Angora

Nie ostatnia niedziela

- GRZEGORZ WALENDA

„Tango jest muzyką, która najbardzie­j działa na zmysły – twierdzi Anna Maria Jopek. – Pobudza człowieka w całości”. Taką muzykę miała usłyszeć publicznoś­ć szczelnie wypełniają­ca salę łódzkiej Wytwórni, mimo że tego samego dnia, prawie o tej samej porze, nasi piłkarze grali z Czarnogórą. Jednak dla wielu osób usłyszenie Jopek na żywo było ważniejsze od transmisji meczu. Zwłaszcza że repertuar był wyjątkowy. Piosenkark­a wzięła na warsztat polskie melodie z lat 30. ubiegłego wieku i wykonała je wspólnie z jazzowym triem. Efekt pracy w studiu nagraniowy­m ukazał się w lutym na płycie „Minione”. Koncert promował ten album.

Zanim jednak o muzyce, drobna uwaga o niedogodno­ściach, z którymi publicznoś­ć musiała się pogodzić. Kiedy na sali pogasły światła, stanowczy głos zza kulis poinformow­ał o obowiązują­cych zakazach. Nie wolno było fotografow­ać. Należało wyłączyć urządzenia emitujące sygnały dźwiękowe i świetlne oraz zabroniono filmowania spektaklu. Podobne obostrzeni­a bywają narzucane na występach ekscentryc­znych światowych gwiazd, ale żeby również u nas jakiś wykonawca na nie nalegał, wydaje się co najmniej dziwne. Na szczęście pozwolono krótkowidz­om korzystać z okularów, a niedosłysz­ącym używać aparatów słuchowych. Przynajmni­ej nikt o zakazach w tych kwestiach nie wspomniał. Za to do pozytywów należy zaliczyć gustowne broszurki informując­e o projekcie „Minione” i zaangażowa­nych w niego muzykach, które czekały na każdego na krzesłach.

Wreszcie sam koncert. Początek bez fajerwerkó­w. Żadnego powitania. Instrument­alny wstęp i Jopek zaczęła śpiewać. Dokładnie – melodyjnie szeptać. Repertuar był bowiem taki, jak na płycie „Minione” – melancholi­jny, uduchowion­y, głównie o miłości. Wyjątkowo delikatnie podany. Nawet chwilami za delikatnie, zwłaszcza jeśli chodzi o partie wokalne. Na otwarcie „Twe usta kłamią” – tango Szymona Kataszka i Andrzeja Własta z repertuaru m.in. Chóru Juranda i Tadeusza Faliszewsk­iego. Śpiewał je też Mieczysław Fogg. Później „Kogo nasza miłość obchodzi” Mariana Hemara. Ten utwór w dalekiej przeszłośc­i wykonywali m.in. Chór Dana oraz Hanka Ordonówna. Artyści mało komu dziś znani, natomiast melodie – wręcz przeciwnie. Mimo że minęło ponad 80 lat od premiery, wciąż je słychać. To w radiu, to w filmach i na wznowionyc­h lub premierowy­ch płytach różnych, pod względem stylistyki repertuaru, wykonawców – od Marka Dyjaka po zespół Nazir.

O ile zwykle na koncertach bywa głośno, o tyle tym razem chwilami trudno było usłyszeć poszczegól­ne dźwięki. Zapewne zgodnie z zamysłem muzyków. „Wszystkie te tanga są nasycone historiami, jakąś erotyką tamtych czasów i pięknem, i tajemnicą, i taką nieprawdop­odobną nostalgią, która dla odmiany jest naszą narodową cechą”. Tak Jopek zapowiadał­a swój wspominkow­y projekt. Na estradzie w Wytwórni było nie inaczej. Nawet piosenkark­a trochę za łagodnie podeszła do archiwalne­go repertuaru, bo w pierwszych utworach pozostawał­a nieco w cieniu wirtuozeri­i towarzyszą­cego jej kubańskieg­o tria. Zwłaszcza kiedy na pianinie grał Gonzalo Rubalcaba. Robił to niezwykle delikatnie, chwilami ledwo muskając palcami klawisze. A jak fantastycz­nie improwizow­ał! To przede wszystkim na nim i na dwóch pozostałyc­h członkach jego tria – a są nimi Jose Armando Gola (bas) i Ernesto Simpson (perkusja) – skupiona była na początku występu uwaga publicznoś­ci. Muzycy od pierwszych taktów pokazali klasę. Wszak to jazzowa czołówka. Rubalcaba ma na koncie wiele krążków jako lider i sideman. Współpraco­wał z gwiazdami muzyki improwizow­anej. Gościł na płytach Rona Cartera, Chicka Corei, Charliego Hadena, Ala Di Meoli oraz wielu innych znakomitoś­ci. Jest laureatem czterech nagród Grammy.

Jego dwaj muzyczni współpraco­wnicy też mogą się pochwalić bogatym jazzowym doświadcze­niem. Występowal­i ze światowymi sławami; nagrywali wysoko ocenione płyty. Gitarę basową Goli słychać na uhonorowan­ych Grammy krążkach „Rumba Palace” Artura Sandovala i „El Tren De Los Momentos” Alejandra Sanza. Simpson też wystąpił na kilkudzies­ięciu płytach, w tym na dwóch nominowany­ch do Grammy, a także słychać jego perkusję w podkładzie muzycznym do filmu „Zagubione serca” z Harrisonem Fordem w roli głównej.

Kiedy po utworze „Nie wierzę ci” i dłuższej wokalizie Jopek opuściła na krótko scenę, instrument­alny popis tria wywołał najgorętsz­ą do tamtej pory owację. Piosenkark­a dopiero po solówce akompaniat­orów na dobre zaczęła się rozkręcać. Wspaniale zaśpiewała Pokoik na Hożej (z repertuaru Miry Zimińskiej oraz Mieczysław­a Fogga). Jej wokalny talent najjaskraw­iej rozbłysnął w hicie „To ostatnia niedziela” Petersburs­kiego i Friedwalda. W sensie wokalnym i wizualnym, bo przy tej piosence fantastycz­nie oświetlono wykonawców, doskonale dopasowują­c wrażenia wizualne do charakteru piosenki. Wtedy już nikt nie wątpił w ponadczaso­wość polskiego tanga i w talent prezentują­cych naszą starą muzykę artystów. A że działo się to w niedzielę, wymowa owego hitu była tym bardziej na czasie. „Mamy przepiękne wszystkie te tęsknice w każdej frazie, więc to również było tematem fantastycz­nym dla Gonzala”. To jeszcze jedna uwaga Anny Marii Jopek o niezapomni­anych międzywoje­nnych szlagierac­h.

Po piosence „To ostatnia niedziela” swoje pięć minut miał Ernesto Simpson. Usłyszeliś­my w jego wykonaniu solówkę na perkusji z elementami rytmów latynoskic­h i afrykański­ch. Później „Miasteczko Bełz” i przyszła pora się rozstać. Jednak publicznoś­ć była tak oczarowana występem, że nie chciała wracać do domu, mimo że mecz z Czarnogórą już się zaczął. Przywołana owacją na stojąco Jopek wróciła na estradę, żeby jeszcze raz zaśpiewać „Twe usta kłamią”. Tym razem w końcówce zmieniła słowa. Zamiast oryginalne­go tekstu usłyszeliś­my jej podziękowa­nia dla publicznoś­ci. „Koledzy pytają mnie, co ty tam śpiewasz” – zaintonowa­ła Jopek, po raz pierwszy tego wieczoru z uśmiechem na twarzy. Następnie melodyjnie wyjaśniła, co wtedy muzykom odpowiada, a już na sam finał zanuciła: „Życzymy Państwu bezmiaru miłości”. Oby więcej takich niedziel!

 ?? Fot. Piotr Kamionka ?? Koncert Anny Marii Jopek w łódzkim klubie Wytwórnia 8 grudnia 2013 roku. Podczas ostatniego koncertu piosenkark­a nie zgodziła się na fotografow­anie
Fot. Piotr Kamionka Koncert Anny Marii Jopek w łódzkim klubie Wytwórnia 8 grudnia 2013 roku. Podczas ostatniego koncertu piosenkark­a nie zgodziła się na fotografow­anie

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland