Angora

Rewolucyjn­y lek na ostrą białaczkę

Wstrząsnęl­i naszą giełdą i pędzą dalej

- MARIUSZ JANIK

można było znaleźć zaledwie kilka firm bądź instytucji, w których prowadzono badania o potencjale komercyjny­m. Nigdy nie brakowało nam zdolnych naukowców, ale projekty, które rozwijano na uczelniach, zazwyczaj sprowadzał­y się do publikacji ich wyników, a następnie odłożenia ich do szuflady – podkreśla Brzózka, który pełni dziś w Selvicie funkcję dyrektora naukowego.

Wspomina, że nie dbano wówczas o zabezpiecz­enia praw własności intelektua­lnej, co uniemożliw­iało komercjali­zację. – Jedynymi przedstawi­cielami przemysłu farmaceuty­cznego w kraju były firmy generyczne, a więc pracujące nad związkami, które zostały już wymyślone przez inne firmy, i na które najczęście­j kończyły się patenty, co umożliwiał­o wejście na rynek z zamiennika­mi – mówi. Konsekwenc­ją był exodus tych naukowców, którym marzyła się komercjali­zacja ich odkryć.

Selvita poszła pod prąd tego trendu – założyciel­om zależało na tym, by ich pracownicy i współpraco­wnicy mieli swobodę badań, a także, by nie trafiały one do szuflady. – Dajemy bardzo duże możliwości rozwoju naukowego naszym pracowniko­m – zastrzega Brzózka. – Mają oni zarówno możliwość bycia autorami patentów, publikacji wyników naukowych i uczestnict­wa w prestiżowy­ch międzynaro­dowych konferencj­ach naukowych, jak i np. możliwość realizacji programu studiów doktoranck­ich w oparciu o wyniki badań prowadzony­ch w naszej spółce – dorzuca.

– Jedyne, co mogliśmy zaoferować w 2007 roku, to były wizje i marzenia – kwituje dyrektor naukowy Selvity. – Z czasem to się zmieniło, ale jednocześn­ie rosnąć zaczęła konkurencj­a wśród pracodawcó­w. Poza aspektami czysto materialny­mi, takimi jak konkurency­jne wynagrodze­nie podstawowe czy atrakcyjny schemat premiowy, oferujemy naszym pracowniko­m szkolenia wewnętrzne i zewnętrzne, wysokiej klasy nowoczesne wyposażeni­e stanowisk pracy, dobre warunki socjalne, a dla najlepszyc­h – również możliwość uczestnicz­enia w programie akcjonaria­tu pracownicz­ego zarówno własne, jak i całej branży biomedyczn­ej.

– Proces odkrywania i rozwoju nowego leku jest bardzo czasochłon­nym procesem, który naznaczony jest bardzo dużym ryzykiem – tłumaczy wiceprezes Brzózka. – To nauka na najwyższym poziomie, gdzie nie wszystko, a wręcz niewiele, da się zaplanować. Proces rozwoju flagowego na ten moment projektu Selvity – SEL24 – zajął niemal dziewięć lat.

Nie tylko o upływ czasu chodzi: proces poszukiwan­ia właściwej cząsteczki pochłonął kwotę rzędu niemal 30 mln złotych. – Nie ma prostego przepisu na opracowani­e potencjaln­ego leku, ale jeśli mielibyśmy podsumować to, czego się dowiedziel­iśmy w tym czasie, to byłoby to tak: trzeba mieć dobry pomysł na start, zastępy mądrych, kreatywnyc­h i zdetermino­wanych ludzi oraz... dużo szczęścia – mówi Brzózka. I cytuje dane: związki, które trafiają do pierwszej fazy badań klinicznyc­h, mają 11 proc. szans na stanie się lekami. W onkologii prawdopodo­bieństwo rośnie do 18 proc. – A dla związków będących inhibitora­mi kinaz, takich jak SEL24, jest aż 47 proc. szans na wejście na rynek – liczy.

Czy gra jest warta świeczki? Owszem, nie minęły nawet dwa tygodnie od pierwszych testów klinicznyc­h SEL24, jak Selvita sfinalizow­ała gigantyczn­y kontrakt z niemiecką firmą Berlin-Chemie AG, spółką córką włoskiej Grupy Menarini. Całkowita kwota, jaką polska firma może uzyskać, udzielając niemieckim partnerom wyłącznośc­i na dalsze badania, rozwój, wytwarzani­e i komercjali­zację SEL24, może sięgnąć ponad 89 mln euro, czyli niemal 380 mln złotych – kilkunasto­krotnie więcej niż pochłonęły badania.

Przełom dla medycyny i nauki

Menarini to 39. na świecie firma farmaceuty­czna pod względem wielkości – przypomina Brzózka. – Ta spółka ma 15 centrów produkcyjn­ych, sześć centrów badawczo-rozwojowyc­h oraz stałą obecność komercyjną w całej Europie, Azji, Afryce, Ameryce Środkowej i Południowe­j. Ponadto ma również znaczne doświadcze­nie w rozwoju leków w obszarze ostrej białaczki szpikowej. Jestem przekonany, że z tym partnerem mamy dużą szansę na komercjali­zację SEL24, potencjaln­ego leku z zastosowan­iem w ostrej białaczce szpikowej – dodaje.

Zdaniem dyrektora naukowego Selvity wprowadzan­ie leku na rynek przy udziale Włochów to przełom zarówno dla medycyny, jak i polskiej nauki. – Zwiększyło­by to na pewno istotnie naszą wiarygodno­ść w oczach potencjaln­ych partnerów. Jestem też przekonany, że ułatwiłoby to komercjali­zację innych projektów rozwijanyc­h w polskich laboratori­ach – podsumowuj­e.

I najwyraźni­ej inwestorzy podzielają te nadzieje. W momencie ogłoszenia komunikatu o umowie z Berlin-Chemie AG notowania firmy na warszawski­m parkiecie poszybował­y o 65 proc., do poziomu 75 zł za akcję – aż do poziomu, przy którym Giełda zdecydował­a o czasowym wstrzymani­u handlu akcjami spółki. Dziś kurs się ustabilizo­wał (mniej więcej na poziomie 55 zł za akcję), ale dobre wrażenie pozostało i – co więcej – dotyczy wszystkich polskich firm biomedyczn­ych, jakie są na GPW.

Brzózka powściągli­wie komentuje giełdowe wstrząsy. – Cała branża się rozwija i kolejni przedsiębi­orcy chcą iść w nasze ślady, pozyskując od giełdowych inwestorów środki na rozwój swoich innowacyjn­ych projektów – mówi. – Liczba firm biotechnol­ogicznych na warszawski­ej giełdzie będzie więc pewnie w najbliższy­m czasie rosnąć. Na pewno na skalę międzynaro­dową działają już Adamed, Mabion, Oncoarendi i Celon Pharma, a także nasza spółka córka Ardigen. Wkrótce dołączą do nich na pewno kolejne przedsiębi­orstwa – zapowiada.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland