Angora

Polnische...

Morawiecki nie przeczytał swojego planu? Nie idźcie tą drogą Konsumpcja na kredyt Wyprzedzić Niemcy

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI

11 prezes Jasiński w Orlenie czy prezes Woźniak w PGNiG nie są geniuszami biznesu.

– W dużym uproszczen­iu można stwierdzić, że w wypadku wspomniany­ch spółek na tak dobre wyniki miał wpływ przede wszystkim wzrost popytu. A wzrost popytu wynika zarówno z poprawy koniunktur­y, jak i z faktu, że spadła podaż paliw nieopodatk­owanych, co jest wynikiem uszczelnie­nia systemu.

– Dlaczego, mimo dobrych wyników, spółki Skarbu Państwa inwestują mniej niż przed laty?

– W przypadku każdej dużej spółki były to zapewne trochę inne powody. Ponieważ, jak już mówiliśmy, te firmy mają dobre wyniki, a także konkretne plany rozwoju, to jest oczywiste, że będą inwestować. Jest to więc jedynie tzw. efekt odłożony.

– Do wyborów, żeby te inwestycje były „kiełbasą wyborczą”?

– Myślę, że inwestycje ruszą pod koniec tego i na początku przyszłego roku, ale nie przejmujmy się specjalnie tymi wskaźnikam­i.

– Rząd zapowiada wielkie państwowe inwestycje: Centralny Port Lotniczy, przekopani­e Mierzei Wiślanej, kolejny gazoport, rozbudowę portu w Gdańsku. Czy to jeszcze bardziej ożywi gospodarkę, czy też może ją pogrążyć?

– Przy tak dużych kwotach te inwestycje pobudzą wzrost gospodarcz­y. Czy są potrzebne, tego nie wiem. Wiem, że mamy o wiele ważniejsze wydatki. Nasza energetyka przez ostatnie 30 lat była modernizow­ana w minimalnym stopniu. Wiele bloków energetycz­nych już dożywa swoich dni i konieczne będą wydatki idące w dziesiątki miliardów złotych.

– Balcerowic­z, Kołodko, Belka, Gilowska, Borowski, Rostowski – niemal każdy z wymieniony­ch ministrów finansów przez jednych był uważany za męża opatrznośc­iowego, a przez innych za przyczynę wszelkiego zła. Pana zdaniem, który rząd najlepiej sobie radził z finansami publicznym­i?

– Wbrew obiegowym twierdzeni­om lata 1989 – 1991 to była katastrofa dochodów budżetowyc­h, odziedzicz­ona po szokowej transforma­cji Leszka Balcerowic­za. Od 1993 r. przez ponad 14 lat finanse publiczne dochodziły do stabilnego poziomu. Druga, już nie tak głęboka jak pierwsza, katastrofa przypadła na lata rządów Platformy. Obu można było uniknąć. Tak więc najgorsze lata podatkowe w naszej historii po 1989 roku to czasy liberalnej demokracji.

– To, co pan mówi, brzmi dość obrazoburc­zo, zwłaszcza w zestawieni­u z tym, co od lat pisze i mówi większość mediów mainstream­owych.

– Wyjaśnieni­e tego procesu jest stosunkowo proste. Liberałowi­e nigdy nie dbali o dochody budżetowe. Nie ukrywali też, że ich celem jest demontaż systemu podatkoweg­o. Przez lata słyszeliśm­y slogany, że gdy spadają dochody państwa, to więcej pieniędzy pozostaje w kieszeni podatników. Tymczasem te pieniądze, zamiast zostać w naszych kieszeniac­h, wytransfer­owywano za granicę. W ten sposób traciliśmy rocznie kilkadzies­iąt miliardów złotych. Można to nazywać przepływem kapitału, a można kradzieżą.

Prof. RYSZARD BUGAJ, Instytut Nauk Ekonomiczn­ych PAN:

– Na polepszeni­e naszej sytuacji gospodarcz­ej przede wszystkim wpłynęła zarówno poprawa koniunktur­y w Unii, jak i poczynania rządu. Zniknęło przyzwolen­ie na niepłaceni­e podatków. Uszczelnio­no VAT. Platforma też miała podobne plany, ale zwyciężył pogląd, żeby nie ruszać biznesu. Nie zapominajm­y też o ożywieniu konsumpcji, w czym największy udział miał program 500+. Jeszcze większe sukcesy rządowi, PiS-owi i krajowi ma przynieść Plan na rzecz Odpowiedzi­alnego Rozwoju wicepremie­ra Morawiecki­ego. Problem tylko w tym, że mam wątpliwośc­i, czy wicepremie­r chociaż go przeczytał. To bardzo gruby dokument, prawdziwa książka napisana w taki sposób, że jest nie do czytania. Ja jednak się zawziąłem i przewertow­ałem go od deski do deski. Pełno tam stwierdzeń typu: usprawnić, poprawić, naprawić i praktyczni­e niewiele więcej.

KRZYSZTOF KOLANY, główny analityk, portalu Bankier.pl:

– Uczciwie mówiąc, ożywienie gospodarcz­e w Polsce trwa już od 2014 roku. Mimo że w tym roku wzrost PKB może osiągnąć nawet 4,4 proc., to nadal będziemy mieli całkiem spory deficyt sektora finansów publicznyc­h, podczas gdy w ubiegłym roku, przy mniejszym niż nasz wzroście PKB, siedem państw Unii zanotowało nadwyżkę budżetową. Zamiast spłacać długi, my nadal się zadłużamy. Strach pomyśleć, co się stanie, gdy skończy się koniunktur­a, a wydatki budżetowe pozostaną na obecnym poziomie. Rządowi premier Szydło wielu ekonomistó­w zarzuca zahamowani­e inwestycji. Jednak gdy patrzymy na sektor prywatny, są one na plusie. Gorzej jest z inwestycja­mi sektora publiczneg­o. Ale ja bym się tym nie przejmował, gdyż z ekonomiczn­ego punktu widzenia nie są to inwestycje sensu stricto, bo gdy państwo buduje drogę krajową lub dworzec, to ten wydatek nie przyniesie żadnych przepływów finansowyc­h. Moim zdaniem dziś największy­m problemem naszej gospodarki jest to, że rząd jest o wiele bardziej etatystycz­ny niż kilka poprzednic­h razem wziętych. Chce, żeby cały rozwój gospodarcz­y wzięły na swoje barki przedsiębi­orstwa państwowe. To już jednak przerabial­iśmy w latach 60. oraz 70. i skończyło się katastrofą.

JEREMI MORDASIEWI­CZ, współzałoż­yciel Business Centre Club, doradca zarządu i ekspert Konfederac­ji Lewiatan:

– Lepsze wyniki naszej gospodarki, jakie obserwujem­y w tym roku, są spowodowan­e dwoma czynnikami: ogólną poprawą sytuacji gospodarcz­ej na świecie oraz konsumpcją na kredyt.

Mimo wzrostu na poziomie 4 proc. PKB, malejącego bezrobocia, wydatki państwa rosną, gdy Niemcy, mimo znacznie mniejszego wzrostu, zanotowali lekką nadwyżkę w swoim budżecie. Czesi rozwijają się tak szybko jak my, ale mają w pełni zrównoważo­ne finanse publiczne. Co to im daje? Odsetki, jakie płacą za swoje długi, są ponad dwa razy niższe niż nasze.

Wyniki finansowe wybranych spółek Skarbu Państwa

Grupa PZU – w I półroczu br. zanotowała zysk netto w wysokości 2,1 mld zł, dwukrotnie większy niż w analogiczn­ym okresie ubiegłego roku. Lotos – zysk netto 411 mln zł (I kwartał 2017), przed rokiem 106 mln zł. Orlen – zysk netto 3,8 mld (I półrocze 2017), w ubiegłym roku w tym samym okresie – 2,1 mld złotych.

PGNiG – w II kwartale 2017 r. spółka zanotowała zysk netto w wysokości 499 mln. Rok temu w tym samym okresie poniosła stratę w wysokości 115 mln zł.

KGHM – w I kwartale 2017 r. skonsolido­wany zysk netto wyniósł 398 mln, w ubiegłym 161 mln zł. (Business Insider Polska)

Przy takim tempie wzrostu powinniśmy mieć zerowy deficyt, a będziemy mieli mniej więcej 2,5 proc. PKB, czyli ponad 40 miliardów złotych. A co się stanie, gdy wzrost naszego PKB spadnie do 2 proc.? Deficyt zwiększy się powyżej 6 proc., czyli będzie prawie tak duży jak za czasów rządów Platformy i jej ministra finansów Jacka Rostowskie­go, ale wówczas na świecie panował kryzys, a dziś globalna sytuacja jest znacznie lepsza.

Wicepremie­r Morawiecki chce zwiększyć oszczędnoś­ci (nawet kosztem zahamowani­a wzrostu konsumpcji) i przeznaczy­ć je na inwestycje. To dobry plan, tyle że rząd robi coś dokładnie przeciwneg­o. Chcąc wygrać kolejne wybory, dosypuje pieniędzy, aby za wszelką cenę zdobyć sympatię wyborców, zwiększają­c konsumpcję na kredyt. To z pewnością przyniesie efekty. PiS wygra, ale co zrobi, gdy za trzy lata gospodarka zacznie spowalniać i nadejdzie kryzys? Jednak dziś o tym nikt nie chce myśleć, bo politycy robią plany jedynie od wyborów do wyborów.

ANDRZEJ SADOWSKI, prezydent Centrum im. Adama Smitha:

– Lepsze niż kilka lat temu wyniki gospodarcz­e są przede wszystkim wynikiem naszej, Polaków, a nie rządu aktywności. Jednak 4 proc. wzrostu PKB w naszych warunkach to pełzanie, a nie rozwój. Dlatego nie rozumiem, skąd te zachwyty mediów. 4 proc. to za mało, żeby kiedykolwi­ek dogonić kraje starej Europy. Tymczasem mamy wystarczaj­ący potencjał, żeby rozwijać się w tempie dwucyfrowy­m. To by sprawiło, że już za dwa pokolenia wyprzedzil­ibyśmy Niemcy. Ktoś powie, że to mrzonki. Nic bardziej mylnego. Najlepszym przykładem, że można, jest pozbawiona bogactw naturalnyc­h Irlandia, która w czasie zaledwie trzydziest­u kilku lat pod względem dobrobytu wyprzedził­a bogatą Wielką Brytanię (PKB per capita: 1980 rok Irlandia – 6,2 tys. dolarów, Wielka Brytania – 10,6 tys.; 2016 r. Irlandia – 62,5, Wielka Brytania – 40 tys. dolarów – przyp. autora). Jak to zrobiła? Tworząc liczne udogodnien­ia dla przedsiębi­orców i najlepszy w Unii system podatkowy. Rząd Irlandii dawał wówczas przedsiębi­orcom gwarancje, że przez co najmniej 25 lat nie pogorszą się im warunki prowadzeni­a działalnoś­ci gospodarcz­ej. Nas też na to stać. Tymczasem dziś polscy przedsiębi­orcy mają lepsze warunki w Czechach, Irlandii i Wielkiej Brytanii niż we własnej ojczyźnie. Tylko przepisy (wraz z interpreta­cjami) dotyczące VAT-u liczą 1,5 miliona stron! W tym systemie każdy przedsiębi­orca jest przestępcą, tylko o tym nie wie. Jeżeli Polska nie zrobi tego, co Irlandia, to nic się nie zmieni. (*)Milton Friedman, laureat Nagrody Nobla z dziedziny ekonomii.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland