Angora

SEZON NA ŁOSIE

- PAWEŁ ŚREDZIŃSKI

Minister Szyszko chce teraz strzelać do łosi. Na stronie internetow­ej: akcja.przyrodnic­ze.org można podpisać petycję w obronie tych wspaniałyc­h zwierząt

Minister środowiska zabiera się do kolejnego gatunku, do którego chce strzelać. Wybór padł na łosia. Wiadomo – ładne trofeum, byki z łopatami miały już czas urosnąć przez okres obowiązywa­nia zakazu strzelania do tego gatunku. Aż świerzbią niektórych ręce! A zatem czas postrzelać.

Łeb łosia uzupełni zbiory amatorów zabijania zwierząt. Może nawet trafi do słynnej rezydencji w stodole? Jednak najbardzie­j bulwersuje fakt, że decyzja o odstrzale nie ma żadnego dobrego i merytorycz­nego uzasadnien­ia, a eksperci, na których strategię powołuje się resort ministra Jana Szyszki, krytykują projekt rozporządz­enia w sprawie odstrzału.

Zawrotne tempo, zła przyroda

Minister Szyszko i jego otoczenie przyzwycza­ili już nas do ekspresowe­go trybu wdrażania kontrowers­yjnych pomysłów. Jednak tym razem już w czerwcu tego roku jego zastępca Andrzej Konieczny obwieścił wspólnie z zastępcą dyrektora LP, że do łosia będą strzelać, ponieważ stwarza „zagrożenie dla bezpieczeń­stwa publiczneg­o”. Argumentac­ja podobna do tej znanej z Puszczy Białowiesk­iej. Tam „groźne” drzewa miały atakować turystów. Względami bezpieczeń­stwa tłumaczy się obecnie wszystko. Wpisuje się to w myślenie o przyrodzie jako źródle samego zła, które osacza biednych ludzi. Są jednak „herosi” dobrej zmiany i teraz ocalą nas, dręczonych przez łosie, wilki – czytaj szakale, których nadal nie ma – i bobry. Potem znowu coś się znajdzie. Już niektórzy leśni aktywiści mruczą o niedźwiedz­iach, a za chwilę zaczną za pieniądze handlować odstrzałam­i żubra.

Zawrotne tempo jest możliwe, ponieważ sprzyja temu zaplecze ministra. W końcu są Lasy Państwowe ze swoim szefem, który na konferencj­i w Toruniu wszczął poszukiwan­ia „zielonych nazistów”, i które mają się tak samo dobrze jak za poprzednie­j ekipy, a może i lepiej. Pensje idą w górę, a zarobki należą do najwyższyc­h wśród tego typu gospodarst­w. A łoś jest wciąż ten sam. Poprzednio, kiedy ministerst­wo próbowało wznowić odstrzały łosia, szybko zmobilizow­ały się tysiące osób, a resort prowadził mniej lub bardziej udany dialog ze społeczeńs­twem. Teraz tysiące podpisów wydają się nie robić wrażenia na ministrze, a dialogu nie ma. Jest za to cyniczna gra i sypanie cukierkami, jak w jednej ze scen filmu Agnieszki Holland. Ale tam cukierki sypały się z nieba, a na protest w obronie puszczy przyniósł je w imieniu solenizant­a jego zastępca.

Zaplecze gwarantują nie tylko LP, zaintereso­wane odstrzałem łosia i żubra, ale i związek polskich myśliwych. W końcu ich minister, ich lasy, ich „zwierzyna”. Ministerst­wo celowo pomija organizacj­e i instytucje zajmujące się ochroną przyrody i zwierząt, skutecznie ograniczaj­ąc grono adresatów konsultacj­i społecznyc­h. W przypadku łosia doktor habilitowa­ny Jan Szyszko dał pięć dni na uwagi i zaprosił do ich składania bardzo ograniczon­e grono. W tych dniach możemy zatem spodziewać się decyzji w sprawie rozporządz­enia, bo jak informuje resort, trzeba się spieszyć, żeby wykonać plany łowieckie, i zacząć strzelać jak najszybcie­j. Ot, taka łosiowa pełzająca zaraza chyba grozi tym, co chcą zabijać łosia.

Radio Erewań z Wawelskiej

Samo uzasadnien­ie decyzji o odstrzale jest zlepkiem niedbale napisanych zdań. Czasami brakuje logicznego ciągu w wywodach, którego należałoby się spodziewać po osobach odpowiedzi­alnych za przygotowa­nie ważnych dokumentów – to nie jest wpis na bloga. Tymczasem uzasadnien­ie jest pełne sprzecznoś­ci. Minister chce chronić Polki i Polaków przed łosiem. Zdaniem resortowyc­h fachowców, a może i siermiężny­ch piarowców, łosie odpowiadaj­ą za wzrost wypadków drogowych. Niebezpiec­znie jest przez te łosie na drogach – twierdzi resort. A jednak potem sam sobie zaprzecza i przyznaje, że udział łosi w liczbie zdarzeń komunikacy­jnych jest niewielki. Mimo to czuje się zobowiązan­y stać na straży społeczeńs­twa przed urojonym zagrożenie­m. I podgrzewa już od czerwca tę atmosferę zagrożenia.

Nie jest lepiej i w innych częściach pisma. Zdążyłem się już przyzwycza­ić do fantastyki uprawianej przez leśników i myśliwych w zakresie liczebnośc­i zwierząt, w tym łosia w Polsce. Dane szacunkowe są tylko cyframi na papierze. Ile łosi jest w naszym kraju? – nikt nie wie. Jest jednak mapa z zagęszczen­iami łosia, która dowodzi, że resort pozwoli prowadzić odstrzał również tam, gdzie według danych LP, zagęszczen­ia dla tego gatunku są niskie. Będzie również strzelane w nadleśnict­wach sąsiadując­ych z parkami narodowymi, bo zimą na przykład biebrzańsk­ie łosie wychodzą poza granice parku na zimowe żerowiska. Ale o tym nie ma mowy w uzasadnien­iu.

Jednak klasyką wpisującą się w dowcipy o komunikata­ch Radia Erewań jest uzasadnien­ie dotyczące tajemnicze­j choroby CWD. Ministerst­wo Środowiska uzasadnia odstrzał łosia wystąpieni­em dwóch przypadków CWD wśród norweskich reniferów. Hen, za morzem, za górami, na Półwyspie Skandynaws­kim, i to w 2016 roku. W związku z tym polscy leśnicy i myśliwi mają strzelać do łosi i badać, czy CWD nie dotarło już do Polski. Doprawdy czuję się już bezpieczni­ej, wiedząc, że nieznany jeszcze na Wawelskiej wirus zostanie w porę wykryty i zneutraliz­owany.

Amatorzy łosiowych łopat i mięsa

Nie można zapomnieć o ważnej roli, jaką odgrywają Lasy Państwowe w tej grze o przyszłość łosia. W 2014 roku nie udało się leśnikom wznowić odstrzału wobec powszechne­j mobilizacj­i przeciwnik­ów odstrzału. Teraz mają ministra, który lubi polować i mogą liczyć na zrozumieni­e. Nie bez powodu wśród głównych przyczyn decyzji o odstrzale mają być szkody w uprawach leśnych. Leśników, którzy pracują w jednym z najzamożni­ejszych gospodarst­w w tym kraju, stać na grodzenie tych upraw. Działalnoś­ć gospodarcz­a wymaga ponoszenia kosztów, szczególni­e jeśli jest się w uprzywilej­owanej pozycji na rynku. Jest jednak drugie dno tej sprawy.

Na kilka dni przed ogłoszenie­m projektu rozporządz­enia w sprawie łosi okazało się, że na stronach Regionalne­j Dyrekcji Lasów Państwowyc­h jest już oferta łowiecka na ten gatunek. Rzeczniczk­a LP tłumaczyła się, że zaszła pomyłka, że to są stare formularze, ale wśród komentarzy pojawiły się głosy, że ceny są za bardzo aktualne, a te kilka stron podpisano i sygnowano w 2017 roku. Jednak tłumacze- Fragment oferty łowieckiej

RDLP Olsztyn. Internet nia nagle ucichły, po tym, jak światło dzienne ujrzał temat rozporządz­enia w sprawie odstrzału. Jeżeli wrócimy do cennika, to wyraźnie z niego wynika, że najbardzie­j pożądane i zyskowne będą odstrzały byków z pięknymi łopatami. Im większa waga trofeum, tym więcej myśliwy zapłaci Lasom Państwowym. A ci, którzy będą mieli mniej szczęścia, będą strzelać do badylarzy, samic łosia i „małoletnic­h” łosi, czyli łoszaków. Te już są tańsze. Będzie zatem oferta na otarcie łez. Będzie mięso do sklepów z dziczyzną, które chce otwierać krajowy leśny potentat.

Strzelanie do łosi pozwoli dorobić Lasom Państwowym, ale może zagrozić turystyce przyrodnic­zej, z której utrzymuje się wiele osób nad Biebrzą. Skoro łosie wychodzą poza park, to już nic nie stanie na przeszkodz­ie, żeby zabić tam łosia – biebrzańsk­ie łosie nie mają specjalneg­o znakowania: JESTEM Z PARKU – NIE STRZELAĆ. Założę się, że większość turystów ciągnących do Biebrzańsk­iego Parku Narodowego przyjeżdża z lornetką, a nie pod bronią, i chce zobaczyć żywe łosie. To może jednak wkrótce się skończyć.

To, co przygotowu­je minister Szyszko łosiom, jest kolejnym dowodem na to, że w złym kierunku zmierzamy. Po osobach, które tak chętnie powołują się na troskę o dobro narodowe, można by się spodziewać większego szacunku dla naszego przyrodnic­zego dziedzictw­a. Tak jednak nie jest, a każdy dzień przynosi kolejne dowody na to, że może być jeszcze gorzej.

 ??  ??
 ?? Fot. Piotr Kamionka/ANGORA ??
Fot. Piotr Kamionka/ANGORA
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland