Ghardaia jest starożytnym algierskim zespołem średniowiecznych miast
Dziś to największy kraj na kontynencie afrykańskim, bo do 2011 roku był nim Sudan. Leży nad Morzem Śródziemnym, a jego wymiary to mniej więcej dwa tysiące na dwa tysiące kilometrów. Kraj osiem razy większy od Polski przy zbliżonej liczbie mieszkańców. Jeden z najbardziej atrakcyjnych krajów kontynentu.
Zabytki sprzed tysięcy lat, śródziemnomorskie plaże, bajeczna Sahara i egzotyczna kultura. Niestety, problemem jest procedura wizowa. Jeżeli wizę uda się załatwić, to może zniechęcić problem bezpieczeństwa, czyli widmo islamskich ekstremistów. Wszyscy, w tym polski MSZ, odradzają podróży na pustynię oraz na wschód od Algieru, z powodu porwań obcokrajowców przez islamistów. Większość wyjazdów do Algierii jest jednak bezproblemowa.
Swobodne podróżowanie jest możliwe tylko na północ od miasta Ghardaia. Każdy turystyczny wyjazd na pustynię wiąże się z opieką przewodnika, a podczas jazdy z północy samochodem niezbędna staje się eskorta policji. Wyprawa na południe bez przewodnika kończy się kłopotami, bez względu na to, czy podróżuje się autobusem, czy drogą powietrzną. Z autobusu wysadzą na pierwszym punkcie kontrolnym, a na lotnisku zawrócą nas do samolotu, którym się przyleciało.
Kiedy jechać?
Z powodu wysokiej temperatury podróż na pustynię najrozsądniej odbyć od września do końca kwietnia. Klimat od strony morza do Atlasu może zmienić potoczne wyobrażenie... o afrykańskich tropikach. Można się zdziwić, gdy w czasie podróży będzie w Algierze temperatura podobna do temperatury w Polsce. Na północy w lecie temperatura zwykle nie przekracza 35 stopni, zaś zimą nie spada poniżej zera. Jedynie śnieg będzie zjawiskiem równie prawdopodobnym jak manna z nieba.
Algieria wcale nie jest tylko pustynią, jak powiedziałby uczeń, zerkając na globus. Północny region śródziemnomorski oddzielają od Sahary grzbiety Atlasu. Dopiero za Atlasem roztacza się najprawdziwsza Sahara, z piaszczystymi wydmami na wschodzie i zachodzie... oraz przepięknymi górami na południu.
Ghardaia jest starożytnym algierskim zespołem średniowiecznych miast, 600 kilometrów w głąb Sahary. Prawdziwe mozabickie „pentapolis” – grupa pięciu wzajemnie ze sobą powiązanych ośrodków miej- skich: Ghardaia, Beni Isguen, Melika, Bou Noura i El Ateuf. Dotarłem tu autobusem, niezłą drogą wijącą się przez skalisto-piaszczystą pustynię, mijając, wbrew pozorom, wsie i miasteczka. Byłem zdziwiony tym, że po wyjeździe z Algieru prawie przez 300 kilometrów w głąb pustyni jechałem przez w pełni zagospodarowane tereny zielone.
Ghardaia w przyjemnym październikowym ciepełku (około 30 C) witała nas zaskakującymi kolorami biało-różowo-beżowymi i niesamowitą zabudową. Wsie i miasteczka leżą na niskich pagórkach w dolinie okresowej rzeki Wabi Mzab. To prawie identyczne „miniaturowe cytadele”, otoczone wysokimi murami obronnymi, zbudowane wokół meczetu, z minaretem w kształcie stromej piramidy. Zwarta zabudowa z labiryntem wąskich uliczek i przejść wykonana jest wokół meczetu po okręgach i rozciąga się aż do murów.
Ważny jest centralny arkadowy plac – rodzaj rynku, ze sklepami wokół i we wszystkich odchodzących uliczkach. Plac pełni dodatkowo rolę targu ze straganami ( w określonych porach) oraz inne funkcje, poza publicznymi, na przykład bazaru ze starociami. Za murami znajdują się rozległe cmentarze, gdyż miejsce grzebalne wykorzystuje się tam tylko raz. Ghardaia posiada doskonale zachowaną współczesną architekturę. Od 1982 roku jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Budowle z charakterystycznymi tarasami i arkadami zbudowano z piasku, gliny i gipsu. Zespół starożytnej Ghardai obrósł przedmieściami, wsiami i miasteczkami, zbudowanymi już we współczesnym, arabskim stylu. W odległości 45 i 110 kilometrów znajdują się jeszcze dwa inne starożytne miasta – Berriane i El Guerrara. Mieszkańcy obu miast formalnie przynależą do Związku Mozabickiego, ale – w przeciwieństwie do pięciu miast głównych – są bardziej otwarci. Wpuszczą do meczetu, zaproszą do domu.
W ciągu jednego-dwóch dni można zwiedzić wszystkie miasta leżące blisko siebie. Jeżeli przyjedzie się tu samemu, do zwiedzania niektórych z nich trzeba wynajmować przewodników, bo kiedyś miasta Mozabitów stawiały taki warunek. Obecnie taki obowiązek przetrwał jedynie w Beni Isguen – tu trzeba poczekać przy głównej bramie oraz mieć kilka dolarów na opłaty za wstęp i przewodnika. Przewodnik niezbędny jest również przy zwiedzaniu „Palmeraie” – labiryntu ogrodów palmowych, położonych na zachód od Ghardai, które – poszatkowane glinianymi murami – należą do różnych mieszkańców. Trwały akurat zbiory daktyli i poczęstunek, czasami z kozim mlekiem, był całkiem naturalny.
Odrębna tożsamość Mozabitów przejawia się w tradycyjnych strojach. Kobiety zamężne – według zasad religijno-społecznych – powinny zakry- wać twarz w miejscu publicznym. Ale same wybierają, czy i w jaki sposób to zrobią. Stroje kobiet w większości są białe, choć zdarzają się i w innych kolorach. Bywają także stroje europejskie, ale raczej bez mocno odkrytych miejsc. Panuje całkowity zakaz golizny w obrębie miast za murami. Obowiązują zasady podobne do zasad obowiązujących podczas wizyt w świątyniach. Mężczyźni tradycyjnie noszą pumpiaste, zaprasowane w fałdki luźne spodnie – saroual laubia i nakrycie głowy, zwane chechia. Uwaga: w tym rejonie Sahary bezwzględnie zakazane są fotografowanie osób (bez ich zgody) oraz nieodpowiedni strój.
Nie spodziewałem się takiej perły z minionej epoki, trwającej w XXI wieku, wydawałoby się zagubionej gdzieś na ogromnej pustyni. Miasto jest niepodobne do innych, nie tylko afrykańskich. Żyje tu około 150 tysięcy mieszkańców kierujących się własnymi zasadami, poczynając od religijnych, społecznych, a kończąc na tym, że Mozabita jest pod opieką swojej społeczności w dziedzinach: edukacji, pracy, małżeństwa. Przykładem jest tworzenie grupy wolontariuszy do budowy domu.
W X wieku naszej ery muzułmańska sekta Mozabitów uciekła na pustynię przed prześladowaniami ze strony ortodoksyjnych muzułmanów. Wraz z Maurami zbudowali w kolejnych wiekach obronne oazy, a właściwie wsie-miasta, które doprowa-