Liberum veto
Humoreska Pawła Wakuły
Premier Beata Szydło przyleciała z Brukseli do Warszawy i prosto z lotniska, tak jak stała, w kontuszu i z szablą zawieszoną na rapciach, udała się do gabinetu prezesa PiS. Na jej widok Jarosław Kaczyński skrzywił się boleśnie.
– Słyszałem, że nie udało się pani zablokować wyboru Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej... – mruknął. – Właściwie czyj był ten idiotyczny pomysł z liberum veto?
– Mój, panie prezesie! – pośpieszył z wyjaśnieniem Witold Waszczykowski. – Sądziłem, że nasza Beatka spisze się jak poseł Siciński w 1652 roku. Akurat 9 marca podczas szczytu w Brukseli wypadała 365. rocznica tego pięknego wydarzenia. Wystarczyło głośno wrzasnąć: – Nie pozwalam!
– Pani premier otrzymała kompletne wyposażenie, na wypadek gdyby oponenci chcieli ją rozsiekać – zameldował Antoni Macierewicz. – Szablę osobiście wypożyczyłem z Muzeum Wojska Polskiego, a Misio naostrzył ją na osełce! Kaczyński zmarszczył brwi. – Więc co nie wypaliło?! – Nikt mnie nie słuchał! Nawet Viktor Orbán! – zaszlochała Szydło. – A ten cham FranÇois Hollande powiedział, że my mamy zasady, a ONI kasę! Waszczykowski pokręcił głową. – Skoro wariant z Sicińskim nie zadziałał, trzeba było zastosować plan B. Położyć się w drzwiach jak Rejtan i nie dopuścić do podpisania konkluzji ze szczytu! Przecież by pani nie zadeptali!
– Łatwo panu mówić... – naburmuszyła się Szydło. – Ja jestem tylko słabą kobietą!
– Gdyby rozerwała pani koszulę na piersiach, to mogło się udać – poparł swojego kolegę Macierewicz.
Jarosław Kaczyński aż wzdrygnął się na tę myśl, a Beata Szydło zarumieniła się jak piwonia. – O tym nie pomyślałam... – Nie ma co gdybać – uciął spekulacje prezes. – Z żalem muszę przyznać, że Korwin-Mikke miał rację. Kobiety są słabsze od mężczyzn, i do tak odpowiedzialnego, wymagającego siły fizycznej zadania trzeba było posłać faceta. Na drugi raz będzie nas reprezentował ktoś, kto nie zawaha się wejść w zwarcie z przeciwnikiem...
Minister spraw zagranicznych aż wyprostował się, wietrząc okazję.
– Czy pan prezes ma kogoś szczególnego na myśli?
– To musi być prawdziwy samiec, powinien szczerze nienawidzić Tuska, a do tego słuchać mnie jak pana Boga, choćbym kazał mu skakać na główkę do pustego basenu...
– Jestem do dyspozycji Pana prezesa! – zapiał Waszczykowski.
– Ty? – zdziwił się Kaczyński. – Ja myślałem o Saryuszu-Wolskim.