Bezpieczna łopata do śniegu
Obecny w naszej ekipie leśniczy Piotr Dombrowski od lat je tropi. Obecny, ale co chwilę staje się... nieobecny. Ma na sobie specjalny strój „na zimowe wydry” – biały z deseniem w formie gałęzi. Więc jak tylko odejdzie kilkanaście kroków, staje się... niewidoczny na tle lodu i zimowych badyli. W takim stroju – jak sądził – będzie mógł śmiało tkwić nad brzegiem albo wędrować wzdłuż nurtu. Tymczasem z niemałym zdumieniem odkrył, że niektóre sztuki nie dość, że go widzą, to jeszcze wychodzą mu naprzeciw i dalejże baraszkować na lodzie! Jakby się chciały popisać. Takie zachowanie, sprawiające wrażenie, iż jesteśmy wciągani do zabawy, opisują także inni obserwatorzy. Dr Romanowski przyznaje, że wydry przejawiają tego rodzaju skłonność, a igraszki, kształcąc ich mózgi, czynią je zwierzętami inteligentnymi.
Osobniki, które znajdą się pod opieką ludzi, dają popisy sprytu, psocąc w domu, a nawet odkręcając krany, jakby nie mogły ani chwili żyć bez swego naturalnego, wodnego żywiołu. Ba, w naturze urządzają wręcz sobie place zabaw w postaci zjeżdżalni na stromych skarpach rzek, których nie brak tam, gdzie niewielkie rzeki przebijają się przez lasy.
Ścieżką pośród drzew
Pewien tropiciel ze zdumieniem zaczął odkrywać wydrze tropy w sercu Puszczy Knyszyńskiej. Owszem, ten kompleks leśny przecinają liczne rzeczułki, ale szkopuł w tym, że owe tropy biegły kilka kilometrów od wody, a dr Romanowski potwierdza, że zwierzęta były spotykane nawet 20 km od niej. Wydra bowiem, w przeciwieństwie do innych rezydentów wód, choćby bobra, bardzo sprawnie porusza się i biega na lądzie. Także po leśnych ścieżkach.
Do lasu przyciąga ją to, że w brzegach płynących tędy cieków jest mnóstwo korzeni, a między nimi pełno nisz i nor. To nie tylko spiżarnie z żywym pokarmem w postaci ryb i zimujących płazów. To także dogodne domostwa, miejsca odpoczynku i wychowania młodych, zwłaszcza że ssak ten nie potrafi sam wygrzebać potrzebnej mu nory. Jego związek z lasem znalazł nawet wyraz w instrukcjach sieci „Natura 2000”, dotyczących ochrony tego gatunku, w których można przeczytać, że „stosunkowo czyste wody rzek śródleśnych powinny być utrzymywane w swym naturalnym charakterze”, czyli takim, który naszej bohaterce najlepiej służy.
Jak siostra z bratem
Szczególnie często wydrę do lasu wprowadza bóbr. Temu inżyniero- wi wodnemu bardzo sprzyjają leśne odcinki rzek, bo jest tam dość drzew, z których można budować tamy. Zalewisko, nad którym stoimy, to też wyraźnie efekt jego roboty. W takich zalewach wydra bywa pierwszym gościem, a wkrótce potem mieszkańcem. Nasz ekspert podkreśla, że oba ssaki nie wchodzą sobie w drogę i wzajemnie nie przeszkadzają, nieraz siedzą obok siebie niczym siostra z bratem. Obu gatunkom bardzo też pomógł w zasiedlaniu naszych puszcz program małej retencji, prowadzony przez Lasy Państwowe. Tak to wydra i z bobrem, i z lasem się zbratała...
Opadające ku zachodowi zimowe słońce zaczyna już rzucać spomiędzy drzew na lód różowe smugi, gdy w pewnej odległości z wody na zmarzłą taflę wymyka się czarna postać. Mokra, lśniąc w słońcu, wygląda jak odlana z brązu. To wydra. Za chwilę, tuż za nią, wypełzają dwie następne, wreszcie jeszcze jedna. Z dala przypominają nam trochę małe foki.
Wydra jest z natury samotnikiem. Taka gromadna obecność świadczy o jednym: zaczęły się gody i związane z tym zapalczywe pogonie kilku samców za jedną samicą. Wyraźnie to widzimy. Czyli – wkrót- ce będą młode, liczebność znów wzrośnie. Wierzymy ekspertowi, że niebawem szanse takich spotkań podczas zimowej wyprawy nad dzikie wody przekroczą 90 procent!
Zaloty w zimnej wodzie
Okres godowy wydr przypada na koniec zimy. Samotnicze z natury zwierzęta pojawiają się wtedy parami albo w nieco większych grupach. Samce zapalczywie zabiegają o dostęp do samic, z którymi zresztą nie łączą się na dłużej i nie tworzą stałych par. Ich walki kończą się nieraz dotkliwymi ranami, a pilni obserwatorzy tych zwierząt potrafią nawet przez kolejne sezony rozpoznawać osobniki po charakterystycznych bliznach i uszczerbkach na ciele. W okresie godów zwierzęta te do pewnego stopnia ignorują granice rewirów, które sobie uprzednio wyznaczyły. Jeden osobnik okupuje 2 – 3 km biegu rzeki. Aktywność w okresie zimy i odbywanie podczas jej trwania godów nie zmieniają faktu, że bardzo ostre zimy, którym towarzyszy zamarzanie wód, nieraz prawie do dna, potrafią dziesiątkować społeczność tych, skądinąd dość odpornych na chłód, ssaków. „O kopciuszku, co nie odleciał”. Na początku czerwca zauważyłem, że nad wejściem do klatki schodowej mojego bloku ma gniazdo. W lipcu, sierpniu, a nawet we wrześniu widywałem go średnio co dwa, trzy dni. I niby z końcem września powinien odlecieć z Polski do ciepłych krajów, ale... W październiku nadal fruwał beztrosko po parkingu albo co najwyżej do położonego dwieście metrów dalej spożywczaka. W grudniu wręcz załamałem ręce: tuż przed świętami widziałem, jak z mozołem maszerował po rozrzuconych przez pługopiaskarkę grudach śniegu. Dla mnie, miłośnika ptaków, to był przykry widok. Bo kopciuszek to nie jakaś tam byle wszystkożerna kaczka, która potrafi przetrwać zimę pod mostem. Nie! Kopciuszek to delikatna istotka, sporo drobniejsza od wróbla. W grudniu ptaki tego gatunku powinny wygrzewać się w Afryce! I w sumie to byłem pewien, że sobie nie poradzi, a tu 18 lutego – proszę – jest! Cud! Fruwa! Mój bohater. W jaki sposób przetrwał? Wydaje mi się, że skusiła go budowa kolejnego domu – mimo niesprzyjającej aury maszyny praktycznie cały czas ryły w ziemi. Kopciuszek miał łatwy dostęp do pokarmu. Zamelinował się pewnie w ciepłej kanciapie robotników, w jakiejś dziurze. I tyle. Piotrek
Śnieg zalegający na dachach płaskich stwarza zagrożenie zawalenia się dachu. Ratunkiem jest w tym przypadku usunięcie śniegu. Z uwagi na ich pokrycie – z reguły bitumiczne – operowanie łopatą z metalową krawędzią może spowodować uszkodzenie kruchej na skutek mrozu powierzchni. Pan Andrzej Gębczyński z Dąbrowy Górniczej dokonał przeróbki łopaty do śniegu, polegającej na owinięciu krawędzi metalowej otuliną rur z pianki poliuretanowej. Otulina została przymocowana do łopaty za pomocą nitów zrywalnych oraz podkładek metalowych (moim zdaniem lepiej było użyć po dwóch stronach łopaty płaskownika aluminiowego zamiast podkładek). Przeróbka nie wymaga dużych nakładów pracy i może być szybko wykonana we własnym zakresie. janik@angora.com.pl