Herosi biznesu
„Polcom” ze wsi Rytel pod Chojnicami otworzył hotel Courtyard by Marriott w Edynburgu. Budynek wartości 14 mln funtów został wzniesiony z modułów wyprodukowanych w Polsce. Całe pokoje i łazienki przyjechały do Szkocji ciężarówkami. Polskiej produkcji są również meble, a nawet kostka brukowa wokół obiektu. Budynek, choć działa pod marką Marriotta, jest własnością „Polcomu”. Ma 160 pokoi i pięć sal konferencyjnych. – Wystartowaliśmy w przetargu ogłoszonym przez rząd Szkocji na budowę hotelu, który będzie wspierał centrum olimpijskie po drugiej stronie parku. Jest to trochę inna niż zwykle inwestycja Marriotta. Czwarte piętro i pół trzeciego zostały zaprojektowane przede wszystkim pod drużynę rugbistów bądź pod federację footballu – opowiada syn założyciela przedsiębiorstwa i dyrektor zarządzający Łukasz Słomiński. „Polcom” zaczynał działalność ponad 20 lat temu w przydomowym garażu. Najpierw zajmował się produkcją mebli dla sklepów. Obiekty hotelarskie buduje od dziesięciu lat. Zatrudnia 500 pracowników. Następnym celem pomorskiego przedsiębiorstwa jest wzniesienie 47-piętrowego najwyższego modułowego hotelu na świecie, który w 2020 roku stanie w centrum Londynu. Będzie to największa polska inwestycja w Wielkiej Brytanii.
Business Insider Już za kilka miesięcy trafi do sklepów pierwszy rodzimy smartfon. Wrocławskie przedsiębiorstwo „mPTech”, jeden z naszych największych producentów elektroniki, pracuje nad „Hammerem Patriotem”. Telefon jest całkowicie zaprojektowany w Polsce, a wykonany w Chinach. Od 2012 roku „mPTech” sprzedał już trzy miliony telefonów. Do 2018 roku ma dostarczyć klientom, również zagranicznym, z Niemiec i Wielkiej Brytanii, jeszcze 1 mln.
Technowinki.onet.pl Warszawska firma „Soup Culture” staje do walki z Knorrem, proponując domowe posiłki poza domem. Jej zupki dla ludzi zabieganych, ale preferujących ekologiczne rozwiązania, chcą podbić europejski rynek. Firma otwiera niewielkie punkty, gdzie za 10 – 14 zł dostaniemy wypiekany na miejscu w specjalnym piecu kubek z chrupkiego ciasta chlebowego, który jest wypełniony świeżą warzywną zupą kremem. „Soup Culture” otworzył już trzy lokale, a następne 140 ma powstać w ciągu trzech lat. Pomysłem zainteresowali się również zagraniczni franczyzobiorcy z Izraela, Czech i Słowacji. W Rumunii pewien przedsiębiorca zamierza uruchomić aż 200 lokali podających zupę w jadalnym kubku.
Innpoland.pl
Nic więc dziwnego, że targi żeglarskie, na których prezentowane są wszelkiego rodzaju nowości, cieszą się dużym zainteresowaniem zarówno potencjalnych nabywców, jak i zwykłych użytkowników. Widać to było w czasie największej w Polsce wystawy jachtów Boatshow 2017, która odbyła się niedawno w Łodzi.
Maluchem na Bornholm
Choć imponująco prezentowały się duże jednostki – np. Nexus 870 Revo, Viko S26 czy Antila 24.4 – moją uwagę zwróciły najmniejsze jachty, czego przykładem może być konstrukcja Mini 230. – Zauważyliśmy, że nie ma praktycznie oferty małych łódek – mówi Piotr Stankiewicz, związany z projektem Mini 230. – Postanowiliśmy więc stworzyć jednoosobowy jacht, który ma zaledwie 230 cm długości i3m żagla. To łódka kompaktowa, ważąca jedynie 30 kg, co sprawia, że można ją przewieźć samochodem.
Mini 230 zaprojektował Leszek Gonciarz, autor wielu udanych projektów. To bezsprzecznie propozycja dla każdego miłośnika żeglarstwa. Może z wyjątkiem dzieci poniżej 10 lat, co nie wynika jednak z przestrzegania zasad bezpieczeństwa, lecz z zajmowanej przez sternika pozycji w środku łódki – małe dziecko miałoby ograniczoną widoczność. Producent zapewnia, że Mini 230 świetnie daje sobie radę na wiatrach do 4 st. Beauforta na wodach śródlądowych, gdzie może pływać z prędkością 4 – 5 węzłów. Na wodach przybrzeżnych problemem może być zbyt wysoka fala. Ten maleńki jacht jest bardzo bezpieczny, bo dzięki mieczowi o wadze 7 kg zachowuje się trochę jak balastowy. – Wiosną przyszłego roku planujemy przepłynąć Mini 230 z Kołobrzegu na Bornholm – dodaje Piotr Stankiewicz. – Mamy nadzieję, że tę stukilometrową trasę uda się nam pokonać przy sprzyjającej pogodzie w około 15 godzin.
Wodny gokart
Niewielkich rozmiarów jest też wodny gokart 3bros ONE, absolutna nowość. Ma się pojawić w sprzedaży w maju lub czerwcu przyszłego roku. To praktycznie jednoosobowa motorówka zapewniająca sternikowi wygodną pozycję w kubełkowym
Producent planuje też oferować silniki o mocy 15 i 20 KM. Te drugie zwiększą osiągi jednostki do ok. 50 km/godz. Myśli też o napędzie elektrycznym, stosowanym w podobnych konstrukcjach na Zachodzie. Problem w tym, że taki napęd zwiększa masę gokarta i jest dwukrotnie droższy. Podstawowa wersja 3bros ONE z silnikiem 9,9 KM ma kosztować ok. 22 tys. zł. Dodatkowo można zamówić lakierowany pokład, elektroniczny wskaźnik wielofunkcyjny, okleinę kadłuba w stylu Carbon czy wodoodporne radio. Co ważne, taki gokart można prowadzić bez specjalnych uprawnień.
Powiew luksusu
Uwagę odwiedzających wystawę Boatshow 2017 przyciągała też piękna motorówka wykonana całkowicie z drewna przez łódzką firmę White Eagle. – Wzorowaliśmy się na klasycznym włoskim stylu lat 60. – przyznaje