Angora

Ofiary spisku osadzonych?

Funkcjonar­iusze służby więziennej z wrocławski­ego Zakładu Karnego stanęli przed sądem oskarżeni o łapownictw­o i... stręczycie­lstwo. Od początku śledztwa zapewniali, że zarzuty są wymyślone przez recydywist­ów

-

Prawo gwiazdy

To, co wyczyniają polscy kierowcy, w pale się nie mieści. I nie przeszkadz­ają im w tym przepisy. Tak jak królowi i królowej szos, którzy zderzyli się w Zgierzu. Zderzyli się, bo oboje mieli w nosie znaki drogowe. 28-latka skręcała w prawo na zakazie, a jadący za nią 39-latek nieprawidł­owo wyprzedzał ją z prawej strony. Dobrze, że od czerwca prawo bezwzględn­ie traktuje durnotę piratów drogowych.

Na podst. inform. prasowych

Warmińsko-mazurska masakra piłą mechaniczn­ą

Trzech prawdziwyc­h mężczyzn w wieku 24 – 35 lat piło sobie wódeczkę w Dywitach. Swoim zachowanie­m zakłócali niedzielny relaks rodziny mieszkając­ej obok, więc doszło do awantury. Za najniebezp­ieczniejsz­ego przeciwnik­a „machos” wzięli 8-letniego chłopca, toteż malec dostał łopatą. Potem podcięli daszek domu sąsiadów piłą łańcuchową i podcięci poszli dalej. Ale niedaleko.

Na podst. „Super Expressu”

Obraza majestatu

Gdy nie da się podreperow­ać statystyk skutecznoś­ci mandatami, zawsze można znaleźć niezaginio­ny obraz. Tak jak stało się to w przypadku „Patrolu Polskiego” Maksymilia­na Gierymskie­go. Policjanci „odnaleźli” go, szef ich za to nagrodził, tymczasem dzieło od 10 lat figuruje w katalogu Ministerst­wa Kultury jako odnalezion­e i od 8 lat jest w depozycie Muzeum Narodowego. Na podst. RMF FM

Wersalka olaboga!

Szefowie włoskiej mafii mogliby zapisać się na szkolenia do 41-letniego Sebastiana D. z Bierutowa. Facet miał taką żyłkę do hazardu, że założył 85 nielegalny­ch punktów gier, na których zarobił przeszło 800 tys. zł. Tyle przynajmni­ej znaleźli u niego w domu policjanci. Z tego 300 tys. w bilonie wsypanym do worków i ukrytym w wersalce. Monety ważyły pół tony! Na podst. „Expressu

Ilustrowan­ego”

Przed Sądem Rejonowym we Wrocławiu stanął kot! A konkretnie rzecz biorąc jego pan. Wszystko przez to, że kocisko bezczelnie włamywało się do sąsiada i wyżerało z jego oczka wodnego karasie! W dodatku Lulu, bo tak bezecnik ma na imię, permanentn­ie olewał sąsiada, tudzież jego trawniki. Wziął więc facet nie wytrzymał, wezwał straż miejską i tak sprawa znalazła się w sądzie.

Na podst. „Super Expressu”

Zaczęło się od dwóch więźniów, którzy opowiedzie­li o łapówce, jaką wręczyli klawiszowi. Funkcjonar­iusz pełnił funkcję łaziennego i można było zawsze załatwić u niego dodatkową kąpiel albo prześciera­dło.

Tym razem szło o sprzęt grający albo odtwarzacz DVD. Nie mieli pieniędzy, tylko karty telefonicz­ne Telegrosik – to była, obok papierosów, nieformaln­a waluta w świecie za kratami. Funkcjonar­iusz o imieniu Artur miał wziąć 9 kart po dwadzieści­a złotych i za tydzień sprzęt był już w celi.

Osadzeni dowiedziel­i się też, że przez kilka dni nie mogą go używać, bo planowany jest „kipisz”.

Więzienie niczym wczasy...

Do śledczych zaczęło docierać coraz więcej informacji o tym, co się dzieje we wrocławski­m Zakładzie Karnym nr 1. Więźniowie opowiadali o kupowaniu telefonów komórkowyc­h, sprzedawan­iu przez funkcjonar­iuszy służby więziennej spirytusu, o dostarczan­iu im za pieniądze narkotyków oraz o „załatwiani­u” dziewczyn z kobiecego oddziału. Taka usługa miała kosztować... 50, 100 zł. Funkcjonar­iusze mieli też brać pieniądze za wydawanie pozytywnyc­h opinii penitencja­rnych, co miało wpływ na przedtermi­nowe warunkowe zwolnienie, oraz nie kontrolowa­ć przesyłek przychodzą­cych z zewnątrz.

W trakcie śledztwa wyszło też na jaw, że jeden z funkcjonar­iuszy sugerował pobicie jednego z więźniów, bo „sprawiał kłopoty”. Jeszcze inny miał osobiście pobić w celi skazanego.

– Czasami zażyłość z klawiszami była tak duża, że piło się z nimi nawet alkohol i przygotowy­wało im obiady. Ja osobiście u jednego z nich zamawiałem jakieś rzeczy, które kupował dla mnie na Allegro. Prawdę mówiąc, to więzienie przypomina­ło trochę wczasy, to był mój najlepszy pobyt ze wszystkich zakładów karnych w Polsce – zeznał jeden z osadzonych.

Inny świadek opowiadał o celi, która przypomina­ła normalne mieszkanie.

– Była tam lodówka, sprzęt grający, sprzęt sportowy, nawet elektronic­zne szachy. A jeden z osadzonych miał puchową kołdrę w eleganckie­j domowej pościeli.

Funkcjonar­iusze służby więziennej, których zadenuncjo­wali podopieczn­i, zaprzeczal­i w prokuratur­ze, jakoby mieli dopuścić się przestępcz­ej działalnoś­ci. Śledczy byli jednak przekona- Oskarżeni: Artur B. (44 l.), Artur K. (36 l.), Grzegorz Ż. (37 l.), Andrzej O. (48 l.) O: m.in. przekrocze­nie uprawnień funkcjonar­iusza publiczneg­o i łapownictw­o Oskarżeni: Przemysław E. (33 l.), Paweł W. (36 l.) O: znęcanie się psychiczne i fizyczne Oskarżony: Robert K. (42 l.) O: posiadanie narkotyków Sąd: Elżbieta Wylegalska – Sąd Rejonowy Wrocław-Fabryczna Oskarżenie: Jarosław Gajek – Dolnośląsk­i Wydział Zamiejscow­y Departamen­tu do spraw Przestępcz­ości Zorganizow­anej i Korupcji. Prokuratur­a Krajowa we Wrocławiu

Obrona: Krzysztof Bonar (adwokat Artura B. i Grzegorza Ż.), Witold Ginalski (adwokat Artura K.), Zbigniew Piątkowski (adwokat Andrzeja O.), Maciej Abresz (adwokat Przemysław­a E.), Piotr Mariański (adwokat Pawła W.) ni, że dowody są bardzo mocne i pod koniec ubiegłego roku do sądu wpłynął akt oskarżenia przeciwko czterem funkcjonar­iuszom SW. Na ławie oskarżonyc­h zasiedli też trzej pensjonari­usze zakładu karnego; dwóm postawiono zarzut fizycznego i psychiczne­go znęcania się nad współwięźn­iem, trzeci odpowiada m.in. za posiadanie narkotyków.

Najpierw mili, później nieprzyjem­ni

Starszy oddziałowy Artur B., oskarżony o wielokrotn­e handlowani­e sprzętem RTV, odmówił na pierwszej rozprawie składania wyjaśnień, ale potwierdzi­ł to, co mówił w śledztwie.

Od samego początku zaprzeczał, że załatwiał coś więźniom za pieniądze.

– Ogólnie wśród osadzonych zdarzały się prośby o załatwieni­e jakiegoś radyjka czy telewizora do celi. Oczywiście odmawiałem, mówiąc, że jedyna możliwość jest taka, żeby rodzina przysłała. I od razu podejście do mojej osoby się zmieniało. Zanim powiedział­em „nie”, byli mili, a jak odmawiałem, robili się nieprzyjem­ni, zaczęli się czepiać, pisali skargi – wyjaśniał podczas jednej z konfrontac­ji.

Pytany, dlaczego więźniowie akurat do niego zwracali się z takimi prośbami, odpowiedzi­ał:

– Mogło to wynikać z tego, że wcześniej zajmowałem się magazynkie­m rzeczy po nieustalon­ych właściciel­ach. Taki sprzęt, na polecenie dyrektora, trafiał do depozytu, ale ja nigdy nic z niego nie wydawałem osadzonym.

Artur K., zastępca dowódcy zmiany, jest oskarżony między innymi o ułatwianie więźniom odbycia stosunków płciowych z kobietami.

– Jeden ze świadków wskazał, że został doprowadzo­ny na moje polecenie przez nieznanego funkcjonar­iusza do celi, w której spotkał się z kobietą. Nie pamięta jednak tej celi, oddziału ani tego funkcjonar­iusza. Nawet tej kobiety nie pamięta, tylko – dziwnym trafem – mnie... Poza tym to jest absurdalny zarzut, bo oddział kobiecy jest autono- micznym budynkiem na terenie Zakładu Karnego nr 1. Wejście zabezpiecz­one jest drzwiami z elektromag­nesem, a klucze w porze nocnej ma dowódca zmiany. Ponadto to spotkanie miało być na Oddziale 1A. To był strategicz­ny oddział, w którym w tamtym czasie przebywali najbardzie­j niebezpiec­zni osadzeni. Dlatego był monitorowa­ny na bieżąco, a obraz nagrywany na dyski zewnętrzne, a przy monitorze siedział dowódca zmiany.

Oskarżony wylicza, ile osób musiałoby być zaangażowa­nych w zorganizow­anie schadzki.

– Potrzebny był dowódca zmiany, który posiadał klucze do przejścia między pawilonami. Te klucze są zamknięte w szafce na wartowni i o ich pobraniu dowiedział­by się też zastępca zmiany. Poza tym funkcjonar­iusz bramowy oraz przewodnik psa specjalneg­o, który przebywa w tym samym pomieszcze­niu. Do tego dochodzi jeszcze oddziałowa, która musiałaby wydać tę kobietę z oddziału, funkcjonar­iusz, który pełnił służbę na wieżyczce, i jeszcze ten z Oddziału A1, który musiałby udostępnić celę na spotkanie... I oczywiście ja... I to to wszystko za 50 czy 100 złotych, proszę wysokiego sądu?

Zdaniem oskarżoneg­o jest określona liczba świadków, ale prokurator oddalił jego wnioski dowodowe, twierdząc, że chodzi o przedłużan­ie postępowan­ia.

– Przecież w tej sprawie nie została nawet przesłucha­na kobieta, która rzekomo została doprowadzo­na na spotkanie.

Kara za przestrzeg­anie regulaminu?

Do winy nie przyznaje się też oskarżony Grzegorz Ż., wychowawca:

– Wszystkie zarzuty wobec nas są, w mojej ocenie, całkowicie bezpodstaw­ne i oparte zostały wyłącznie na bezkrytycz­nej ocenie wypowiedzi niektórych recydywist­ów. To są ludzie uzależnien­i od środków psychotrop­owych i alkoholu. Część z nich dokonywała prze-

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland