TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Oglądając przemądrzałych wybrańców narodu w jakimkolwiek telewizyjnym programie informacyjno-publicystycznym, jedno wiem na pewno – gdy przyjdzie im mówić, dyskutować o naszym największym sąsiedzie, wszyscy bez wyjątku, jak jeden mąż, unurzają go w błocie. Nie zostawią na Rosji suchej nitki, oplują dokładnie z góry na dół. Tak są zainfekowani nienawiścią. W tym temacie wśród polityków panuje pełna zgoda. O Rosji i Rosjanach należy wypowiadać się tylko ŹLE! Ta wstrętna, obrzydliwa i obraźliwa retoryka ma działanie terapeutyczne. Leczy z prowincjonalnych kompleksów i dowartościowuje nasz establishment, który nie cieszy się zbytnim poważaniem w Europie i świecie. Rusofobicznej klasie politycznej wtórują dziennikarze, komentatorzy i publicyści. Bez przerwy, z uporem maniaka, faszerują nas prymitywną, chamską, antyrosyjską propagandą. Każda informacja dotycząca sąsiada zza Buga, czytaj Imperium Zła, jest w polskich mediach, szczególnie elektronicznych, tak spreparowana, żeby jej wydźwięk był negatywny, jak najgorszy. Nawet gdy któryś z korespondentów mówi o pokazie mody w Petersburgu, wystawie motyli w Murmańsku, czy o czymś innym w ogóle niezwiązanym z polityką, to i tak w tej relacji znajdzie się cała masa ohydnych uszczypliwości, złośliwości, chichów i śmichów rodem z najgłupszych dowcipów o Rosjanach. Wypisz, wymaluj takich samych, jakie opowiadają o Polakach nasi przyjaciele Amerykanie, Anglicy, Francuzi i Niemcy. Przyglądam się temu wszystkiemu, co się dzieje na naszej scenie politycznej, medialnej, i nic z tego nie rozumiem! Czemu służy ten jazgot, to ujadanie, drażnienie i zaczepianie silnego i groźnego sąsiada. Jaką mamy korzyść z tej kretyńskiej polityki i debilnej propagandy. Otóż nie mamy żadnej. Wręcz przeciwnie. Gdy my zamrażamy stosunki z Rosją, działając na szkodę naszych przedsiębiorców, inne kraje UE, włącznie z Węgrami, układają się z nią, robią interesy i dobrze na tym wychodzą. Ale to są durnie i – w odróżnieniu od nas – nie wiedzą, co czynią!
Humor żydowski
Po jerozolimskiej ulicy idzie mama i prowadzi za rękę dwójkę chłopców. Spotyka ją znajoma:
– Dzień dobry, Saro! Jakie słodkie kruszyny! Ile mają lat?
– Ginekolog cztery, sześć. a prawnik *** Żydowska matka robi wymówki synowi: