Michał Napierała
złotych, wersje z bransoletą skórzaną (z wyjmowaną podkładką) lub stalową to wydatek rzędu 430 złotych. Średnica tarczy to 43 mm, bransolety są o połowę cieńsze. – Ogólnie używam tylko dębu, kupuję go w Śremie pod Poznaniem. Przygotowują mi tam specjalne drewno: dąb bezsęczny, specjalnie impregnowany, teraz używam suszonego przez trzy lata, wcześniej przez dwa – mówi nam twórca firmy Woodlans. To specyficzne tworzywo, bardzo gęste. Żeby móc je obrabiać, Napierała sam skonstruował sobie potrzebne maszyny. Żeby móc je impregnować bez użycia środków chemicznych – sam opracował specjalny impregnat, dzięki któremu woda nie wsącza się w drewno, tylko spływa po powierzchni. – Mógłbym lakierować, to byłoby bardzo trwałe. Ale chciałbym, żeby użytkownik uniknął kontaktu z chemią, żeby czuł na skórze to ciepło drewna – podkreśla. Tworzywo ogranicza też możliwości zdobiennicze, więc zegarki marki Woodlans są proste, wręcz minimalistyczne. W środku ląduje to samo, co na samym początku: japońskie mechanizmy Citizen. – Długo szukałem odpowiedniego serca do produktu. Zależało mi, żeby było niezawodne, co jest o tyle trudne, że drewno po pewnym czasie zaczyna tak „mikropylić”: nie po tygodniu czy miesiącu, ale po trzech – czterech latach. Te opiłki mogą się osadzać na mechanizmie i wywołać zatarcie. Citizen to hermetycznie zamknięty w puszce mechanizm, do którego takie pyłki nie przenikną. No i zna go każdy zegarmistrz, więc z jakąkolwiek awarią poradzą sobie w pierwszym lepszym punkcie napraw – dodaje. Według niego – zakładając w razie konieczności wymianę jakichś