Czy prezydent Trump jest chory psychicznie?
Między lekarzami wybuchł ostry spór. Podczas gdy kilkudziesięciu specjalistów wystosowało list otwarty, w którym postawiło pod znakiem zapytania zdrowie psychiczne prezydenta USA Donalda Trumpa, inni zaczęli ostrzegać przed dyskryminacją chorych.
„Zupełnie oszalał”, „wariat”, „zaburzony”. Po konferencji prasowej Donalda Trumpa, która odbyła się wieczorem w czwartek 16 lutego, wielu komentatorom zabrakło słów. Tego wystąpienia nie dało się ująć w ramy politycznej analizy. Dziennikarze zwrócili się więc o pomoc do lekarzy: – Czy na sali jest lekarz? – pytał w swoim wydaniu internetowym niemiecki tygodnik „Der Spiegel”. Amerykański dziennik „New York Times” chciał wiedzieć: – Czy już czas uznać go za chorego psychicznie?
Wpisuje się to idealnie w spór między psychiatrami i psychologami, który trwa już od tygodni: czy Trump jest niepoczytalny z powodu choroby psychicznej? Czy z tego powodu nie należałoby go jak najszybciej odsunąć od władzy? Powinien przynajmniej poddać się badaniom, jak wnioskował deputowany z ramienia Partii Demokratycznej – Ted W. Lieu – który ma interes polityczny w tym, by zaszkodzić prezydentowi.
Właśnie dlatego wielu lekarzy zareagowało na ten atak i zaczęło ostrzegać przed stygmatyzacją psychicznie chorych. Pacjenci w depresji, cierpiący z powodu lęków czy neurotycy to zwykle zupełnie nieszkodliwi i chorzy ludzie. „Przestańcie nazywać Donalda Trumpa psychicznie chorym – wyrządzacie tym wielką krzywdę innym osobom”, napisała w artykule dla „Huffington Post” Amelia Mustapha, członkini, założycielka Europejskiego Stowarzy- szenia Cierpiących na Depresję. „Ci z nas, którzy pracują z osobami chorymi psychicznie, muszą tłumaczyć pacjentom, że to nie ich choroba powoduje oburzenie na całym świecie. Również amerykański „guru psychiatrów” Allen Frances opublikował opinię w liście otwartym zamieszczonym na łamach „New York Times”: „Takie postawy wzmagają stygmaty- zację i są obraźliwe dla chorych psychicznie (większość z nich zachowuje się bez zarzutu i nie wyrządza nikomu krzywdy), których wrzuca się do jednego worka z Donaldem Trumpem (a w jego przypadku sprawy mają się zupełnie inaczej)”. Frances zareagował w ten sposób na list otwarty wystosowany przez 35, po części wysoko cenionych, psychiatrów, psychologów i pracowników socjalnych. Napisano w nim, że autorzy powątpiewają w zdrowie psychiczne Donalda Trumpa, a tym samym żywią obawy, czy nadaje się on do sprawowania urzędu prezydenta. „Stawka jest zbyt wysoka, żeby dłużej milczeć”, napisali.
Tym samym świadomie złamali regułę 7.3 Kodeksu etycznego Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (APA), która mówi, że diagnozy na odległość, stawiane bez li dochodowo w tyle. „Wiele motywów wykorzystywanych przez Trumpa jest żywcem wziętych z kampanii PiS. Obietnice wykorzenienia korupcji, sprawiedliwego podziału zysków między wszystkich obywateli, czy – jak mawiał Trump – «osuszenia bagna»”. „Podobieństwa są tak uderzające, że wicepremier Morawiecki zażartował, iż Trump wypożyczył część programu ich partii”.
Retoryka PiS-u – podobnie jak ta wykorzystywana w Ameryce Trumpa – mówiła o kraju w ruinie, eksploatowanym przez skorumpowane elity. Kraju wykorzystywanym przez obce państwa, gnębionym przez mityczny „układ”. W Polsce i USA mówiono o potrzebie wstania z kolan. Dla PiS-u przeciwnikiem były Niemcy, dla Trumpa Meksyk i Chiny.
Pozory normalności i umiarkowania ulotniły się zaraz po wygranych wyborach. Trump i Kaczyński mówili na początku o potrzebie jedności, o tym, że będą reprezentować wszystkich. Wkrótce Duda i Kaczyński zainicjowali blitzkrieg, przejmu- zgody zainteresowanego i bez przeprowadzenia z nim pogłębionych rozmów, są nieetyczne i niepoważne. Zasadę tę wprowadzono po tym, jak w latach 60. w sondażu przeprowadzonym przez czasopismo ponad 1000 lekarzy wyraziło swoje wątpliwości co do tego, czy kandydat republikanów nadaje się na prezydenta. Niepoważną gazetę sąd skazał wówczas na zapłacenie wysokiej kary na rzecz republikanina, który przegrał wybory.
Frances jest zdania, że teraz obowiązują te same zasady etyczne, które obowiązywały wtedy. A on nie jest pierwszym z brzegu lekarzem. Był przewodniczącym grupy, która w latach 90. opracowała „Katalog zaburzeń psychicznych” (DSM) największego amerykańskiego stowarzyszenia psychiatrów, określany mianem „Biblii psychiatrii”. I właśnie on podkreśla: „Większość diagnostów amatorów chce widzieć u Trumpa narcystyczne zaburzenie osobowości. Opisałem kryteria, wedle których diagnozuje się tego rodzaju zaburzenia i... pan Trump ich nie spełnia”.
Niemieccy lekarze widzą to podobnie. Psychiatra Stefan Röpke zajmuje się zaburzeniami osobowości w jednej z największych klinik w Europie, berlińskiej Charité, i jest uważany za jednego z najznamienitszych ekspertów w kwestii narcyzmu. W minioną sobotę powiedział, co prawda w wywiadzie dla „Süddeutsche Zeitung”, że Trump zachowuje się publicznie niczym „podręcznikowy jąc „totalną kontrolę nad strukturami państwa – w bezprecedensowym wymiarze”. Trump grzmiał o mediach jako wrogu, PiS wypełnił państwowe programy informacyjne lojalistami, prezentującymi tendencyjny, propisowski obraz rzeczywistości. Trump gromi „New York Times”, zarzucając „upadającej” gazecie fałszywe wiadomości; kaczyści piętnują „Gazetę Wyborczą”. W Polsce władzę nad prokuraturą przejął Ziobro, sądy są paraliżowane, spółki państwowe wypełniono kumotrami, Trybunał Konstytucyjny zamieniono w impotenta. „Czy ten model uda się powielić Trumpowi, na razie nie wiadomo, lecz wiele akcji i komentarzy wskazuje, że szykowany jest podobny scenariusz”. Kaczyński wierzy, że może zmienić konstytucję, bo dano mu mandat. „Sytuacja w USA jest dokładnie taka sama – Trump prawie codziennie objawia przez Twitter irytację, że sądy stoją na drodze zmian, jakie zamierza przeprowadzać”.
„Kaczyński, tak jak Trump, delegitymizuje opozycję. Jego działa-