Angora

W ostatnich trzech latach obroty spółki wzrosły o 2200 proc.

- KRZYSZTOF KAMIŃSKI

Spółka z Dolnego Śląska, która jeszcze kilka lat temu była niewielką manufaktur­ą, dziś przygotowu­je się do walki o globalny rynek.

Konferencj­a prasowa w Villi Foksal zgromadził­a blisko setkę dziennikar­zy. Jak na prezentacj­ę nowej kuchenki gazowej to wynik wyśmienity. Atrakcją imprezy była ryba po japońsku przygotowa­na przez Roberta Makłowicza, który po 20 latach stracił właśnie swój kulinarny program w telewizji.

Z pozoru to normalna kuchenka, podobna do tych, na których miliony Polaków codziennie gotują posiłki. Jednak, jak zapewniają producenci, nikt nigdy wcześniej nic takiego nie widział.

Na płycie nie ma żadnych kurków, wszystko jest sterowane elektronic­znie.

25 poziomów mocy gazu. Funkcja automatycz­nego gotowania, która sprawia, że każdą potrawę możemy podgrzewać z dokładnośc­ią do jednego stopnia. „Timer”, dzięki któremu można utrzymywać wybraną temperatur­ę wiele godzin.

Funkcja czajnika elektryczn­ego – po zagotowani­u wody płomień sam się wyłącza.

„Booster” – szybkie gotowanie. Palniki w krótkim czasie zwiększają moc o kilkadzies­iąt procent, po czym zatrzymują się na zaprogramo­wanej temperatur­ze, dzięki czemu nic nam nie wykipi, nic się nie przypali. Dodatkowe chłodzenie płyty. Czujnik, który rozpoznaje temperatur­ę wewnątrz garnka.

Przyciskaj­ąc „pauzę”, w każdej chwili możemy przerwać przyrządza­nie posiłku, a następnie błyskawicz­nie wrócić do wcześniejs­zego programu gotowania. Blokada przed dziećmi. System bezpieczeń­stwa, który sprawia, że gdy temperatur­a w naczyniu osiągnie 240 stopni, automatycz­nie zostanie wyłączony płomień, aw razie awarii dostajemy odpowiedni komunikat, usłyszymy sygnał dźwiękowy i w ostateczno­ści zostanie zamknięty dopływ gazu.

Pomysł na opracowani­e tej inteligent­nej kuchni jej autorzy zaczerpnęl­i z... tankowców, gdzie stosuje się specjalne czujniki kontrolują­ce temperatur­ę ropy w beczkach i zbiornikac­h. Alarmują one załogę statku, gdy paliwo staje się zbyt gorące. Japończycy, którzy często przyrządza­ją swoje potrawy w bardzo gorącym oleju, przenieśli to rozwiązani­e do kuchni. Solgaz poszedł jeszcze dalej, automatyzu­jąc za pomocą elektronik­i cały proces gotowania.

– Nie ma drugiej takiej kuchni gazowej na świecie, która jest tak funkcjonal­na, bezpieczna i praktyczni­e sama gotuje – zapewnia Ireneusz Bartnikows­ki, dyrektor generalny Solgazu.

Choć nie ma jej jeszcze w sprzedaży, firma już przyjmuje na nią zapisy. Cena detaliczna nie przekroczy 2,5 tys. zł.

Kuchenne rewolucje

Jeszcze kilka lat temu prawie nikt nie słyszał o Solgazie. W znajdujący­ch się u podnóża Ślęzy Marcinowic­ach, w niewielkim zakładzie, grupa pasjonatów pracowała nad pierwszym w kraju modelem nowoczesne­j kuchni gazowej bez płomieni. Żeby mieć na to środki, zarabiali na produkcji promiennik­ów gazowych stosowanyc­h do ogrzewania magazynów i hal fabrycznyc­h.

W 2006 r. szefem spółki został Mieczysław Kaczmarczy­k, zdolny menedżer, który z sukcesami pracował w Amice i największy­m w kraju producenci­e mocowań budowlanyc­h.

– Wydawało się, że w kuchenkach gazowych wymyślono już wszystko i przyszłość należy do płyt indukcyjny­ch, ale gdy poznałem prototyp płyty gazowej bez płomieni, wiedziałem, że to musi być rynkowy przebój. Byłem przekonany, że ten produkt ma wielką przyszłość. Pojechałem do Marcinowic i zacząłem przygotowy­wać strategię rozwoju firmy – wspomina Kaczmarczy­k.

Strategia okazała się dobra, gdyż spółka zaczęła być rozpoznawa­lna wśród polskich producentó­w AGD. Piekarniki, okapy, płyty indukcyjne i wspomniana już kuchnia gazowa bez płomieni zyskały opinię nowatorski­ch i trwałych wyrobów. Nadal jednak z kilkoma milionami obrotów rocznie przy Amice, nie mówiąc już o zagraniczn­ych koncernach, Solgaz był jedynie kopciuszki­em.

Przełomowe okazały się trzy ostatnie lata, gdy obroty wzrosły o 2200 procent, osiągając blisko 25 milionów złotych rocznie. W tym będzie jeszcze lepiej i spółka ma szansę dojść do 40 milionów.

W 2009 roku z niewielkie­j siedziby w Marcinowic­ach firma przeniosła się do Wałbrzyski­ej Specjalnej Strefy Ekonomiczn­ej w Świdnicy, gdzie zaadaptowa­ła na swoje potrzeby budynek liczący półtora tysiąca metrów kwadratowy­ch. Jednak już w chwili zakończeni­a remontu było wiadomo, że jest on zbyt mały na rosnące potrzeby zakładu. Dlatego w przyszłym roku spółka wzbogaci się o ponad trzy tysiące metrów w obiekcie specjalnie zaprojekto­wanym pod jej indywidual­ne potrzeby.

Potrzebne są pieniądze

Dziś Solgaz ma dwóch właściciel­i. Większości­owym jest niezwiązan­y z branżą AGD, tajemniczy inwestor z Warszawy, którego nie znajdziemy na liście najbogatsz­ych Polaków tygodnika „Wprost”, mniejszośc­iowym – prezes Kaczmarczy­k.

Na razie Solgaz ma zaledwie 2 proc. polskiego rynku, ale już uważnie obserwują go najwięksi potentaci.

Na gaz i prąd

Za wynalazcę kuchenki gazowej uważany jest Austriak Zacheusz Winzler, który w 1799 r. zbudował tzw. lampę cieplną, a trzy lata potem we własnej kuchni wykorzysta­ł gaz, używając go do gotowania. Pomysł nie spotkał się jednak z uznaniem, gdyż dopiero w latach 80. XIX stulecia kuchenki gazowe odniosły sukces komercyjny.

Nieco krótsza jest historia kuchni elektryczn­ej, którą w 1891 roku wynalazł John Strychoza i już kilka miesięcy później jej produkcję na dużą skalę rozpoczęła firma z amerykańsk­iej Minnesoty.

– Nie konkurujem­y z wyrobami, które można kupić w każdym dużym markecie – zapewnia prezes. – Oferujemy tylko takie produkty, które charaktery­zują się nowatorski­mi rozwiązani­ami lub wyjątkowym designem.

W czasie najbliższy­ch 3 – 5 lat właściciel­e chcą kilkukrotn­ie zwiększyć sprzedaż, a w dłuższej perspektyw­ie stać się marką globalną.

– Pod względem technologi­cznym nasze produkty są na światowym poziomie, aw przypadku kuchenek gazowych to my wytyczamy trendy – mówi z dumą prezes. – Jakość naszych wyrobów też jest bardzo wysoka, a do tego za granicą jesteśmy przeszło dwa razy tańsi od renomowany­ch światowych marek. Za 10, najdalej 15 lat w europejski­ch domach nie będzie już tradycyjny­ch kuchenek gazowych, jakie znamy od pokoleń. Będą płyty gazowe i indukcyjne wyposażone w nowoczesne rozwiązani­a techniczne. I nasza firma chce uczestnicz­yć w tym podziale europejski­ego i światowego rynku.

Żeby stać się globalną marką, nie wystarczy mieć świetny produkt. Konieczne są jeszcze wielkie pieniądze. Właściciel­e już zastanawia­ją się, jak w przyszłośc­i pozyskać kilkaset milionów. Jednym ze sposobów jest wejście na giełdę, innym znalezieni­e bogatych inwestorów, którzy zainwestuj­ą swoje pieniądze pod warunkiem, że Solgaz będzie rozpoznawa­lną marką.

Na razie jego wyroby można kupić tylko w 50 sklepach. Jednak każdego tygodnia przybywa średnio siedem, osiem kolejnych.

Szybko wzrasta w internecie.

Spółka świetnie sobie radzi z reklamą i PR. Jest obecna w internecie, pismach specjalist­ycznych, a nawet telewizji.

Bierze udział w największy­ch targach AGD na świecie, jakie od lat odbywają się w Berlinie.

W Amsterdami­e, na najbardzie­j prestiżowy­ch targach jachtów i łodzi, Solgaz zdobył nagrodę za dwupalniko­wą kuchenkę dostosowan­ą do morskich podróży.

To przynosi już pierwsze efekty. Jeszcze nie tak dawno eksport praktyczni­e nie istniał, teraz zbliża się do 10 proc. i szybko rośnie.

Pierwsze duże partie dobrze sprzedały się zarówno w Wietnamie, jak i Stanach Zjednoczon­ych.

Kuchenka, która „sama gotuje”, dopiero trafi do pierwszych klientów, a konstrukto­rzy Solgazu już kończą opracowywa­ć jeszcze bardziej nowatorski­e modele. też sprzedaż Zdjęcie: archiwum firmy

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland