TELEWIZOR POD GRUSZĄ
W polskich telewizorniach emituje się sporo rodzimych seriali. Nie sposób je wszystkie na bieżąco oglądać i śledzić. Zresztą, mówiąc szczerze, nie ma takiej potrzeby. Szkoda na nie czasu. Ilość nie przeszła w jakość. Prawda, niestety, jest taka, że do tej pory nie udało się naszym twórcom filmowym nakręcić takiego serialu, który zyskałby miano autentycznego wielkiego przeboju. Żadna z telenowelowych produkcji nie przyciągnęła przed telewizyjne ekrany rekordowej widowni. Nie była na tyle fascynująca, ekscytująca, żeby widzowie z niecierpliwością czekali na kolejne odcinki. Taki serialowy hit w wolnej Polsce jeszcze nie powstał. Ciągle czekamy na niego. Mam nadzieje, że niebawem powstanie dzieło tej miary, co „Noce i Dnie”, „Dom”, „Kariera Nikodema Dyzmy”, „Chłopi”, „Czterdziestolatek”, „Alternatywy 4”, że o „Czterech pancernych” i „Klosie” nie wspomnę. Wprawdzie co jakiś czas słyszymy, że już niebawem na ekrany wejdzie wspaniały serial, który zelektryzuje widzów, ale filmowa rzeczywistość nie odzwierciedla tych reklamowych anonsów. Są oczywiście takie produkcje, które cieszą się popularnością, ale na miano evergreena nie zasługują. Obecnie dużo się mówi i pisze na temat realizowanego serialu o ekscentrycznej, legendarnej piosenkarce Violetcie Villas. Szum jest wielki, plotek jeszcze więcej, ale czy ta superprodukcja będzie strzałem w dziesiątkę, śmiem wątpić. Daj Boże, żeby zyskała chociaż taką popularność, jak telenowela o Annie German. Problem w tym, że nie znaleziono jeszcze aktorki, która potrafiłaby się wcielić w Villas. Oddać przekonująco jej charakter i ognisty temperament. Po castingu wytypowano aktorki Annę Ilczuk i Izę Miko oraz piosenkarkę Margaret, najbardziej przypominającą VV. Nie wierzę, że któraś z tych uroczych pań jest w stanie udźwignąć tę rolę. Obawiam się, że cała para pójdzie w gwizdek i serial o Villas będzie takim samym niewypałem jak „Bodo”. Oczywiście nie życzę tego twórcom. Kocham polskie kino i bardzo chciałbym się mylić.
McDonald przegląda sporządzony przez żonę spis wydatków. Wreszcie odkłada rachunki i zwraca się do niej:
– Musimy sprzedać psa. W przyszłości mogę sam szczekać.
*** – Słyszałeś, Steve – powiada Szkot do swojego przyjaciela – podobno benzyna ma zdrożeć?
– To czego się przejmujesz? Przecież nie masz samochodu. – Ale mam zapalniczkę.
*** Szkot mówi do syna: – Jak będziesz dzisiaj grzeczny, to pójdziemy do cukierni, żebyś sobie popatrzył na lody.
*** Szkoci są tak skąpi, że jedyną grą, na jaką mogą sobie pozwolić, jest gra słów.
*** Pytanie w teście na inteligencję: „Kupujesz towar po 12,25 funta, a sprzedajesz towar po 9,75. Czy zyskujesz, czy tracisz na transakcji?”
Odpowiedź: „Zyskuję na pensach, a tracę na funtach”.
*** W szkockiej rodzinie świętują powitanie Nowego Roku.
– Czy nie została nam buteleczka szampana z ubiegłego sylwestra? – przypomina się ojcu.
– A jakże, jest – uspokaja go żona. – Na przyszły Nowy Rok będzie jak znalazł.
*** Szkot poucza synka: – Gdyby na początku roku szkolnego pan profesor pytał cię, dlaczego nie masz atlasu świata, to wyjaśnisz, że tatuś ci go zaraz kupi, jak tylko sytuacja geopolityczna ostatecznie się ustabilizuje. Internet Zebrał: RK