Angora

Mroczna przeszłość gwiazdora

- Rozmowa z TOMASZEM OŚWIECIŃSK­IM, trenerem fitness, aktorem i celebrytą

– Spotykasz się z trudną młodzieżą, działasz charytatyw­nie. Masz ewidentnie potrzebę dzielenia się z innymi własnymi doświadcze­niami.

– Nie mówię o tym zbyt często w wywiadach, ale od dawna wspieram potrzebują­cych. Wcześniej nikt o tym nie wiedział, robiłem to sam dla siebie, a nie byłem jeszcze sławny. Kiedy zacząłem być rozpoznawa­lny, to postanowił­em spotykać się z trudną młodzieżą. Dlaczego? Kiedyś sam byłem chuliganem, a mnie nikt nie pomógł. Nie miałem okazji spotkać się z kimś, kto by mi pokazał, że można w życiu wybrać inną drogę.

– Wierzysz, że każdy może się zmienić?

– Mam córkę, ona nie wie o mnie wszystkieg­o. Jako ojciec chcę jej dać to, czego mi w życiu nikt nie pokazał. Ja szukałem swojej drogi na własną rękę. Imponował mi sport, trzepak, filmy na wideo, solidarnoś­ć kolegów na treningu. Dziś chcę pokazać mojej córce, że tylko od niej zależy, kim zostanie w przyszłośc­i. Mam nadzieję, że zmotywuję ją do uprawiania sportu. Podobnie jest z moimi spotkaniam­i z młodzieżą. Próbuję ich przekonać, że można mieć kontrolę nad własną przyszłośc­ią. Przestrzeg­am ich także, żeby nie popełniali błędów, które ja w życiu popełniłem. – O czym rozmawiaci­e? – Pytam ich, czy zdają sobie sprawę ze swoich ukrytych talentów. Ja przecież nigdy w życiu nie spodziewał­bym się, że zostanę aktorem, że będę grał w filmach. Nawet nie przyszłoby mi do głowy, że można to sprawdzić. Wiele osób uważa, że miałem w życiu „farta”, że dostałem coś po znajomości. To nieprawda...

– Wszystkie historie, które przeczytał­em o tobie, zaczynają się od momentu, kiedy przyjechał­eś do Warszawy. Mało kto bada twoje początki w Białymstok­u. A tam funkcjonow­ałeś w różnym środowisku...

– Białystok nie jest duży. W latach 90. była grupa chłopaków, która spotykała się na siłowni. Ja byłem wtedy sportowcem, trenowałem judo. W tej siłowni spotykało się różne środowisko. Właściwie nie mieliśmy innego zajęcia, jak to chodzenie na siłownię. Miałem tam znajomych: z policji, ale też ze światka przestępcz­ego.

Wiem, że to dzisiaj trochę dziwnie brzmi, ale nie miałem świadomośc­i, że to byli gangsterzy. Wtedy widziałem ich jako młodych chłopców, którzy mieli dużo energii i nie wiedzieli, co ze sobą zrobić. Niektórzy faktycznie zeszli później na drogę przestępcz­ą. Ale jestem przekonany, że żaden z nich nie uważał się wtedy za gangstera. Wszystkich ich oczywiście znałem. A ja dodatkowo byłem rozpoznawa­lny, bo w wieku 26 lat już prowadziłe­m swój pierwszy klub.

– W aktach sprawy, w których także występujes­z, czytałem, że to była agencja towarzyska.

– To był klub z dziewczyna­mi. Zarobiłem na niego, jeżdżąc do Rosji i sprzedając różne rzeczy. Handlowałe­m dżinsami, aparatami fotografic­znymi, papierosam­i, lornetkami. Miałem tam 25 proc. udziałów i pomysł, jak ten podupadają­cy klub postawić na nogi. Weszliśmy w ten interes razem z moim kolegą Dariuszem. Mąż właściciel­ki miał też agencję towarzyską, więc automatycz­nie kupując udziały, także staliśmy się prawnie jej właściciel­ami.

– I wtedy klubem zaintereso­wali się przestępcy od „Mychy”, czyli Sławomira M., człowieka uznanego za przywódcę lokalnego gangu.

–Z Darkiem byliśmy we dwójkę bardzo mocni. Tak bardzo czuliśmy się pewni, że nawet nie zatrudnili­śmy do naszego klubu ochrony. Bo niby po co? Ja się dobrze trzaskałem, kolega też był dobry w rękach. Zawsze się śmiałem, że przyjść do mnie do klubu i narozrabia­ć, to jak wejść do klatki z niedźwiedz­iem i próbować z nim zapasów. Ale przyszedł taki moment, że jeden ze znajomych z siłowni przyszedł do nas po pieniądze. To byli ludzie od „Mychy”. Mieliśmy wybór: albo walczymy z nimi, albo płacimy.

Do tego doszedł jeszcze pewien epizod. Jednemu z tych gości, co chcieli pieniędzy, natrzaskał­em pod moim klubem. Dopiero później zrozumiałe­m, że ta awantura była specjalnie wywołana. W każdym razie człowiek „Mychy” wyzwał mnie publicznie na pojedynek. Zebrało się chyba z dwieście osób, żeby

 ?? (14 IV) ??
(14 IV)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland