Tyć czy nie tyć?
Tytułowe pytanie można z powodzeniem odnieść do rozterek związanych z nadmiarem kilogramów. Najnowsze badania pokazują bowiem, że lekka nadwaga może być nawet korzystna dla naszego zdrowia.
W 1972 roku Ancel Keys, opierając się na badaniach Adolphe’a Quételeta, zaproponował wykorzystywać wskaźnik masy ciała (BMI) do ustalania, czy ktoś ma niedowagę, nadwagę bądź otyłość. Od tamtego czasu jest on obowiązującym standardem. Przypomnijmy, że BMI wylicza się, dzieląc masę ciała przez wzrost (w metrach) do kwadratu. Uznaje się, że prawidłowa wartość powinna mieścić się w przedziale 18 – 25.
Jednak coraz więcej prowadzonych badań sugeruje, że o ile norma ta sprawdzała się ponad 40 lat temu, gdy nie mieliśmy do czynienia z epidemią otyłości, o tyle teraz warto zastanowić się nad jej zweryfikowaniem. Przed rokiem naukowcy z Danii stwierdzili, że posiadanie nadmiaru kilogramów nie jest obarczone takim ryzykiem przedwczesnej śmierci, jak jeszcze w początkach lat 70. Wykazali, że umiarkowana nadwaga może być nawet korzystna dla zdrowia, a nasze organizmy lepiej sobie radzą z jej konsekwencjami niż dawniej.
Ostatnio na łamach czasopisma „Journal of the American Medical Association” zamieszczono wyniki analizy blisko stu badań, które objęły prawie 3 mln osób. I także w tym przypadku okazało się, że wśród osób z lekką nadwagą (BMI 26 – 27) śmiertelność była niższa, niż się spodziewano. Rosła natomiast przy niedowadze i otyłości. Co ciekawe, największe korzyści z lekkiej nadwagi odnotowano w grupie osób w wieku 60 – 70 lat.
Mimo wszystko naukowcy są zdania, że uzyskane wyniki nie powinny sugerować ludziom, że mogą jeść do woli i nie przejmować się zdrowiem. Nawet jeśli nadmiar kilogramów nie jest dla nas tak szkodliwy jak kiedyś, to jednak nadal wiąże się często z obniżeniem jakości życia i niską samooceną, a co gorsze – pozostaje czynnikiem mogącym przyczynić się do powstania wielu chorób. Lepiej więc chyba trzymać swoją wagę w ryzach.