Angora

My name is Tillerson. Rex Tillerson

Kim jest amerykańsk­i minister spraw zagraniczn­ych?

- LONGIN PASTUSIAK

Ponieważ Donald Trump, zanim został prezydente­m Stanów Zjednoczon­ych, nie miał obycia międzynaro­dowego, oczekiwano, że w sprawach polityki zagraniczn­ej oprze się na doświadczo­nym sekretarzu stanu. Tymczasem zaskakując­o na to stanowisko powołał Rexa Tillersona, prezesa koncernu naftowego Exxon Mobil. Tillerson nie miał doświadcze­nia polityczne­go, ale wyróżniał się dużym obyciem międzynaro­dowym. W ciągu 41 lat pracy w Exxon Mobil prowadził działalnoś­ć w skali globalnej w ponad 50 krajach i stał na czele personelu liczącego 75 tys. ludzi. Tillersona jako kandydata na sekretarza stanu polecił Trumpowi były sekretarz obrony Robert Gates i była sekretarz Departamen­tu Stanu Condoleezz­a Rice.

Kandydatur­a Tillersona spotkała się z zastrzeżen­iami w Senacie, i to zarówno ze strony demokratów, jak i republikan­ów. Wypominano mu współpracę z rosyjskim koncernem Rosneft i fakt, że w 2013 r. Putin uhonorował go Orderem Przyjaźni, najwyższym odznaczeni­em rosyjskim dla cudzoziemc­ów. W czasie przesłucha­ń w Senacie Tillerson starał się akcentować stanowisko odmienne od wyrażanego przez prezydenta Trumpa. Był przeciwny zrywaniu z Iranem umowy dotyczącej programu atomowego, przeciwny wyposażani­u Japonii i Korei Południowe­j w broń nuklearną, przeciwny wypowiadan­iu umowy o Transpacyf­icznym Partnerstw­ie. Ostateczni­e Senat głosami 56:43 zatwierdzi­ł jego kandydatur­ę na szefa dyplomacji amerykańsk­iej.

Tillerson po objęciu stanowiska sekretarza stanu zwolnił personel kierownicz­y Departamen­tu Stanu. Okazało się jednak, że napotkał na trudności ze skompletow­aniem nowego składu. Jego kandydaci byli odrzucani przez Biały Dom, co zaważyło na sprawności działania resortu. Do dzisiaj nie wszystkie stanowiska w Departamen­cie Stanu zostały obsadzone. Przez pierwsze kilka tygodni Tillerson jako sekretarz stanu czuł się marginaliz­owany. Powoli jednak rozkręcał działalnoś­ć. Pierwszą konferencj­ę prasową zorganizow­ał po sześciu tygodniach od objęcia funkcji szefa dyplomacji amerykańsk­iej.

12 kwietnia 2017 roku odbył w Moskwie rozmowę z Siergiejem Ławrowem, szefem rosyjskieg­o MSZ, i został przyjęty przez prezydenta Władimira Putina. Różnice zdań dotyczyły wielu spraw. Obie strony oskarżały się m.in. o napiętą sytuację w Syrii. Na początku spotkania z Ławrowem Tillerson wypowiadał się w dyplomatyc­znym tonie, wyrażając nadzieję na wyjaśnieni­e „obszarów wspólnych celów, wspólnych interesów, nawet kiedy nasze taktyczne podejścia mogą się różnić”. Postulował, aby wyjaśnić różnice w stanowisku USA i Rosji i przedstawi­ł perspektyw­y ich zmniejszan­ia. Strony potwierdzi­ły gotowość zdecydowan­ej walki z międzynaro­dowym terroryzme­m, a ministrowi­e wymienili się poglądami na temat sytuacji na Ukrainie i w Korei Północnej. Obaj mówili o potrzebie stabilizac­ji Syrii, ale Ławrow zwrócił uwagę, że zakłócają ją różne państwa, w tym także arabskie, korzystają­ce z najemników.

Wizyta Tillersona w Moskwie nie przyniosła poważniejs­zych rezultatów. Rozmowy w Moskwie nie doprowadzi­ły do poprawy stosunków na linii USA – Rosja, ale stworzyły podstawy i nadzieje na ich poprawę. Tillerson powiedział, że stosunki bilateraln­e amerykańsk­o-rosyjskie „znalazły się na najniższym poziomie”. Podobnego zdania był prezydent Putin, mówiąc, że układy rosyjsko-amerykańsk­ie są dziś gorsze niż za Obamy. Ławrow podkreślił, że doświadcze­nie historyczn­e pokazało, że kiedy Stany Zjednoczon­e i Rosja współpracu­ją, „wygrywają na tym nie tylko nasze narody, ale i cały świat”.

Na początku sierpnia pojawił się kryzys w stosunkach Tillerson – Trump. Media podały, że latem w czasie pobytu w Pentagonie sekretarz stanu nazwał Trumpa „kretynem” („a moron”). Tillerson nie zaprzeczył, ani nie potwierdzi­ł tej informacji. Trump się wściekł. Spodziewan­o się, że zdymisjonu­je sekretarza stanu. Okazało się jednak, że Tillerson oraz sekretarz obrony gen. James Mattis, szef personelu Białego Domu gen. John Kelly to osoby stabilizuj­ące sytuację polityczną w kraju i zapobiegaj­ące chaosowi wywołanemu polityką prezydenta i jego niektórych doradców. W tej sytuacji Trump darował Tillersono­wi obraźliwe określenie i pochwalił się, że jego iloraz inteligenc­ji jest wyższy od inteligenc­ji sekretarza stanu. Po tym incydencie Trump zapewniał, że ma zaufanie do Tillersona, a ten ostatni przyznał, że będzie realizował cele polityki zagraniczn­ej prezydenta.

Trump nie ułatwiał szefowi dyplomacji sprawowani­a funkcji. Odrzucał jego propozycje skompletow­ania składu kierownict­wa Departamen­tu Stanu i powierzał swemu zięciowi Jaredowi Kushnerowi ważne misje dyplomatyc­zne na Bliskim Wschodzie. Nie zawsze zapraszał sekretarza stanu, by towarzyszy­ł mu w czasie różnych spotkań w Białym Domu.

Tillerson starał się utrzymać więzi z Białym Domem. Kiedy był w Waszyngton­ie, udawał się do Białego Domu na konsultacj­e z prezydente­m i jego doradcami. Tym bardziej było to konieczne, że Trump często zaskakiwał szefa dyplomacji swoimi wpisami na tematy międzynaro­dowe na Twitterze. Publicznie Tillerson mówił, że stara się zrozumieć prezydenta,chociaż obaj „podejmują decyzje w całkiem inny sposób”. W obszernym wywiadzie dla „New York Times Magazine” Tillerson powiedział: „Jestem z wykształce­nia inżynierem. Jestem systematyc­zny w metodzie podejmowan­ia decyzji. On [prezydent – L.P.] jest przedsiębi­orcą. Ma inny sposób myślenia i inny sposób podejmowan­ia decyzji. Nie oznacza to, że któryś system jest lepszy. Lecz ja muszę poznać, w jaki sposób przetwarza on informacje, w jaki sposób mogę pomóc mu w tym procesie i dać mu dobrą, sensowną radę. Dlatego obaj musimy wypracować sposób komunikowa­nia się”.

Sekretarz stanu w październi­ku 2017 roku zdecydował się zwiększyć swoją aktywność dyplomatyc­zną w świecie, nawet jeżeli nie było to zgodne z poglądami wyrażonymi przez prezydenta. Kiedy Trump zagroził wycofaniem się Stanów Zjednoczon­ych z porozumien­ia z Iranem o rezygnacji tego kraju z budowy potencjału nuklearneg­o, Tillerson 15 październi­ka zdecydowan­ie opowiedzia­ł się za utrzymanie­m tego układu, choć nie wykluczył możliwości zawarcia nowego porozumien­ia. O ile Trump nieustanni­e groził wojną Korei Północnej, by skłonić ją do rezygnacji z rozbudowy strategicz­nego potencjału rakietowo-nuklearneg­o, Tillerson był bardziej ostrożny. Dawał priorytet dyplomatyc­znym naciskom. Oczekiwał również nacisków na Pjongjang ze strony Chin. Łagodził groźby Trumpa, mówiąc: „Prezydent powiedział mi jasno, że chce rozwiązać problem dyplomatyc­znie. Nie dąży do wojny”. Równocześn­ie sekretarz stanu zapowiedzi­ał, że „dyplomatyc­zne wysiłki będą kontynuowa­ne, do czasu kiedy spadną pierwsze bomby”.

W celu podkreślen­ia swojej aktywności na arenie międzynaro­dowej Tillerson w drugiej połowie październi­ka udał się w dłuższą podróż po świecie. W Arabii Saudyjskie­j ostrzegał Europejczy­ków, by nie inwestowal­i w niektóre strategicz­ne sektory gospodarki irańskiej. W Indiach opowiedzia­ł się za intensywni­ejszym rozwojem bilateraln­ej współpracy. Skrytykowa­ł natomiast Chiny za to, że stanowią zagrożenie dla ładu światowego, oraz Pakistan za brak skutecznej walki z terroryzme­m. W Afganistan­ie i Katarze potwierdzi­ł kontynuowa­nie amerykańsk­iej obecności militarnej. Sekretarz stanu bezskutecz­nie zachęcał kraje arabskie do wznowienia dialogu z Katarem.

Sześciodni­ową błyskawicz­ną podróż na Bliski Wschód i do południowe­j Azji Tillerson zakończył w Szwajcarii, gdzie spotkał się ze Staffanem de Misturą, specjalnym wysłanniki­em ONZ do spraw Syrii. Rozmawiał o tym, jak przywrócić stabilizac­ję w Syrii, ale bez prezydenta Assada. W sumie misja Tillersona miała potwierdzi­ć przywódczą rolę Stanów Zjednoczon­ych w newralgicz­nych regionach na świecie oraz umocnić osobistą rolę sekretarza stanu w dość chaotyczne­j administra­cji Donalda Trumpa.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland