Fałszywa melodia prezesa Kurskiego
Jacek Kurski Salter. Od tego czasu licencję na produkowanie swojej wersji kupiło kilkadziesiąt krajów – od Australii, poprzez Włochy, Turcję czy Rosję, aż po Polskę. W przyszłym roku na Broadwayu ma mieć premierę musical oparty na idei programu. Trwają próby do spektaklu.
Na razie nie słychać nic, by autorzy amerykańskiego libretta przewidzieli postać prezesa telewizji publicznej z małego kraju nad Wisłą. Prezesa, który kiedyś nie bez powodu zyskał sobie przydomek „bulteriera Kaczyńskich”, bo zawsze słynął z bezwarunkowej wierności i posłuszeństwa obu braciom. Tylko raz, w 2011 roku, próbował przejąć władzę w PiS (a przynajmniej zwiększyć tam swoje wpływy), został jednak szybko wyrzucony z partii i musiał za to długo pokutować.
Po tak bolesnej nauczce Kurski
nie pozwoli sobie drugi raz na zdradę i zrobi wszystko, żeby zadowolić swojego politycznego patrona. A to oznacza także całkowite podporządkowanie publicznego nadawcy tonowi, jaki rozlega się z partyjnej siedziby przy Nowogrodzkiej. Na pierwszy ogień poszły programy informacyjne i śniadaniowe, teraz przyszła kolej na telewizyjną rozrywkę. Gdy gruchnęła wieść, że Kurski bierze się za program „Jaka to melodia?” od razu pojawiły się spekulacje, że obok polskich i zagranicznych przebojów będzie w nim można od jesieni usłyszeć także pieśni patriotyczne. Kurski w rozmowie z portalem wPolityce.pl wszystkiemu zaprzecza: „Kuriozalny fake (fałszywa wiadomość – przyp. ANGORA) o tym, że zastępujemy program popkulturowy „Jaka to melodia?” magazynem o pieśniach religijnych, patriotycznych, miał nas złamać, wzburzyć widzów i zmusić do wycofania ze zmian. Otóż chcę powiedzieć jasno, teraz i na przyszłość, że taka presja będzie zawsze nieskuteczna. Mimo tego szczególnego dementi, które da się sprowadzić do stwierdzenia: „Będą zmiany, ale nie takie, jak myślicie”, w tym miejscu pojawia się jednak drugie „ale”. Z nową wersją show nie chce bowiem mieć nic wspólnego jego wieloletni prowadzący Robert Janowski. Prezenterowi zaproponowano ponoć, by został etatowym pracownikiem TVP, a to była dla niego propozycja nie do przyjęcia. Janowski nie chce tracić wypracowanej przez lata niezależności. A jako człowiek na etacie musiałby zapewne brać udział także w innych projektach firmowanych przez telewizję. Być może prezesowi przyszłoby na przykład do głowy, żeby Janowski poprowadził galę disco polo, która – z namaszczenia samego Kurskiego – na dobre zagościła już na publicznej antenie. Telefon Roberta Janowskiego na razie milczy, przynajmniej ten, którego numer krąży teraz na dziennikarskiej giełdzie. Zapewne prezenter nie chciał znaleźć się w tyglu tej gorącej prasowej debaty. Wypowiedział się jak dotąd tylko raz, dla portalu Noizz.pl, i nie są to słowa, które stawiają szefostwo stacji w dobrym świetle. – O wszystkim dowiedziałem się z mediów, nikt mnie o tym nie uprzedził. Rzecznik TVP nie skontaktował się ze mną. Żal programu i widzów. Dla niektórych była to jedyna rozrywka. Dla niej włączali jeszcze TVP. Janowski dodaje, że o planowanych zmianach nie wiedziała także pracująca przy show ekipa: – Po 20 latach ludzie zostali pozbawieni pracy. Żal, bo stworzyliśmy fajną, muzykalną społeczność – mówi dla Noizz. Oficjalny profil prezentera na Facebooku w ostatnich dniach rozgrzał się do czerwoności: „Wielkie dzięki za wszystkie maile i wiadomości i, przede wszystkim, za wyrozumiałość, że pozostały one bez odpowiedzi. Wasze wsparcie jest bezcenne. Po niedzieli luzuję krawat i się do Was odzywam” – napisał pod najnowszym zdjęciem.
W sieci krąży już plotka,
że w nowej formule programu będzie kilku prowadzących, a jednym z nich miałby zostać wokalista Rafał Brzozowski. Na Twitterze Jacek Kurski zapewnia, że wciąż widzi Janowskiego w roli prezentera popularnego show: „TVP zaproponowała R. Janowskiemu dalsze prowadzenie JTM w dotychczasowej formule. Czekamy na jego odpowiedź”. Dementuję zatem nowe #fakenews” – napisał 12 czerwca. Pytanie tylko, czy można wierzyć prezesowi, któremu właśnie udało się pogrzebać Festiwal w Opolu, zakończyć współpracę z kabareciarzami i zerwać współpracę TVP z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. Jerzy Owsiak napisał wtedy emocjonalne słowa w liście otwartym do Kurskiego: „To, co Pan mówi o Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy i powodach, dla których Telewizja Publiczna nie grała razem z nami, jest nieprawdą! Nie po raz pierwszy zresztą utrzymuje Pan taką formę dyskusji z Polakami”. Jacek Kurski lubi grać na gitarze i śpiewać. Jeśli prezesowi Kaczyńskiemu przestanie podobać się melodia, która coraz żałośniej dobiega z budynku przy Woronicza, prezes TVP może zacząć cienko śpiewać. I obiecuję – #fakenews nie będzie żadnych