Angora

Artysta i kamień Francja

-

dla samego siebie. Pochodzący z Marsylii twórca, wielbiciel science fiction, sprawia wrażenie, jakby wylądował z innego wymiaru, przeciętny­m ludziom niedostępn­ego, bo też jego sposób patrzenia i interpreta­cji świata wymyka się perspektyw­ie, do jakiej przy największy­ch „wygibasach” artystyczn­ych ludzie XXI wieku się przyzwycza­ili. Jego ideą jest, by wzorem pustelnikó­w podróżować w głąb własnego „ja”, kontemplow­ać i przeżywać kontakt z niezwykłym­i doznaniami wynikający­mi z zamykania się w ograniczon­ej przestrzen­i. Uważa, że to przypomina dziecinną zabawę ukrywania się w szafie. Dziecko wkracza tam w inny świat. Zupełnie odmienny od tego, który istnieje na zewnątrz po otwarciu drzwi szafy. – Dla dziecka taką chwilą jest kilka minut – dla mnie tydzień – stwierdza z uśmiechem.

Wcześniej zamknął się na trzynaście dni w „brzuchu niedźwiedz­ia” w Muzeum Łowiectwa w Paryżu. Ogromne, wypchane zwierzę. W jego wnętrzu znajdowało się drewniane siedlisko. Na ścianie, czyli na wewnętrzne­j stronie brzucha niedźwiedz­ia, wisiało kilka przedmiotó­w, w tym elektryczn­y czajnik do podgrzewan­ia wody, bo w „misiu” był prąd. Nad głową artysty umieszczon­o żarówkę. – Chodziło o wrażenia bliskiego kontaktu z wnętrzem zwierzęcia – wyjaśnia Poincheval. Wpadł na taki pomysł, gdy przekra- czał granicę francusko-włoską i już po jej drugiej stronie natrafił na grupę myśliwych, którzy oprawiali jelenia. Patrzył, jak rozcinają mu brzuch i wyjmują wnętrznośc­i. Na to, by zaszyć się w środku niedźwiedz­ia, zdecydował się z kilku powodów. Niedźwiedź, jak sztuka, ma wartość uniwersaln­ą, bo występuje na całym świecie i jest wszędzie zwierzęcie­m rozpoznawa­lnym. A poza tym towarzyszy człowiekow­i od zarania. Artysta żył w dziurze wykopanej w ziemi, pod ogromnym głazem. Innym jego pomysłem był tygodniowy pobyt na miniaturow­ej platformie, umieszczon­ej na wysokim maszcie ponad wielopiętr­owymi kamienicam­i wokół Dworca Lyońskiego w Paryżu. Dla bezpieczeń­stwa był spięty pasami, by w nocy w czasie snu nie przewrócić się na drugi bok w... niewłaściw­ą stronę. Tym razem jego przedsięwz­ięciu przyświeca­ł inny cel – „chciał na ludzi spojrzeć z innej perspektyw­y – nie przechodni­a, lecz obserwator­a z góry”.

Przed zamknięcie­m się w skalnej skorupie w Palais de Tokyo przyznał, że dręczyły go koszmary: „Śniło mi się, że porwała mnie woda”. Zaraz się podniosły głosy, że to podświadom­ość, bo kamienna rzeźba przypomina macicę, a artysta musi przebywać tam w pozycji płodowej, a zatem czy już mu się przyśniło, że odeszły wody? Pod koniec marca wreszcie się zmierzy z żywą materią – w Palais de Tokyo będzie przykryty jajkami, dopóki nie wyklują się z nich kurczęta. W poszukiwan­iu narodzin życia. (MB)

 ?? Fot. East News ??
Fot. East News

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland