Czy to jeszcze jest ten sam Kościół?
Jeden z moich seminaryjnych profesorów zwykł powtarzać, że na szczęście Kościół jest instytucją.
Bosko-ludzką. Boską, bo został założony przez Jezusa Chrystusa i to On jest gwarantem jego wiecznego trwania, bo ludzki element (także hierarchiczni decydenci) na przestrzeni dziejów już dawno by to wszystko (zacytuję jego słowa) „rozpieprzyli”!
Stary Profesor z pewnością opierał się na biblijnym cytacie św. Mateusza: ...„I na tej skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16).
Mnie w kwestii Kościoła nurtuje i niepokoi inne zdanie, które podaje św. Łukasz, i dlatego pozwolę sobie je zacytować: „Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18,1-8).
Ewangelista odwołuje się do powtórnego, zapowiedzianego przez Chrystusa przyjścia, którego Kościół jest świadomy, i w swoim nauczaniu wiernym to podaje jako jedną z ważniejszych prawd.
„Paruzja” – Dzień Pański: Powrót Chrystusa na świat pod koniec dziejów jako triumfatora nad złem, wskrzesiciela umarłych i sędziego sprawiedliwego!
W korespondencji od czytelników „Księdza w cywilu” wielokrotnie odbieram krytyczne uwagi na temat Kościoła, jego stanowiska w wielu kwestiach, których ludzie zwyczajnie nie rozumieją, bądź otwarcie się z nimi nie zgadzają, i to można położyć na karb niedoinformowania maluczkich, że tak musi być, bo... Są jednak i takie głosy (podnoszone przez ludzi, dla których wiara nie jest czymś obojętnym), w których pada wprost pytanie: „Czy to jeszcze jest ten sam Kościół, który kiedyś założył Chrystus?”.
Zaraz po tak zadanym pytaniu ludzie ci odwołują się do mniej lub bardziej głośnych (mało budujących) zdarzeń w Kościele, których mimo woli stają się świadkami, i to burzy ich pewność wiary.
Jeżeli do tego dołożyć mało „duszpasterskie” zachowania niektórych kapłanów, z którymi dane jest im żyć w środowisku parafialnym, to można powiedzieć o gotowym przepisie na katastrofę, którą widać gołym okiem, choćby po systematycznie zmniejszającej się liczbie tzw. wiernych praktykujących coniedzielną mszę!
„Czy to jeszcze jest ten sam Kościół, który założył Chrystus?”.
Na tak postawione pytanie już padła odpowiedź, która pomimo upływu lat nic nie straciła na aktualności. Udzielił jej dwa tysiące lat temu sam Chrystus w przypowieści o winnicy.
Kościół jest tym winnym ogrodem, którego właścicielem jest Bóg, i tylko On, po wsze czasy!
Zbawiciel przed swoim odejściem przekazał go ludziom w dzierżawę, by się nim opiekowali i byli za niego odpowiedzialni.
Czytając kolejne zdania z tejże przypowieści, dowiadujemy się o nieuczciwych dzierżawcach Bożego ogrodu, którzy podejmując się pracy nad jego uprawą, zaplanowali haniebny plan przejęcia jego własności (zabijemy dziedzica i winnica stanie się naszą własnością).
Rodzi się pytanie: Kogo miał na myśli Chrystus, mówiąc o nieuczciwych dzierżawcach?
Na to pytanie każdy z nas musi sam sobie udzielić odpowiedzi, niezależnie od tego, kim jest w tej Bożej Winnicy.
W zakończeniu „Zatroskanej koloratki” napisałem, że marzy mi się Kościół czasu, gdy Boży Syn przekazywał go pierwszym ludzkim dzierżawcom.
Tak sobie myślę, że może dobrze by było, gdybyś, Chryste, jeszcze raz pojawił się na wyboistej drodze Kościoła, usiadł na kamieniu, zebrał wokół siebie wszystkich: począwszy od małego dziecka, które poprzez chrzest rozpoczęło przygodę w Twojej Winnicy, a na decydentach w purpurowych szatach (najważniejszych dzierżawcach Bożego Ogrodu) skończywszy, przypomniał, że tylko od nas wszystkich zależy, czy w nim będą dojrzewały piękne grona, czy szlachetne krzewy zarosną chwastami. (kryspinkrystek@onet.eu)