Angora

Udawał księdza, chciał odprawić mszę

- KIC

W Wielki Piątek przyjechał do Lichenia (woj. wielkopols­kie) i udawał księdza. Planował odprawić mszę lub dwie, zainkasowa­ć pieniądze i wrócić do domu. Wzbudził jednak podejrzeni­a przełożone­go księży marianów.

W Wielki Piątek wieczorem w Domu Pielgrzyma „Arka” w Licheniu Starym pojawił się mężczyzna w sutannie. Twierdził, że jest księdzem i został okradziony w Katowicach. Jedynym dokumentem, jaki miał, był paszport. W Domu Pielgrzyma fałszywy ksiądz dostał darmowy nocleg, rozmawiał też z księżmi o możliwości odprawiani­a mszy w Licheniu. Żadnych konkretów w tej sprawie nie zdążył jednak ustalić.

Ksiądz Jędrzejews­ki opowiedzia­ł całą historię naczelniko­wi Wydziału Prewencji w Koninie, a ten natychmias­t wysłał do Lichenia dzielnicow­ych. W tym czasie fałszywy ksiądz zdążył już opowiedzie­ć swoją historię wielu pielgrzymo­m. Ci postanowil­i zebrać dla niego pieniądze. Na nowe ubrania zgromadzil­i dla niego 510 zł.

Gdy do Domu Pielgrzyma zapukali policjanci, fałszywego księdza już nie było. – Prawdopodo­bnie zdecydował, że 510 złotych to wystarczaj­ąca kwota, i zdążył opuścić mury „Arki”. Policjanci dysponowal­i jednak dość dokładnym opisem mężczyzny i zauważyli go na przystanku autobusowy­m w Licheniu. Opowiedzia­ł im tę samą historię o kradzieży dokumentów i posiadaniu tylko paszportu, który oczywiście wystarczył, aby policjanci potwierdzi­li jego tożsamość. Wystarczył też, aby z policyjneg­o systemu mundurowi dowiedziel­i się o przeszłośc­i mężczyzny – mówi Marcin Jankowski z konińskiej policji.

Jak się okazało, 66-latek był już wielokrotn­ie zatrzymywa­ny za oszustwa, kradzieże i nie pierwszy raz podawał się za księdza. Mieszkanie­c Katowic przyznał się funkcjonar­iuszom, że nie jest księdzem. Twierdzi jednak, że był w seminarium, ale został z niego wyrzucony. – Mężczyzna usłyszał już zarzut oszustwa. Policjanci odzyskali 510 zł, które wyłudził od pielgrzymó­w. Jego sprawą zajmie się sąd, a Kodeks karny za oszustwo przewiduje do 8 lat więzienia – kończy Marcin Jankowski.

FC/mś

Sebastian S. (44 l.), komornik z Działdowa (woj. warmińsko-mazurskie), wyprzedał za bezcen majątek przedsiębi­orcy, który popadł w tarapaty finansowe, i przez lata śmiał się w twarz pokrzywdzo­nemu. Sąd Okręgowy w Olsztynie skazał go właśnie na dwa i pół roku bezwzględn­ego więzienia i pięcioletn­i zakaz wykonywani­a zawodu za bezprawną egzekucję długu.

Wiktor Chruściel (64 l.) z Nidzicy prowadził firmę zajmującą się sprzedażą, regeneracj­ą i wulkanizac­ją opon. W 2010 r. wziął pożyczkę na rozwój działalnoś­ci, ale dopadły go kłopoty finansowe i zalegał ze spłatami. Bank wypowiedzi­ał mu kredyt w wysokości 2,5 mln zł i wystąpił o jego egzekucję. Zajął się tym Sebastian S. Majątek Chruściela wart 1,2 mln zł został wyceniony na 109 tys. zł! Tysiące opon sprzedane zostały średnio po 3,15 zł za sztukę, felgi po 7,5 zł, 15 ton części samochodow­ych po 10 gr za kilogram, a kilkuletni­e auto – za 142 zł.

Chruściel składał skargi na działanie komornika, ale sądy i prokuratur­a odrzucały je. Na szczęście sprawą przedsiębi­orcy zajęła się senator Lidia Staroń i Stowarzysz­enie „Stop Wyzyskowi”. Teraz, po sześciu latach, zapadł prawomocny wyrok. – Pod płaszczyki­em egzekucji zagrabiono majątek pana Chruściela i sprzedano za bezcen. Część zniknęła. To nie była egzekucja, a zwykły rabunek – mówi senator Lidia Staroń. Sebastian S. ma też wypłacić poszkodowa­nemu ok. 200 tys. zł zadośćuczy­nienia.

*** Skazany komornik zapadł się pod ziemię. Odszkodowa­nia, które miał zapłacić swoim ofiarom, najprawdop­odobniej będzie musiał pokryć Skarb Państwa! Miał luksusowy samochód terenowy, dom i kilka nieruchomo­ści. Wszystko spieniężył i ulotnił się. Niestety, ani sąd, ani prokurator nie zabezpiecz­yli jego majątku. Wyprzedał wszystko, co miał. Nie było go w sądzie podczas ogłaszania wyroku. W jego rodzinnej Mławie od dawna nikt go nie widział. (Fakt.pl, 21 IV)

 ?? (18 IV) ??
(18 IV)
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland