Dziewczyny z Ukrainy
Kiedy Mila Kunis znalazła się latem tego roku na zdjęciach do filmu realizowanego na Węgrzech, towarzyszący jej mąż – reżyser Ashton Kutcher – wpadł na pomysł, jak zrobić jej oryginalny prezent urodzinowy. Aktorka przyszła bowiem na świat 14 sierpnia 1983 roku w Czerniowcach na Ukrainie, a więc czemu nie miałaby skorzystać z okazji i odwiedzić leżącej niedaleko krainy dzieciństwa?
– Nigdy nie zamierzałam wracać tam bez rodziców, więc pilnie wezwaliśmy ich do Budapesztu, a stamtąd wszyscy razem ruszyliśmy na Ukrainę. Urządziliśmy sobie taką jednodniową podróż – tak opowiadała tę historię Kunis na łamach czasopisma „The Edit”.
Jej rodzice – radzieccy Żydzi – wygrali wizę w amerykańskiej loterii Green Card, kiedy Milenka Kunis miała niespełna osiem lat. W domu mówiła po rosyjsku, dzięki czemu do dziś swobodnie porozumiewa się i trochę czyta w tym języku. Ze wstydem przyznaje, że nie zdążyła się nauczyć pisać cyryli- cą... Wyjeżdżając, prawie nie znała angielskiego, więc wkrótce po przeprowadzce do USA rodzice zapisali ją do szkółki aktorskiej w Beverly Hills, żeby doskonaliła wymowę. 34-letnia obecnie gwiazda znajduje się w pierwszej dziesiątce najlepiej opłacanych amerykańskich aktorek.
Jej podróż w rodzinne strony nie należała do udanych. Mili nie spodobało się, że z Budapesztu nie ma połączenia lotniczego do Czer- Pustka” – zwierzyła się rozczarowana aktorka.
Najgorsze nadeszło wtedy, gdy Mila wraz z rodziną spróbowała odwiedzić rodzinny dom: – Zapukałam do drzwi, bo chciałam zajrzeć do środka. Ale nowa właścicielka odpowiedziała stanowczo: „Nie!”. Powiedziałam: „Mieszkałam tu, kiedy byłam mała, są ze mną moi rodzice”, ale ta kobieta miała nas w nosie. Cała ta historia była naprawdę poniżająca – nie ukrywała Kunis. Tym bardziej że towarzyszący znamienitym gościom ukraiński reżyser Serhij Skobun opowia- kraj lat dziecinnych. To urodzona 42 lata temu w Kijowie, w rodzinie rosyjskiej aktorki i pochodzącego z Czarnogóry lekarza, Milla Jovovich. Ze spędzonego na Ukrainie dzieciństwa zapamiętała tylko przedszkole, podwórzowego psa i mieszkanie. Gdy w 2005 roku znalazła się ponownie w rodzinnych stronach, nie próbowała do niego wejść. Obejrzała tylko budynek. – Miałam pięć lat, gdy stąd wyjechałam. Wiem, że urodziła się tu moja mama i babcia, aw Kijowie poznali się moi rodzice. Zawsze chciałam zobaczyć te miejsca. Tak, jestem Ukrainką, a moja mama jest Rosjanką – mówiła dziennikarzom. Po rosyjsku, bo ukraińskiego nie zna.
Nie przeszkadza jej to udowadniać miłości do Ukrainy. Już w debiutanckim albumie „The Divine Comedy”, nagranym w 1994 roku, 19-letnia przyszła gwiazda zaśpiewała ludową ukraińską piosenkę „Oj, u haju pry Dunaju”. Nie tylko przepięknie, ale niemal bez obcego akcentu.
I choć nie miała już potem czasu przyjechać na Ukrainę, to zaangażowania w sprawy tego kraju trudno jej odmówić. – To bardzo trudne widzieć, jak mój naród cierpi, widzieć, jak Ukraińcy starają się wytrwać podczas rewolucji i wojny. Cierpienia mojego kraju łamią mi serce. Oczywiście, że chcę zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc – tłumaczyła rok temu w ukraińskiej telewizji, dlaczego założyła fundację pomagającą rannym podczas starć na kijowskim Majdanie. (CEZ)