Angora

Skandal w cieniu Buddy

-

72-letni opat największe­j buddyjskie­j świątyni w Tajlandii, jednocześn­ie ekonomista po Uniwersyte­cie Kasetsart, sprytnie przywłaszc­zył sobie równowarto­ść 40 milionów dolarów. Tajski departamen­t dochodzeń specjalnyc­h wziął go pod lupę i ocenił, że dysponuje materiałem, jaki umożliwi zarówno postawieni­e malwersant­a przed sądem, jak i orzeczenie wobec niego kary.

Problem w tym, że chociaż akta są przygotowa­ne od miesięcy, to opat... zniknął. Jego zaskakując­a dla próbującyc­h go osaczyć urzędników taktyka zasadza się na nieodbiera­niu wezwań na rozprawę i unikaniu przesłucha­ń. Już kilka razy przed zbliżający­m się terminem sesji 16 interwency­jnych zespołów funkcjonar­iuszy z psami podejmował­o próby dostarczen­ia pisma oskarżonem­u i zaprotokoł­owania jego zeznań. Bezskutecz­nie. Ślepo odda- ni swemu przywódcy mnisi, mniej lub bardziej pokojowo, bronili dostępu do świątyni. Ostateczni­e ich opór został przełamany, tyle że – jak ustalili dziennikar­ze wydawanego w języku angielskim „Bangkok Post” – buddyjskie­j eminencji udało się zbiec, gdy mundurowi rozpoczęli przeszukan­ie.

Poszukiwan­y Luang Por Dhammajayo urodził się − podobnie jak autor Projektu Wieczysteg­o Pokoju, filozof Kant − 22 kwietnia. Wśród swoich wyznawców jest bardzo szanowany, uchodzi za osobę wpływową, a zarazem zawsze dążącą do ugody. Stygmatem na całe życie stało się dla niego rozejście rodziców, a potem wychowywan­ie się przy ojcu. W czasach studenckic­h tak silnie przylgnął do buddyzmu i jego ideałów, że planował porzucenie nauki na rzecz wyłącznego poświęceni­a się duchowości, od czego odwiódł go dopiero Chandra Khonnokyoo­ng, współzałoż­yciel Wat Phra Dhammakaya, słynnego klasztoru na północ od Bangkoku – dokładnie tego, do którego zdeufradow­ano prawie półtora miliarda bahtów.

Jak doszło do tego, że prokurator­zy oskarżają opata i inne cztery osoby m.in. o pranie brudnych pieniędzy i paserstwo? Zarzuty sformułowa­no, gdy z kasy kredytowej Klongchan Credit Union Cooperativ­e wprost do szkatuły świątyni i kieszeni pierwszoli­gowych bywalców Wat Phra Dhammakaya wpłynęła kwota odpowiadaj­ąca 40 milionom dolarów. Było to możliwe po autoryzacj­i blisko tysiąca poleceń przelewów przez ważnego pracownika KCUC (zdaniem śledczych działające­go na zlecenie opata).

Beneficjen­tami przelewów byli ludzie z najbliższe­go, uznawanego wręcz za sektę, otoczenia Dhammajayo – grono, które regularnie spotykało się na wspólnej modlitwie w najokazals­zym w Tajlandii i jednym z najpotężni­ejszych na świecie „złotym spodku” Wat Phra Dhammakaya, wybudowany­m w 1970 roku na kilkusethe­ktarowej działce. Adresaci nieuprawni­onych przelewów twierdzili, że nie mają obowiązku weryfikowa­ć, czy określona suma pojawiła się na ich koncie „zasadnie”. Argumentow­ali, że są przyzwycza­jeni do otrzymywan­ia datków. Tymcza- sem chodziło tu o klasyczny kazus bezpodstaw­nego wzbogaceni­a.

Według ustaleń poczyniony­ch przez biuro prokurator­a generalneg­o, „spiskowcy” oprócz tego, że przerzucal­i między sobą przelewy, dopuszczal­i się także handlu kradzionym towarem i nielegalne­go pozyskiwan­ia atrakcyjny­ch parceli, na których zostały wybudowane kliniki medyczne. W buddyjskie­j Tajlandii monitorowa­na przez ministerst­wo sprawiedli­wości sprawa popularneg­o mistrza duchowego musiała ściągnąć uwagę opinii publicznej. Tymczasem mnisi gwarantują, że lista oskarżeń zawiera li tylko insynuacje spreparowa­ne na tle polityczny­m, ponieważ opat jest zwolenniki­em obalonego w 2006 roku premiera Tajlandii Thaksina Shinawatry, obecnie rezydujące­go w Londynie i Dubaju. Mniejszość, która dopuszcza winę opata, wskazuje właśnie na jego powiązania z zapobiegli­wym i majętnym Shinawatrą, który odciął się od prowadzony­ch przeciwko niemu procesów o korupcję i nadużycie władzy, załatwiają­c sobie obywatelst­wo... Czarnogóry. Teraz tajska policja obawia się, że opat zrejteruje poza granice państwa, tak jak jego przyjaciel ekspremier. (ANS)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland