Angora

Skoki w Wiśle

-

Konkursy w Zakopanem co roku są wielkim sportowym wydarzenie­m, na które ściągają tysiące fanów. Wymalowane w narodowe barwy twarze, setki flag i transparen­tów i wszechobec­ne trąbki to stały element krajobrazu wokół Wielkiej Krokwi.

Od kilku lat w terminarzu Pucharu Świata oprócz Zakopanego znajduje się Wisła – rodzinne miasto Adama Małysza. To tutaj w 2008 roku zmodernizo­wano, a właściwie zbudowano od podstaw nowoczesny obiekt, który umożliwia przeprowad­zanie zawodów na najwyższym światowym poziomie. Niestety, wokół skoczni postawiono trybuny mogące pomieścić zaledwie 8 tysięcy ludzi. Nietrudno się domyślić, że chętnych na oglądanie pierwszych zawodów zimowego Pucharu Świata było zdecydowan­ie więcej. Wejściówki, będące w oficjalnej sprzedaży już od sierpnia, rozeszły się w mgnieniu oka. Zarówno sobotni (drużynowy), jak i niedzielny (indywidual­ny) konkurs oglądał nadkomplet kibiców. Pokaźnych rozmiarów tłum zgromadził się nie tylko na trybunach, ale też na ulicy pod skocznią i na górce wzdłuż ogrodzenia, na którą wejście wymagało solidnej wspinaczki.

Wielkie skakanie na dobre rozpoczęło się w sobotę (nie licząc piątkowych treningów i kwalifikac­ji). Polacy startowali w żółtych koszulkach liderów, bo za ubiegłoroc­zne osiągnięci­a byli w gronie faworytów. Nasza ekipa w swoim stałym

– wtórował mu Maciej Kot. Kibice fetowali drugie miejsce bez większego szaleństwa, licząc, że w niedzielę jeden z naszych skoczków będzie cieszył się z indywidual­nego triumfu. Wszystko to pokazuje, jak silną mamy drużynę i jak wielkie apetyty na sukces mają miłośnicy skoków.

Do Krupówek daleko...

Wieczorem kilkusetme­trowy deptak na głównej ulicy miasta (1 Maja) był miejscem, gdzie gromadzili się kibice. Jednak nie sposób porównywać go do słynnych zakopiańsk­ich Krupówek. W Wiśle znajduje się zaledwie kilka lokali, które ożywają w narciarski­m sezonie. W sobotni wieczór o śniegu – nie licząc tego wytworzone­go sztucznie na skoczni – można było pomarzyć. Podobnie jak o szalonej imprezie rodem z Zakopanego. Kilka restauracj­i owszem, było wypełniony­ch do ostatniego miejsca. Królowała ciężka, tradycyjna góralska kuchnia i grzane piwo lub wino. Największe wzięcie miały wszechobec­ne oscypki serwowane z przenośnyc­h straganów. Rozstawion­o też namiot ze strefą kibica, w której odbywały się konkursy i zabawy. Wszystko jednak sprawiało wrażenie miniatury Zakopanego. Po Wiśle kursowało kilka taksówek z lokalnej korporacji i taksówkarz­e mieli tego wieczora prawdziwe żniwa. Zdzierali z nie zawsze trzeźwych przybyszów aż 9 złotych za kilometr...

Kraft w korku

W niedzielny poranek głównym tematem rozmów była indywidual­na rywalizacj­a na skoczni. Czy swoją moc pokaże dwukrotny mistrz olimpijski Kamil Stoch? A może Piotr Żyła – urodzony w Wiśle – zaprezentu­je się na medal na swoim terenie? Liczono

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland