Dźwięki i zapachy
– Nie, wącha się. Czuć, że tu jest drewno. A tu drzwi. Pachnie jedzeniem. Po raz pierwszy jest pani w tym pokoju? – Tak, zapalę światło. – Po prawej stronie jest łazienka, pośrodku stoi łóżko. Standardowo, jak to w pokojach hotelowych. – A jaki jest sufit? – Obniżany. Słyszę, że dźwięk się odbija dosyć nisko... Przez dłuższy czas grałem na trąbce tenorowej. Pamiętam, że zajęliśmy pierwsze miejsce w przeglądach zespołów muzycznych. Człowiek, który mnie uczył muzyki, to był mój pierwszy nauczyciel orientacji przestrzennej. To on nauczył mnie rozumienia dźwięków... Na dworcach nie możesz posiedzieć i się ponudzić, bo zaraz ochrona cię dorwie i zacznie pytać: – No co, stary? Po co? Gdzie? Dlaczego?
Ludzie widzący, kiedy jest ciemno, zapalają latarkę. To dla was dyskomfortowa sytuacja. Taka sama dyskomfortowa jest dla nas wtedy, kiedy jest duże natężenie dźwięku i nie możemy sobie poradzić. Wymyśliłem rozwiązanie dla nas, niewidomych, pomagające w sytuacjach, kiedy jest bardzo głośno. Potężna fala dźwiękowa, która się niesie z prawej i lewej... Jak znaleźć się w takiej przestrzeni? Prostą rzeczą jest zastosowanie generatora dźwięku, czyli fali o takiej częstotliwości, która pomimo zakłóceń to inne dźwięki. Trzeba nauczyć się danego miasta. Jak byliśmy w tym roku w Szczecinie, zdziwiło mnie, że brzęczyk na przejściu dla pieszych puka. Ale po co? W całej Polsce powinien być jeden dźwięk – tak samo jak dla widzących jest jedna sygnalizacja świetlna.
Żona Remigiusza: – Lubię, jak mąż zabiera dzieci na przejażdżkę i zostaję sama w domu. Lubię czasami pobyć sama z sobą.
Remigiusz: – Nie lubię ciszy. Chcę, żeby wszystko mówiło, grało.
Żona: – Mąż jest pasjonatem elektroniki, nowych technologii. Ja przeciwnie. To dwa światy. Widzisz, jak Maks i Mikołaj się zachowują? – pytam. – Przecież ja nie widzę – odpowiada. Czasami jednak sam mówi „widziałem coś”. Tak? – dziwię się żartobliwie. – Przecież ty nie widzisz!
Dziennikarka: – Ma pani czasem ochotę wejść w świat męża?
Anna: – Nie, raczej wolałabym, żeby mąż mnie zrozumiał.
Remigiusz: – Chętnie popatrzyłbym sobie na widoki ze szczytów w górach. Koleżanka opowiadała mi, jak była w Stanach Zjednoczonych i wyszła na szklany taras, gdzie było 1300 metrów w dół. To bardzo bym chciał zobaczyć. To coś niesamowitego...
– Kiedy mój syn miał dwa lata, wybrałem się z nim na spacer. Zapomniałem telefonu i laski. Syn wpadł na pomysł, że pojedziemy tramwajem. Nie przypuszczałem, że będę jeździł osiem razy w jedną stronę i osiem razy w drugą. Tak mu się to spodobało, że kiedy chciałem wysiadać, płakał. A jak płakał, to nie mogłem go wziąć na ręce. Nie wiedziałem, dokąd iść. Nie miałem też kogo spytać o drogę. Dopiero małżonka się zorientowała, że nas długo nie ma i ruszyła na ratunek... Opracowała: Agnieszka Pacho
Audycja otrzymała trzecią nagrodę w kategorii „Reportaż” w tegorocznej edycji festiwalu „Prix Bohemia”, organizowanego przez Czeskie Radio. Zgłoszono 33 audycje z krajów Grupy Wyszehradzkiej i Niemiec.