Rozrywkowe małżeństwo
Z zespołu szkół w miejscowości Warlubie niedaleko Świecia trzeba było ewakuować blisko 700 osób. Pod samochodem jednej z nauczycielek zainstalowane było urządzenie, które wydawało dźwięk tykania.
Na miejsce sprowadzono saperów z zespołu minersko-pirotechnicznego z Komendy Wojewódzkiej Policji z Bydgoszczy. Wiele wskazuje na to, że to nie była atrapa, a mała bomba. – Nauczycielka, która przyjechała do pracy citroënem berlingo, znalazła pod swoim samochodem bańkę z jakąś substancją i mechanizmem tykającym jak budzik. Zaalarmowała dyrekcję, powiadomiona została policja. Ewakuowano wszystkich z zespołu szkół (przedszkole, szkoła podstawowa i gimnazjum) i z pobliskiego ośrodka szkolno-wychowawczego. Dzieci i uczniowie zostali rozwiezieni do swoich domów – powiedziała oficer prasowa Komendy Policji w Świeciu sierż. sztab. Joanna Tarkowska. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że w urządzeniu znajdowała się „substancja wybuchowa”. Rzeczniczka podkreśla jednak, że ostateczne potwierdzenie będzie możliwe po zbadaniu próbek w laboratorium (...). Całe urządzenie składało się z plastikowego pudełka i podłączonego budzika. Policyjni pirotechnicy, korzystając z robota, usunęli podejrzany ładunek spod samochodu. Następnie na pobliskim placu przeprowadzili eksplozję kontrolowaną, neutralizując w ten sposób ładunek (...). W sprawie został zatrzymany 42-letni mąż kobiety. Wiadomość z ostatniej chwili: wobec podejrzanego zastosowano trzymiesięczny areszt.
Do niecodziennej sytuacji doszło 10 czerwca o godzinie 13 w jednym ze sklepów sieci Biedronka w Jeleniej Górze. Klientem dyskontu był 73-letni pan Stanisław, który jest niewidomy. Obsługa sklepu odmówiła mu pomocy przy zrobieniu zakupów. Do akcji wkroczyli policjanci.
Funkcjonariusze z Komisariatu Policji w Karpaczu (...) pojawili się w sklepie na prośbę pana Stanisława (...). Pracownicy przyznali, że to sklep samoobsługowy. – Starszy pan od jakiegoś czasu robił zakupy w tym sklepie. Z reguły pomagano mu w sprawunkach, ale tym razem obsługa odmówiła pomocy, bo nie miała czasu.
– Pracownicy podkreślili, że ten pan powinien mieć opiekuna. Mężczyzna skontaktował się ze Społecznym Rzecznikiem Osób Niepełnosprawnych, który polecił zadzwonić na policję. I tak też starszy pan zrobił – mówi Edyta Bagrowska z policji w Jeleniej Górze. Na jego prośbę, by wyjaśnić sytuację, do sklepu pojechał patrol policji. St. sierż. Paweł Kozik i st. post. Mateusz Mrówczyński na miejscu ustalili, że faktycznie personel sklepu odmówił 73-letniemu mężczyźnie pomocy przy zakupach. W tej sytuacji policjanci nie tylko zrobili zakupy, ale również odwieźli pana Stanisława do mieszkania.