Supereksfakty
Michał Tusk (35 l.) pasjonuje się komunikacją od lat. Dawniej jako dziennikarz Gazety Wyborczej specjalizował się w tematach związanych z koleją i lotnictwem. Później pracował w gdańskim porcie lotniczym i dla upadłej firmy OLT Express powiązanej z Amber Gold. Współpracy z przewoźnikiem szybko pożałował i na dobre zniknął z mediów. Czym się zajął? Jak się okazuje, skupił się na rozwijaniu własnej firmy przewozowej (...). Na stronie internetowej GDNExpress, bo tak nazywa się nowe przedsięwzięcie syna Donalda Tuska, czytamy, jak firma zachwala swoje usługi: Nasz produkt łączy zalety samochodu osobowego (szybkie autobusy z certyfikowaną prędkością maksymalną 100 km/godz. korzystające z autostrady A1 i czas jazdy 2 godz. 10 min) oraz transportu publicznego (cena przejazdu już od 9 zł, kursy dostosowane do odlotów w Gdańsku).
Tusk junior wpadł na pomysł założenia firmy dwa lata temu, gdy pracował w gdańskim porcie lotniczym. Już wówczas, gdy zamknięto na kilka dni pas startowy, a część samolotów skierowano na lotnisko w Bydgoszczy, zorientował się, jak kłopotliwy jest dla mieszkańców tego miasta dojazd do Gdańska (...)” – czytamy w Fakcie.
Dziennikarze Super Expressu odkryli, że Bartłomiej Misiewicz (27 l.) jest... zakochany! Przedostatni weekend spędził ze swoją narzeczoną Iwoną (27 l.) nad polskim morzem w Juracie.
„(...) Ten wyjazd miał być prezentem na 27. urodziny, które szef gabinetu politycznego ministra obrony obchodził 27 marca. I sądząc po zdjęciach, musiał to być wspaniały prezent. Długie spacery, czułe rozmowy, powłóczyste spojrzenia i prawdziwa bliskość. Czego chcieć więcej (...)? Misiewicz poznał Iwonę kilka miesięcy temu w pracy. Niemal natychmiast wpadli sobie w oko i zaiskrzyło między nimi. – To była klasyczna miłość od pierwszego wejrzenia. Jakby coś w nich strzeliło – mówi przyjaciel pary. – Są tak zakochani, że świata poza sobą nie widzą. To bardzo poważny związek. Nie zdziwię się, jeśli wkrótce odbędą się zaręczyny – dodaje (...)”.
„(...) Pierwsza dama niedawno znalazła się w rankingu wpływowych Polek. Zajęła szóste miejsce, ale zdaniem Jerzego Owsiaka (63 l.) to zdecydowanie zawyżona ocena, bo żona prezydenta powinna znaleźć się o kilkadziesiąt pozycji dalej. Dlaczego? Owsiak nie ma wątpliwości, Agata Duda (44 l.) wpływowa nie jest, nie wypowiada się na ważne tematy, jest nieaktywna: – Pani Agata Duda ani razu nie zabrała głosu, milczy nawet w sprawach kobiet czy reformy edukacji, która przecież jest jej tak bliska. Może 77. miejsce byłoby dla niej odpowiednie – zadrwił.
Co innego jedna z jej poprzedniczek nieżyjąca Maria Kaczyńska: – Wpływowymi osobami są również te, które potrafią poprowadzić ludzi w takiej czy innej demonstracji. Nie chcę zrobić przykrości Pani Prezydentowej, ale sam zadałeś pytanie – przecież w żadnej sprawie się nie wypowiedziała, więc jak mam ją ocenić, na jakiej podstawie? Pani Kaczyńska odważnie się wypowiedziała na temat kobiet. Kiedy był finał, dołączyła bardzo piękny liścik, była taką osobą, na którą wszyscy mogli liczyć w różnych kwestiach – wspominał. Owsiak gorzko ocenił pierwszą damę i powiedział, że jedyne, co o niej wiemy, to tyle, że wybrała inny film w kinie niż mąż (...). – Agata Duda nie dała się poznać w żaden sposób. Wiem tylko, że raz poszła na inny film niż jej mąż. Na tej podstawie mamy budować opowieść o kobiecie inteligentnej, która ma prezencję, była nauczycielką, miała kontakty? To ma stanowić o jej wpływowości? – zastanawiał się szef WOŚP (...)” – dowiadujemy się z Super Expressu.
Wiosna, wiosna, wiosna... Dzięki niej posłowie tracą na wadze. Dzieje się tak przynajmniej w życiu polityka Bartosza Arłukowicza (45 l.) z Platformy Obywatelskiej. Fakt wytropił, że Arłukowicz stracił na wadze aż kilkanaście kilogramów. „(...) – Ministerstwo zapuszcza ludzi. Narady w gabinecie, jedzenie w biegu, brak ruchu. Bartek postanowił zrobić sobie detox i wiosnę powitać w dobrej kondycji – mówi jeden z parlamentarzystów PO i dodaje, że wiosenne wylaszczanie się Arłukowicza przynosi błyskawiczne efekty (...). Według informacji Arłukowicz został... morsem. Swoim znajomym opowiada, że podczas jednego zanurzenia się w lodowatej wodzie można zgubić aż 200 gramów. Były minister nie jest miłośnikiem wyciskania na siłowni, więc wyczerpujące ćwiczenia fizyczne zastąpił zdrowszą i lżejszą dietą. – Mówił nawet ostatnio, że sam robi sery i przywiązuje większą wagę do tego, co znajduje się na jego talerzu – opowiada znajomy Arłukowicza (...)”.