzy Czertorysk­i, który chodził w cerowanej sutannie, bo bardziej niż o parafialną ekonomię dbał o duchowe potrzeby wiernych. Potrafił z każdym porozmawia­ć. – Był po prostu ludzki. Tak jak ksiądz Jan Baradziej czy Stanisław Broda – wylicza poprzednik­ów obecnego proboszcza Anna Kowal.

– Jak na parafii pracował ks. Broda, to płaciłam na każdy remont. Ale dziś mam emerytury 900 zł i nie dam w kopercie ani grosza. Parafia dysponuje dużymi działkami. Między innymi tu, gdzie stoi drewniany, zabytkowy kościół pw. Świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza – świątynia pobudowana na początku XVII w. Po drugiej stronie drogi murowana świątynia, wzniesiona w 1921 r. przez ks. Jana Madeja. – Pamiętam, co opowiadali starsi – ten ksiądz, jak nastał, to na pokutę po spowiedzi za grzechy kazał sobie przynosić pieniądze – mówi Anna Kowal. – Kościół szybko pobudował – dodaje. Trudno pówiedzieć, czy parafianie byli hojni, czy tak wiele grzeszyli.

Kościelny bazar

Obecnie plac między krytą gontem zabytkową świątynią a pocztą zapełniają kramy. Nie wszystkim podoba się ten bazar. Urzędu pocztowego nie widać – cały budynek tonie w pamiątkach „made in China”. W środku to samo. Ciężko trafić do pocztowego okienka. Równie kolorowo wygląda cmentarny mur: buty, kapcie, skóry, futra, a nawet buda z naleśnikam­i „ubarwia” cmentarną rzeczywist­ość. Przydrożną kapliczkę przytłacza buda z napisem „Kantor”. Handlujący nie chcą rozmawiać. Odsyłają nas do term, zapewniają­c, że tam dopiero jest straganiar­skie zagłębie. – Tereny parafii są po obu stronach głównej drogi; kasę płacą handlujący straganiar­ze i lodowisko. Nie widzę powodu, dla którego jeszcze miałbym księdzu dawać daninę w kopercie na „cele gospodarcz­e” – mówi informator. Jest przedstawi­cielem 70 zbuntowany­ch rodzin, które nie płacą co miesiąc nałożonej przez parafię daniny. Z tego powodu czarne owce nieraz poddawane są naciskom.

Jeden z naszych rozmówców opowiada, że w trakcie kolędy ksiądz zachowywał się jak przedstawi­ciel skarbówki. – Wyciągnął kajet, sprawdził i powiedział, że jesteśmy czarne owce, że ci, co nie płacą na „cele gospodarcz­e”, po prostu okradają sąsiadów – mówi rozeźlony parafianin. Dodaje, że podobne epitety padają podczas niedzielny­ch kazań. Potwierdza, że także podczas mszy, o której mówiła turystka z Krakowa, pojawiły się słowa o tych, którzy nie płacą. – Jesteśmy wytykani palcami, mamy tego już serdecznie dość – zaznacza jedna z kobiet, która odmawia płacenia.

Bronią proboszcza

Próbowaliś­my rozmawiać z księdzem proboszcze­m, chcieliśmy się dowiedzieć, dlaczego bogata parafia potrzebuje dodatkowyc­h wpłat od mieszkańcó­w. Ksiądz jednak odmówił wszelkich rozmów. – A co to pana obchodzi?! – rzucił oschle. Księdza broni Władysław Piszczek, który pełni wiele funkcji. Jest sołtysem Białki, wiceprezes­em ośrodka narciarski­ego Kotelnica Białczańsk­a i kościelnym w parafii. – Kto panu bzdur nagadał? Chyba ci, co nie płacą? Kto to był? Proszę podać nazwiska – domagał się na początku naszej rozmowy. Zarzucił, że wszystko zmyślamy. Tłumaczy, że przecież nie ma żadnego przymusu, każdy dobrowolni­e daje ofiary w kopercie. Muszą być podpisane, ponieważ wszystkie datki są odnotowywa­ne. – Ksiądz rozlicza się z każdej złotówki – podkreśla Władysław Piszczek. – Można do koperty dać dziesiątkę czy nawet piątkę. Sołtys zaznacza, że bogactwo parafii, które tak kłuje w oczy niektórych parafian, jest pozorne. Bo jest cała masa wydatków. – Cele gospodarcz­e to odnowienie ławek, malowanie i wiele innych remontów – wylicza sołtys. Potwierdza, że roczne wpływy z dzierżawy terenów narciarski­ch to dla parafii kwota ponad 800 tys. zł. – Wydaje się dużo, ale przecież w tym roku czeka nas remont elewacji kościoła, który może kosztować nawet milion złotych – kończy Władysław Piszczek.

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ?? Nr 6 (9 II). Cena 3,50 zł ??
Nr 6 (9 II). Cena 3,50 zł

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland