Czas na czarną listę pracodawców
W jednej z firm produkujących panele ogrodzeniowe każdy pracownik musi zgłaszać kierownikowi albo brygadziście, że idzie do łazienki. Normą jest pomiatanie pracownikami. Stąd duża rotacja. Braki kadrowe próbowano łatać pracownikami z Ukrainy. Ale ci wcale nie chcieli znosić złego traktowania i szybko się zwalniali. Płace są niskie, a wymagania olbrzymie. „Aby jakoś wyjść z wypłatą, musieli przez cały miesiąc robić nadgodziny, tak to wychodziło 1900 zł. Jeżeli ktoś nie chciał przychodzić na nadgodziny, to były wielkie żale i pretensje, i straszenie, że nie będzie podwyżki. Ostatnie podwyżki były po 40 groszy do godziny, a i tak nie wszyscy pracownicy dostali, bo „za dużo chorowali”, pisze zwolniony z pracy kierownik. Zarzucono mu, że za dużo rozmawia z pracownikami i ogólnie jest „zbyt ludzki”.
„Magazynierzy pracowali cały czas na dworze”, pisze dalej zwolniony kierownik, „jako ochronę przed deszczem firma postawiła z wielkim bólem wiatkę, gdzie nawet jeden człowiek się nie schowa. Bo ona ma być do pisania na stojąco, a nie do wygodnej pracy. Żal mi było tych chłopaków; jak któryś chciał się schować, to krzyki i wyzwiska. Jeden z magazynierów jadł po przerwie pomarańczę, to kierownik wrzeszczał, że przerwa już była. A sam je, kiedy mu się podoba.
Warunki pracy w firmie są ciężkie, pracownicy ręcznie muszą targać ciężkie profile i gotowe elementy. Trzy osoby pchają wózki załadowane stalowymi elementami, bo w firmie nie ma akumulatorowego paleciaka do przewożenia ciężkich palet. Wszystko ręcznie. Później byli zdziwieni, że pracownicy chorują. Pracownik, jak chciał urlop, to musiał powiedzieć 5 dni wcześniej i jeszcze były żale i pytania, czy jest potrzebny. A jak coś wypadło, to tylko na żądanie albo pracownicy chodzili na zwolnienia lekarskie, byli strasznie zdziwieni, że mają taką absencję na produkcji”.
Kiedy zabrakło chętnych do pracy mężczyzn, zaczęto zatrudniać kobiety. „Kierownicy traktowali je jak zło konieczne i śmiali się, gdy którąś doprowadzili do płaczu”.
Nikt w okolicy nie chce tam pracować. Mają wciąż braki kadrowe. Gdzie możemy, tam ostrzegamy przed tą firmą.
Kilka dni temu zadzwoniła do mnie pani Grażynka ze skargą, że były pracodawca nie chce jej wypłacić wynagrodzenia za 13 dni niewykorzystanego urlopu. Zadzwoniłem do niego. Był bardzo uprzejmy. Po tym telefonie niezwłocznie wypłacił jej 1000 zł. Można? Można.
Chłopiec nie był jedynym pacjentem na oddziale z takim rozpoznaniem. Dzieciom zagrażają nie tylko gry, ale także niektóre teledyski oraz filmy. Sprawdziliśmy, po które z nich lepiej nie sięgać.
To miał być świetny wypad na pożegnanie wakacji. Urodziny cioci pod Brodnicą (woj. kujawsko-pomorskie), a tam trzech starszych kuzynów, ognisko, jezioro i las. Piątkowy wieczór był udany. Dorośli śmiali się w ogrodzie, dzieciaki zaglądały do nich, żeby zjeść coś z grilla, ale większość czasu siedziały w domu przed laptopem albo konsolą. Wszyscy poszli spać około północy.
– Przebudziłam się przed godz. 9 w przyczepie kempingowej z wizją błogiego dnia przed nami. Grzało słońce, Franuś i mąż spali obok – opowiada pani Kasia z Zielonki pod Bydgoszczą.
Nagle Franek zaczął wydawać dziwne dźwięki. – Najpierw myślałam, że to przez sen, ale nie mogłam go dobudzić. Gdy mąż się zerwał, Franek zaczął sztywnieć i drżeć, dygotało całe jego ciało – relacjonuje. – Miał zaciśnięte pięści i charczał, jakby się dusił. Oczy mu odpłynęły, nie mogliśmy z nim nawiązać kontaktu.
Ojciec Franka, przekonany, że syn ma atak padaczki, włożył mu palec do buzi. – Miał sztywno zwinięty język i szczękościsk, którym miażdżył mój palec – opowiada pan Tomasz. – Próbowałem odsunąć mu język i wywołałem
Mirosław Zajdel i Robert Ciężabka to jedyni reprezentanci naszego w kraju na 31. Mistrzostwach Świata w Grach Matematycznych i Logicznych w Paryżu. Mirosław zajął 1. miejsce w kategorii GP (dorośli niebędący zawodowymi matematykami), a Robert 7. w kategorii L2 (studenci i uczniowie klas pomaturalnych). Ciężabka jest studentem 4. roku matematyki stosowanej na Akademii Górniczo-Hutniczej. Zajdel, absolwent AGH, doktor informatyki, pracuje jako tester oprogramowania w Motorola Solutions.
Sukces obu panów jest tym bardziej znaczący, że po raz pierwszy od 15 lat nie odbyły się mistrzostwa krajowe.
– Jako że polskiej części w tym roku nie było, napisałem wraz z kolegą Robertem Ciężabką do organizatorów z prośbą o umożliwienie nam startu. Odpisał przewodniczący francuskiej komisji konkursowej pan Michel Criton, że przygotują dla nas zestawy zadań. u niego odruch wymiotny. Wtedy odzyskał przytomność.
– Franek wymiotował, płakał i pytał przerażony, co się z nim stało.
„Nie umrzesz, kochany! Jak masz na imię? Ile masz lat? Jaki mamy samochód?” – wypytywał tata. Franek znał odpowiedzi na wszystkie pytania. Wrócił. Pogotowie było już w drodze. I chociaż podstawowe badania w karetce wyszły dobrze, rodzice Franka dygotali ze strachu.
Pogotowie zabrało Franka do szpitala w Brodnicy. – Pierwsze pytanie lekarza w izbie przyjęć było, czy Franek na coś choruje, a drugie – czy grał wczoraj w gry komputerowe. Zdębiałem – przyznaje pan Tomasz, który zawodowo związany jest z komputerami. – Kiedyś mignęło mi przed oczami, że granie może wywołać atak epilepsji, ale sądziłem, że dotyczy to tylko chorych na padaczkę – dodaje.
Jednak na oddziale w Brodnicy rodzice chłopca poznali 15-letniego Pawła, który też trafił do szpitala po nocy spędzonej przed komputerem. Opowiadał, że grał do trzeciej w nocy. Rano obudziła go siostra. Paweł pamiętał, że wstał z łóżka, a potem nie wiedział, co się z nim stało. Siostra znalazła go nieprzytomnego na podłodze. Na dodatek upadając, uderzył się w głowę.
Marzena Wesołowska, kujawsko-pomorski konsultant wojewódzki do spraw neurologii dziecięcej, zaznacza, że hasło „padaczka komputerowa” nie istnieje w nomenklaturze medycznej. Jednak Etap korespondencyjny był po francusku i musieliśmy sobie radzić sami z tłumaczeniem, co nie było takie proste, bo choć ja znam trochę język francuski, to zostawała kwestia interpretacji niuansów matematycznych. W kolejnych etapach dostawaliśmy zadania przetłumaczone na język polski, ale z kolei system częstotliwość występowania tej formy epilepsji została rozpoznana.
– Takie napady padaczkowe mogą zdarzyć się również w związku z przebywaniem przed monitorem telewizora – uzupełnia specjalistka. Wynikają jednak z łącznego występowania kilku czynników.
Zasadniczy to fotowrażliwość, czyli genetycznie uwarunkowana wrażliwość mózgu na tzw. mrugające światło. Kolejnym czynnikiem jest używanie ekranu komputera i telewizora o niskiej częstotliwości odświeżania ekranu, gier z migotaniem ekranu, szybko zmieniających się barw itp.
– Część nastolatków, u których wystąpił napad, gra w nocy, po ciemku, pozbawiając się snu w naturalnym cyklu dobowym – wyjaśnia neurolog. – Dla większości pacjentów napad padaczkowy przed komputerem jest pierwszym w życiu. Gdyby używali komputera w ciągu dnia, w jasno oświetlonym pomieszczeniu i raczej krótko oraz gdyby ograniczyli ekspozycję na gry, mogłoby nigdy nie dojść do ujawnienia się padaczki.
– Dla dzieci to fajna zabawa, jednak okazało się, że może mieć straszne konsekwencje. Nie miałam o nich pojęcia, bo sama nigdy nie grałam na komputerze – mówi mama Franka.
Producenci gier komputerowych i konsoli takich jak Play Station czy Xbox zabezpieczają się przed pozwami sądowymi, dołączając do instrukcji obsługi ostrzeżenia o padaczce komputerowej. internetowy, w którym etapy były prowadzone, był po francusku. Ostatecznie po ocenie naszych rozwiązań dostaliśmy obaj zaproszenie na finał w Paryżu – relacjonuje Zajdel.
W finale brały udział 222 osoby z całego świata. Zmagania trwały dwa dni. Na oficjalne rozdanie nagród wszystkie reprezentacje przybyły w kolorowych strojach w barwach narodowych. W mistrzostwach do tej pory wzięło udział milion osób. A.P.