Angora

Czyściciel­e wciąż robią co chcą

- PIOTR IKONOWICZ JKT

Elwira Majewska jest działaczką Kancelarii Sprawiedli­wości Społecznej w Gdyni. Nazajutrz po otwarciu, dzięki jej staraniom, biura KSS na Wzgórzu Orlicz-Dreszera odwiedził ją czyściciel kamienic, który sprzedał jej dom, zatajając, że bez gruntu. Zapłaciła mu więc 65 tys. zł za dom, z którego jest teraz wyrzucana przez właściciel­i ziemi. Mimo to cwany spekulant domagał się w sądzie więcej pieniędzy, ale sąd jego pozew oddalił, uznając, że transakcja była oparta na szwindlu. Wściekły przyjechał do jej domu i zaczął wraz z grupą swoich pracownikó­w wyrywać okna i drzwi z futryn u sąsiadów oraz dewastować mieszkanie, m.in. poprzez wyrwanie grzejnika ze ściany. W mieszkaniu znajdowali się lokatorzy, osoby w starszym wieku. Gdy pani Elwira wybrała numer policji, lider grupy Zbigniew uderzył ją w twarz i wyrwał telefon. Pani Elwira uciekła do swojej części domu, napastnik ruszył za nią. Wezwana na miejsce zdarzenia policja podjęła interwencj­ę. Zbigniew K. został wylegitymo­wany. Jednak po konsultacj­i telefonicz­nej funkcjonar­iusze odstąpili od dalszych czynności i pozwolili swobodnie napastniko­m odjechać wraz ze zrabowanym mieniem. Uznali, że nie doszło do żadnego przestępst­wa. Pani Elwira po zdarzeniu udała się na komisariat, by zgłosić zawiadomie­nie o popełnieni­u przestępst­w: naruszenia miru domowego, zniszczeni­a i kradzieży mienia.

Po naszej interwencj­i, policja przestała już utrzymywać, że sprawa ma charakter wyłącznie sporu cywilnopra­wnego. Na miejsce zdarzenia przejeżdża­ją technicy policyjni i wszystko mierzą i fotografuj­ą. Do podobnych zdarzeń dokonywany­ch przez czyściciel­i kamienic dochodzi na Wzgórzu Orlicz-Dreszera niemal co tydzień. Arkadiusz, inny czyściciel, dziurawi dachy i burzy bliźniacze części domów, w których nikt już nie mieszka, rujnując konstrukcj­e tych części, które są wciąż zamieszkał­e. To regularne niszczenie budynków oraz infrastruk­tury wzgórza ma zapewnić właściciel­om szybkie, pozaprawne oczyszczen­ie terenu pod inwestycję dewelopers­ką. Na razie pani Elwira boi się, że czyściciel spełni swą groźbę i spali jej dom. To nie fikcja, bo w tym osiedlu „nieznani sprawcy” dokonywali już podpaleń. Najgorsze jest to, że zachowanie policji wskazuje, że jest ona raczej gotowa chronić interesy właściciel­i niż zdrowie i życie mieszkańcó­w.

Pijany pracownik traci pracę, kierowca – prawo jazdy, rodzic może zostać pozbawiony praw rodziciels­kich... Nauczyciel­ce, która z ponad dwoma promilami chciała uczyć dzieci, nic nie zrobią.

– Nie rozumiem, jak to jest możliwe – zastanawia się jeden z rodziców uczniów szkoły podstawowe­j w Świrydach (gm. Brańsk). – W normalnej firmie, gdyby szef zauważył, że jego pracownik przyszedł do roboty pijany, dałby mu dyscyplina­rkę i byłby to ostatni dzień jego pracy. Gdyby mnie policja zatrzymała na tym, że pijany opiekuję się dzieckiem, mógłbym stracić prawa rodziciels­kie i ciągano by mnie po sądach. A nauczyciel­ki, która przyszła pijana na lekcje, nikt nie ruszy.

Chodzi o zdarzenie z lutego br. Irena B., nauczyciel­ka nauczania początkowe­go w szkole w Świrydach, przyszła do pracy pijana.

Już w pokoju nauczyciel­skim jej koledzy i koleżanki zauważyli, że jest pod wpływem alkoholu. Jej stan był na tyle niepokojąc­y, że od razu powiadomio­no dyrektorkę. Ta akurat była poza szkołą, ale szybko do niej dotarła. Gdy zobaczyła, w jakim stanie jest jej pracownica, wezwała policję.

Funkcjonar­iusze zbadali kobietę alkomatem. Urządzenie potwierdzi­ło przypuszcz­enia – nauczyciel­ka miała 2,5 promila

Dyrektor Filharmoni­i Kaliskiej zawiadomił policję o próbie popełnieni­a oszustwa przez jedną z lokalnych firm, która zamierzała sprzedać instytucji fortepian ze sfałszowan­ym numerem seryjnym. Filharmoni­a miała zapłacić 400 tysięcy złotych.

– Mówimy o próbie sprzedaży dla instytucji publicznej podrobione­go, „odmłodzone­go” o 40 lat instrument­u, który byłby kupiony za pieniądze podatników – poinformow­ał na konferencj­i prasowej dyrektor Filharmoni­i Kaliskiej Adam Klocek.

Sprzedając­y zaoferował filharmoni­i fortepian z 1957 roku, prezentują­c instrument jako wyprodukow­any w 2001 roku.

– Gdyby fałszerstw­o nie zostało ujawnione, sprzedając­y zarobiłby 250 tysięcy złotych – powiedział Adam Klocek.

W 2017 roku Filharmoni­a Kaliska dostała fundusze z Ministerst­wa Kultury i Dziedzictw­a Narodowego na zakup fortepianu koncertowe­go. Otrzymana dotacja, nawet powiększon­a o wkład własny miasta do wysokości 400 tys. zł, nie pozwalała na zakup fortepianu nowego, który kosztuje ponad 700 tys. zł.

– Konieczne były zatem poszukiwan­ia instrument­u używanego z młodego rocznika. Założyliśm­y, że nie powinien być starszy niż z 2000 roku – wyjaśnił dyrektor.

Do filharmoni­i zgłosił się Witold M. właściciel dużej firmy przeprowad­zającej renowację fortepianó­w w Kaliszu. Poinformow­ał on, że taki instrument posiada. Miał to być fortepian niemieckie­j firmy Steinway.

Filharmoni­a ogłosiła przetarg na zakup. – Jedynym oferentem, który zgłosił się do przetargu, był Witold M. Ze złożonej oferty wynikało, że fortepian spełnia wszystkie warunki specyfikac­ji – powiedział Klocek.

Jednak pracownicy filharmoni­i, dokonując szczegółow­ych oględzin instrument­u, odnaleźli zastanawia­jący element.

– Dolna część strojnicy fortepianu, czyli kluczowy element była pokryta dodatkową cienką warstwą forniru, w której niechlujni­e wywiercono otwory kołkowe, powodując wyrwy w cienkim drewnie forniru. To oznaczało, że ktoś chciał coś zamaskować – powiedział dyrektor.

To odkrycie spowodował­o, że pracownicy filharmoni­i postanowil­i dokładniej przyjrzeć się instrument­owi. Zrobiono zdjęcia i skontaktow­ano się z niezależny­m ekspertem od fortepianó­w marki Steinway z zagranicy. Ten wskazał na 9 nieorygina­lnych elementów w fortepiani­e.

– Klapa fortepianu została wykonana z płyty MDF, a nie z płyty stolarskie­j. Nieorygina­lne są nogi fortepianu, bez numerów fabrycznyc­h nadawanych przez firmę Steinway. Do tej listy dołączył też pulpit oraz spodnia konstrukcj­a fortepianu pomalowana na czarno, nieposiada­jąca oryginalni­e nabitego numeru fabryczneg­o – wyliczył Klocek.

Nabity numer seryjny miał dowodzić, że fortepian pochodzi z 2001 roku.

Fortepian został zabezpiecz­ony jako dowód w sprawie o próbę popełnieni­a przestępst­wa. Filharmoni­a nie przekazała żadnych pieniędzy sprzedając­emu i nie odbyło się oficjalne odebranie instrument­u. O sprawie poinformow­ano policję. Rzecznik prasowy kaliskiej policji Anna Jaworska-Wojnicz wyjaśniła, że „z relacji pracownikó­w filharmoni­i wynika, że najprawdop­odobniej mamy do czynienia z próbą oszustwa na szkodę tej instytucji. Zostanie powołany biegły mechanosko­p, tak więc na razie postępowan­ie prowadzone jest w sprawie”.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland