Wrobiony w mafię?
Czy gang „Człowieka z lasu”, który miał terroryzować województwo świętokrzyskie, działał wyłącznie w wyobraźni świadka koronnego?
odnotowują wizyty funkcjonariuszy policji. Właśnie tych, o których mowa.
Koronne nieścisłości
Akty oskarżenia przeciwko Leszkowi Karpecie Prokuratura Okręgowa w Kielcach oparła na protokołach zeznań Zbigniewa W., któremu sąd przyznał status świadka koronnego. W. – człowiek z marginesu społecznego – zeznał, że był świadkiem oficer kieleckiej policji, który brał udział w rozpracowywaniu „Człowieka z lasu”. – Był gotów zeznać wszystko, aby tylko wyjść na wolność. Nawet my zwracaliśmy uwagę, że te zeznania są niespójne, a on gotów jest zeznać wszystko, byle tylko nie wrócić za kratki. Prokurator był jednak zdeterminowany, aby jego zeznania wykorzystać jako dowód w procesie. żona i matka jego dziecka wdała się w romans z oficerem kieleckiego CBŚ odpowiedzialnym za ochronę. Zbigniew W. i funkcjonariusz odpowiedzialny za jego ochronę stali się naturalnymi rywalami i zaczęli się nienawidzić.
„Znajomy” zabójcy
Dom Leszka Karpety stoi w Ciechostowicach przy głównej ulicy. Nie wygląda na willę szefa mafii. Skromny, piętrowy, drewniany domek odgrodzony płotem od sąsiadów. Barbara Karpeta, żona oskarżonego, zaprasza do środka. – Czy tak mieszka ojciec chrzestny gangu? – pyta. Tuż przy wejściu wzrok przykuwają puchary i medale należące do jej męża. – Leszek wywalczył te wszystkie trofea na ogólnopolskich zawodach hodowców gołębi – mówi. – Zawsze go to pasjonowało. Opowiada o mężu i długim, wspólnym życiu. Pamięta, jak któregoś ranka wpadli do nich funkcjonariusze CBŚ. – Cały dom nam przetrząsnęli, żeby znaleźć ślady przestępstw – wspomina. – Nawet mikrośladów szukali na odzieży i na dywanach, nic nie znaleźli. Rzeczy, które pobrali do badań, musieli później zwrócić. – Wszystko to plotki i pomówienia. Kilka lat temu prasa pisała, że Leszek się przyjaźnił z Tadziem (chodzi o Tadeusza G. – szefa gangu zabójców właścicieli kantorów – przyp. L.Sz.). – Mówiono nawet, że razem z nim na kantory napadał i ludzi zabijał – mówi żona „Człowieka z lasu”. – Gdzie tam, panie redaktorze, oni się z widzenia znali, bo przecież Tadek niedaleko stąd mieszkał. Tu są małe wsie, wszyscy się znają. W procesie „gangu kantorowców” Leszek Karpeta nie był nawet objęty aktem oskarżenia.
Wnętrze domu jest urządzone bardzo schludnie i elegancko. W salonie na głównej ścianie wisi bardzo cenna pamiątka rodzinna: czarno-białe zdjęcie ślubne Leszka i Barbary. – Bo my, panie redaktorze, normalną, szczęśliwą rodziną byliśmy