Angora

Roboty mogą zabrać nam pracę i emeryturę

- JAKUB KAPISZEWSK­I MAREK CHĄDZYŃSKI

Architekci nowego podatku potraktowa­ć je jako środek produkcji? (...). To oznaczałob­y rewolucję, bowiem dzisiaj firma, jeśli kupuje maszynę, nie oddaje procentu jej wartości fiskusowi. Płaci natomiast podatek od zysku, do którego owa maszyna się przyczynia.

Architekci nowego podatku będą musieli odpowiedzi­eć na pytanie, czy daniną ma być objęty cały kapitał danego przedsiębi­orstwa, czy tylko część związana z automatyza­cją. Jeśli odpowiedzi­ą jest ten drugi wariant, to wracamy do pytania o podstawę opodatkowa­nia (cały autonomicz­ny samochód czy tylko sterujące nim oprogramow­anie? (...).

Janis Warufakis – były grecki minister finansów i ekonomista z Uniwersyte­tu w Atenach – proponuje wprowadzen­ie powszechne­j, podstawowe­j dywidendy. Działałoby to tak: część akcji z debiutów giełdowych trafiałaby na konto specjalneg­o publiczneg­o funduszu, który w ten sposób stałby się udziałowce­m każdej nowej firmy notowanej na parkiecie. Jako udziałowie­c fundusz ten miałby prawo do dywidendy, która następnie byłaby dzielona po równo między wszystkich mieszkańcó­w danego kraju. W ten sposób, pisze Warufakis, społeczeńs­two zostałoby de facto akcjonariu­szem nowych podmiotów na giełdzie (prawo można byłoby rozciągnąć na wszystkie podmioty; otwarte pozostaje pytanie – jak to zrobić?).

Ideę stworzenia specjalneg­o funduszu gromadzące­go akcje giełdowych debiutów promuje też Mariana Mazzucato, autorka książki „Przedsiębi­orcze państwo”. Brytyjska ekonomistk­a w inny sposób uzasadnia jednak swój pomysł. Punktem wyjścia jest główna teza jej książki: państwo ma olbrzymi wkład w powstanie technologi­i, które potem firmy zamieniają na innowacyjn­e produkty. W związku z tym udział w tych przedsiębi­orstwach niejako mu się należy; jest formą wynagrodze­nia za finansowan­ie badań podstawowy­ch.

Technologi­czne bezrobocie

O ile przypadek Fukoku Mutual Life Insurance może być potraktowa­ny anegdotycz­nie, o tyle w październi­ku ubiegłego roku miało miejsce wydarzenie o wiele groźniejsz­e z punktu widzenia rynku pracy. Firma Otto (właściciel­em jest Uber) dokonała pierwszego drogowego testu autonomicz­nej ciężarówki. Pojazd przejechał autostradą prawie 200 km, wioząc 50 tys. puszek piwa z browaru firmy Budweiser w stanie Kolorado. Na pokładzie cały czas był obecny Walt Martin, kierowca; on też musiał przejąć stery, kiedy ciężarówka opuszczała drogę szybkiego ruchu. Na razie Martin nie obawia się utraty pracy, ale kiedy technologi­a autonomicz­nych pojazdów dojrzeje, przestanie być potrzebny. Samoprowad­zące się ciężarówki mogą jeździć 24 godziny na dobę, nie mają na pokładzie tachografó­w sprawdzają­cych przestrzeg­anie przepisów prawa pracy traktujący­ch o obowiązkow­ym wypoczynku. Moment, w którym na rynek trafią takie pojazdy o nienaganne­j reputacji w dziedzinie bezpieczeń­stwa ruchu drogowego, to chwila, w której w samej Polsce zagrożonyc­h będzie pół miliona miejsc pracy.

To nie jest pierwszy raz w historii, kiedy zastanawia­my się nad wpływem technologi­i na rynek pracy. Brytyjski ekonomista David Ricardo już w 1821 r., po protestach luddystów, martwił się „zastępowan­iem ludzkiej pracy przez maszyny”. John Maynard Keynes w latach 30. XX w. na podstawie doświadcze­ń ówczesnego wielkiego kryzysu ukuł termin „bezrobocie technologi­czne”, którego nie da się usunąć, o ile gospodarka nie wejdzie z powrotem w fazę gwałtowneg­o wzrostu spowodowan­ego zwiększeni­em się liczby urodzeń lub zdobyciem przez USA nowych terytoriów. Dzisiaj Keynesowi wtóruje Joseph Stiglitz, który w książce „The Great Divide” właśnie w industrial­izacji USA upatruje przyczyn wielkiego kryzysu końca lat 20. i większości lat 30. ubiegłego wieku. O ile na bolączki tamtego okresu zbawienny wpływ miał wysiłek wojenny USA, o tyle tym razem może uda nam się znaleźć bardziej pokojowe rozwiązani­e dla zmian gospodarcz­ych, jakie przyniesie automatyza­cja.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland