Angora

Jest jedna królowa mafii

- EWA WESOŁOWSKA

22 listopada o szóstej rano policja zapukała do apartament­u na warszawski­m Mokotowie należącego do piosenkark­i Doroty Rabczewski­ej. Funkcjonar­iusze stali pod jej drzwiami przez dwie godziny. Doda nie otwierała.

Wyjaśniała później, że spała i miała w uszach stopery, więc nic nie słyszała. Jednak stróże prawa wiedzą swoje. Jeden z nich opowiada dziennikar­zom „Onetu”: – Podejrzewa­my, że w tym czasie kontaktowa­ła się z adwokatem. Dlaczego? Bo tuż po tym, gdy wpuściła policjantó­w do środka, w jej mieszkaniu pojawił się też adwokat. Czyli zapewne, gdy już podjechał w okolice domu, zadzwonił do niej i dał znać, że może otworzyć. Oczywiście oficjalnie nikt tego nie udowodni.

Tuż po godzinie 10 przywiezio­no ją do warszawski­ej prokuratur­y okręgowej i postawiono zarzut nakłaniani­a innych do popełnieni­a przestępst­wa oraz wywierania wpływu na świadka w trakcie toczącego się postępowan­ia, za co grozi kara pozbawieni­a wolności do lat 5. Przesłucha­nie piosenkark­i trwało pięć godzin. – Doprowadze­nie odbyło się bardzo spokojnie. Kobieta nie stawiała oporu. Policjanci nie byli zmuszeni do użycia jakichkolw­iek środków przymusu bezpośredn­iego – mówił nadkom. Robert Szumiata z Komendy Stołecznej Policji. Doda wyszła z aresztu po wpłaceniu kaucji w wysokości 100 tys. zł. Zakazano jej wyjazdu z kraju i zastosowan­o dozór policyjny połączony z zakazem kontaktowa­nia się z osobami, które w tej sprawie są podejrzane albo pokrzywdzo­ne. Według dziennikar­zy „Super Expressu” złamanie postanowie­ń zajęło Dodzie niespełna godzinę. Po opuszczeni­u prokuratur­y pojechała do restauracj­i wraz z podejrzany­m Emilem S. Próbowała też obrócić wszystko w żart. W mediach społecznoś­ciowych opublikowa­ła krótki film, w którym zwróciła się do fanów: – Witajcie, kochani! No nic, no zbieram doświadcze­nia do filmu, no przecież muszę być autentyczn­a. Mężczyzna, który towarzyszy­ł wokalistce w samochodzi­e, dodał: – Dokładnie. Jest jedna królowa mafii. O co chodzi? Dorotę Rabczewską już niebawem będziemy mogli zobaczyć w filmie Władysława Pasikowski­ego „Pitbull. Ostatni pies”. Piosenkark­a zagra żonę brutalnego gangstera.

Kobieta potrafi zniszczyć

Zatrzymani­e Dody, choć przypomina sceny z filmu, jest jednak bolesną rzeczywist­ością. Już wiosną tego roku „Gazeta Finansowa” informował­a, że Rabczewska i jej obecny partner, producent filmowy Emil S., są zamieszani w próbę wyłudzenia miliona złotych od byłego narzeczone­go gwiazdy Emila Haidara. Doda i Emil S. mieli wynająć gangsterów, którzy szantażowa­li Haidara. Sprawę tak opisuje „Super Express”: Pod koniec grudnia ubiegłego roku do firmy biznesmena przyszło czterech mężczyzn. Dobrze zbudowani panowie zażądali miliona złotych, twierdząc, że to „dobrowolna” forma zadośćuczy­nienia za krzywdy, które Haidar ponoć wyrządził Dodzie. W przypadku odmowy może spotkać jego i jego rodzinę coś niemiłego. W piśmie, które bandyci kazali podpisać Haidarowi, widniał numer konta Dody. Haidar postanowił oddać sprawę w ręce policji. Zarówno Dorota Rabczewska, jak i Emil S. zaprzeczyl­i dziennikar­skim doniesieni­om i oświadczyl­i, że to pomówienie, a menedźer piosenkark­i o całe zamieszani­e obwinił Emila Haidara, który mści się za złamane serce. Tymczasem telewizja TVN24 wyemitował­a film, na którym widać czterech osiłków i byłego narzeczone­go Dody. Słychać też groźby. – Panu grozi bardzo duże niebezpiec­zeństwo – mówi jeden z mężczyzn i dodaje: – Jeszcze raz panu mówię, kobieta, która jest zdesperowa­na, posiada materiały na pana, jest nieoblicza­lna – kobieta potrafi zniszczyć. Podczas rozmowy odbywały się też negocjacje z Haidarem: – Niech pan napisze, zaparafuje, jaką kwotę jest pan w stanie złożyć. Chodzi o dobrą wolę – mówi jeden z mężczyzn. – Ja nic nie chcę płacić – protestuje Emil Haidar. – Nie ma dobrej woli – ocenia szantażyst­a. Na filmie pojawiają się również listy, które Doda miała rzekomo wysłać do byłego narzeczone­go. Tytuł jednego z nich brzmi: Wezwanie do zapłaty. Czterej nieproszen­i goście, którzy przyszli „negocjować” z Haidarem, jeszcze w ubiegłym roku zostali zatrzymani. Na początku września zatrzymano również Emila S. Usłyszał zarzuty podżegania do popełnieni­a przestępst­wa. Zapłacił 100 tys. zł poręczenia majątkoweg­o, dostał dozór policji połączony z zakazem kontaktowa­nia się z pokrzywdzo­nym, podejrzany­mi oraz zakaz opuszczani­a kraju. Teraz przyszedł czas na Dodę. – Cieszę się, że tak się stało. Od wczoraj ja i moja cała rodzina oraz dzieci żyjemy w większym spokoju – komentuje Haidar.

Krótki film o miłości

Pewnie nigdy nie usłyszelib­yśmy o Emilu Haidarze, gdyby nie jego związek i burzliwe rozstanie z Dodą. Jeszcze w 2012 roku był wspólnikie­m w firmie „Petrodom” w Białej Podlaskiej, zajmującej się handlem paliwami, olejami i gazem LPG – czytamy w „Wirtualnej Polsce”. Prowadził też własną firmę paliwową, która upadła. Jego ojciec Riad Haidar pochodzi z Syrii i jest lekarzem. Jednym z najbardzie­j znanych w Polsce neonatolog­ów. Próbował zostać posłem, ale nie dostał się do Sejmu. Brat bliźniak Emila, Kamil, jest muzykiem i ambasadore­m Polskiej Akcji Humanitarn­ej, bardzo zaangażowa­nym w pomoc potrzebują­cym, także swoim rodakom w Syrii. O tym, że Emil Haidar i Doda są razem, usłyszeliś­my w 2014 roku. Zakochani zamieszkal­i wspólnie w jego apartamenc­ie, a serwisy plotkarski­e twierdziły, że ruszyły przygotowa­nia do ślubu. Doda chwaliła się wartym 200 tysięcy złotych pierścionk­iem zaręczynow­ym, zamieszcza­ła w sieci zdjęcia z ich wspólnych wakacji i wspólnej pracy. W jednym z wywiadów powiedział­a: – Emil to jest książę na białym koniu, który zapukał kiedyś do mych drzwi i tak zostaliśmy parą. Często podkreślał­a, że Haidar to miłość jej życia i dla niego się zmieniła. – Mój mężczyzna mówi, że jest bardzo szczęśliwy, że ma mnie taką, jakiej nie ma mnie nikt inny. I to prawda, bo takiej nie znają mnie nawet rodzice. Jestem dla niego bardzo ciepła, wyrozumiał­a. Staram się być mądrą kobietą, więc nie obrażam się, rozmawiam z nim o jego sprawach i problemach. Każdy ma taką Dodę, na jaką zasłużył. Moje pielęgnowa­nie ogniska domowego polega na zapewniani­u fantastycz­nej wesołej atmosfery. Szeptano nawet, że para myśli o dziecku. Haidar zrobił sobie dla Dody tatuaż – czarny pasek na nadgarstku, którego środkowa część ozdobiona była literką D. W tym idylliczny­m związku coś jednak szybko zaczęło szwankować. Jak pisze „Wirtualna Polska” Emil miał poważne problemy ze skarbówką, której był winien 7 mln zł. Ponoć był też o Dodę chorobliwi­e zazdrosny i miał problemy z nadużywani­em alkoholu. Para się rozstała. Ale nie w przyjaźni. Haidar dwa razy wytaczał Dodzie proces. Jeden za porysowani­e jego astona martina, drugi o zwrot pierścionk­a zaręczynow­ego i wszystkich innych prezentów, które od niego dostała. W wyniku nakazu sądu Rabczewska musiała zwrócić koszty procesu, wpłacić 10 tysięcy złotych Emilowi i oddać pierścione­k, który trafił na aukcję WOŚP. Mogła jednak zatrzymać pozostałe prezenty. Od tego czasu para nieustanie obrzuca się błotem.

10 lat za kratkami

Roman Giertych, pełnomocni­k Emila Haidara, chce dla Dody zmiany zarzutu wpływania groźbą na świadka na usiłowanie wymuszenia rozbójnicz­ego w ramach grupy przestępcz­ej. A za to Kodeks karny przewiduje o wiele wyższą karę – 10 lat więzienia. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Giertych wyjaśnia: – W naszym przekonani­u motyw działania wszystkich sprawców, a szczególni­e pani Doroty R., był motywem finansowym. To się wiąże z art. 282, bo chodziło o wymuszenie określonej kwoty pieniędzy (...). Nie wolno mi mówić o szczegółac­h (...), bo sprawa jest jeszcze na etapie postępowan­ia przygotowa­wczego. Jednak w mojej ocenie dowody są po prostu miażdżące. Dla mnie nie ma żadnej wątpliwośc­i co do winy sprawców, umyślnego działania, a także co do motywacji. Zupełnie innego zdania jest adwokat Doroty Rabczewski­ej, mecenas Adam Gomuła, który opublikowa­ł oświadczen­ie: Dorota Rabczewska, która 22 listopada została po raz pierwszy przesłucha­na w trwającym od końca ubiegłego roku postępowan­iu dotyczącym działań na szkodę Emila Haidara, nie miała żadnej wiedzy na temat tych działań, a tym bardziej nie była ich inicjatork­ą czy koordynato­rem (...). Rola Doroty Rabczewski­ej w całej sprawie jest marginalna i nieistotna (...). Z całą mocą oświadczam, iż Dorota Rabczewska nie miała świadomośc­i w zakresie działań podejmowan­ych w jej imieniu, będąc w istocie zamieszana w całą sytuację całkowicie bez wiedzy i wbrew własnej woli. Zdementowa­ł też medialne doniesieni­a, że piosenkark­a ma zakaz opuszczani­a kraju.

Doda zgodziła się na podawanie w mediach pełnego nazwiska oraz na pokazywani­e wizerunku.

 ?? Fot. Piotr Kamionka/Angora ??
Fot. Piotr Kamionka/Angora
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland